- Kierowca, lub paru kierowców, najprawdopodobniej urządziło sobie tzw. "palenie gumy". System przeciwpożarowy zawiadomił nas automatycznie, dlatego wysłaliśmy na miejsce swoje wozy - mówi Piotr Tuzimek ze szczecińskiej straży pożarnej.
Nikt nie został ewakuowany, straż dokonała jedynie czynności porządkowych, teraz ochrona obiektu oraz policja ustalają, kto był sprawcą całego zamieszania.
(sz)
Fot. arch.: Dariusz GORAJSKI