Kilka tysięcy osób zostało w północnej Kalifornii ewakuowanych a ponad 400 domów całkowicie spalonych w rezultacie szalejących pożarów podsycanych przez silny wiatr i długotrwałą suszę. Potwierdzono jedną ofiarę śmiertelną.
Pożar, który wybuchł w sobotę, natychmiast przeniósł się na pobliskie niewielkie osady. Rozprzestrzeniał się tak szybko, że często mieszkańcy musieli uciekać pozostawiając wszystko na pastwę płomieni. Chwila zwłoki groziła odcięciem drogi ucieczki i śmiercią. Ofiarę śmiertelną zanotowano w hrabstwie Lake. Kobieta w starszym wieku nie zdołała uciec przed płomieniami, które błyskawicznie objęły cały jej dom.
- Wszystko się paliło, to było jak Armageddon. Uciekaliśmy przez płomienie - powiedział 37-letni Steve Johnson.
Pożar obrócił w popiół prawie 25 tys. hektarów. Mimo wysiłków strażaków, żywioł opanowano w zaledwie 5 procentach. Pożary szalejące na dotkniętym suszą zachodzie USA mogą być najbardziej niszczycielskie w historii. (pap)
Fot. EPA/US FOREST SERVICE