Czwartkowe spotkanie premier Beaty Szydło w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem ukazuje chęć położenia kresu obustronnym atakom – powiedział dziennikarz „Le Monde” Alain Salles. Poprawa klimatu leży w interesie obu krajów - uważa prof. Christophe Bouillaud.
Salles obsługiwał wizytę polskiej premier w stolicy Francji.
- To spotkanie ukazuje chęć skończenia ze słodko-kwaśnymi atakami za pośrednictwem konferencji prasowych, ale nie należy sądzić, że będzie przełomem w stosunkach francusko-polskich - ocenił dziennikarz "Le Monde". - Forma spotkania była bardzo kurtuazyjna, ale ta rozmowa niczego nie zmieni, gdy chodzi o meritum.
Inni obserwatorzy również zwracają uwagę na kurtuazję, z jaką prezydent Francji przyjmował Szydło, i podkreślają, że po udanych, z punktu widzenia Paryża, negocjacjach w sprawie pracowników delegowanych napięcie się zmniejszyło. Przypominają, że ta sprawa była jedną z najważniejszych obietnic wyborczych Macrona i jego argumentem przeciw głosowaniu na populistów zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny politycznej.
Salles nie wyklucza, że czwartkowe rozmowy francusko-polskie otworzą drogę do następnego etapu sprawy pracowników delegowanych - porozumienia w kwestii kierowców TIR-ów.
Znany we Francji publicysta Francis Brochet w artykule opublikowanym przez regionalny dziennik „L’Alsace” zauważa, że jest coś dziwnego w „sporze o pracowników delegowanych, w którym przeciwstawiają się sobie głównie Francja i Polska, choć ta druga z 14 624 deklaracjami (zatrudnienia pracowników delegowanych we Francji - PAP) jest dopiero na czwartym miejscu za Hiszpanią, Portugalią i Niemcami”. Publicysta streszcza koncepcję Unii, jaką ma Szydło, i przeciwstawia ją projektom „budowy Europy od nowa” Macrona. Ocenia, że Szydło jest „zwolenniczką Europy narodów, która nie chce, by jej kraj przyjął euro, i piętnuje tendencje silniejszych do narzucania swej opinii słabszym”.
- Francja jednak broni się przed zarzutem dążenia do Europy dwóch prędkości - pisze Brochet. - Naprawdę był najwyższy czas, żeby rozmawiać, nawet jeżeli przy okazji potłucze się kilka talerzy.
Profesor Instytutu Nauk Politycznych w Grenoble Christophe Bouillaud powiedział, że „poprawa klimatu leży w interesie obu krajów, przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych”. Jego zdaniem "po sukcesie, jakim były dla Emmanuela Macrona negocjacje w sprawie pracowników delegowanych, prezydent Francji, będąc w oczach swej opinii publicznej zwycięzcą, może pozwolić sobie na bardziej pozytywny stosunek do krajów Europy Środkowej". Zwrócił następnie uwagę na "będącą szczytem dyplomatycznej akrobacji" wypowiedź Macrona o polskiej reformie systemu sprawiedliwości: "Z jednej strony z naciskiem stwierdza, że żaden kraj UE nie ma oceniać reform, jakie przeprowadza inny kraj, ale zaraz dodaje, że Paryż czeka na opinię Komisji Europejskiej i jeśli okaże się, że reforma jest niezgodna z tekstami europejskimi, to wszyscy wyciągną konsekwencje".
(pap)
Fot. PAP/Paweł Supernak