Niektóre kraje NATO chcą widzieć w Rosji sojusznika m.in. w kwestii Syrii i uważają, że Sojusz nie powinien prowokować Rosji, umieszczając kolejne bazy w pobliżu jej granic - mówi PAP Iwan Krastew, politolog z Centre for Liberal Strategies w Sofii.
"Jednym z problemów NATO są różne priorytety krajów członkowskich, jeśli chodzi o postrzeganie zagrożeń. Kraje na wschodzie i północy Sojuszu bardzo niepokoi polityka Rosji m.in. w odniesieniu do Ukrainy, ale też szerzej - wysoki poziom nieprzewidywalności, gotowość do użycia wojska. Z drugiej strony południowe kraje NATO niepokoją wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Starają się one postrzegać Rosję jako sojusznika, m.in. w kwestii Syrii i uważają, że NATO nie powinno prowokować Rosji zbyt dużą liczbą baz w pobliżu rosyjskich granic" - ocenił Krastew w rozmowie z PAP.
Pytany, na ile Polska może czuć się bezpieczna jako członek Sojuszu, Krastew oparł: "W pewien sposób Polska jest oczywiście bezpieczniejsza jako członek NATO niż gdyby funkcjonowała poza Sojuszem. Artykuł 5. istnieje, ale dzisiaj na świecie mamy do czynienia nie tyle z klasycznymi starciami zbrojnymi, co z różnymi formami destabilizacji krajów w powiązaniu np. z atakami cybernetycznymi, dezinformacją itd. Efekt odstraszający NATO, jeśli chodzi o tego rodzaju zagrożenia, nie jest taki sam, jak w przypadku klasycznych wyzwań militarnych".
"A zatem gdyby chodziło o atak jądrowy, albo klasyczne starcie zbrojne - to tak, Polska powinna czuć się bardziej bezpieczna jako członek Sojuszu. Ale NATO nie ochroni swoich członków ani przed wewnętrzną destabilizacją, ani przed kryzysem gospodarczym. Próba przedstawiania NATO jako rozwiązania dla wszystkich problemów stojących przed krajami członkowskimi jest wyolbrzymianiem skuteczności Sojuszu. Fakt, że dany kraj jest członkiem NATO, redukuje po prostu z punktu widzenia każdego innego kraju - chęć ataku na niego" - konkludował politolog.
(PAP)