Zmarła piąta osoba ranna podczas zamachu w Strasburgu - informuje w niedzielę (16 grudnia) agencja AFP, powołując się na władze prefekturalne. Ofiarą jest Polak, o czym jego brat poinformował na Facebooku.
– Mój brat Barto Pedro Orent-Niedzielski właśnie od nas odszedł. Dziękuję za miłość i siłę, jakie mu daliście – cytuje AFP wpis zamieszczony na Facebooku przez brata ofiary i dodaje, że zmarły to 36-letni mieszkaniec Strasburga pochodzący z Katowic.
(pap)
***
Wcześniejsza informacja:
36-letni Bartosz Niedzielski, mieszkający w Strasburgu, 11 grudnia wraz z kilkoma kolegami nie dopuścił, by zamachowiec wszedł do klubu, w którym byli na koncercie. Z raną postrzałową głowy Polak trafił do szpitala. Jego stan jest krytyczny – czytamy na portalu wyborcza.pl.
Pochodzący z Katowic 36-letni Bartosz Niedzielski od dwudziestu lat mieszka wraz z mamą w Strasburgu. 11 grudnia poszedł na koncert do jednego z klubów. Wspólnie z kilkoma znajomymi nie dopuścił, by zamachowiec wszedł do środka. Z raną postrzałową głowy trafił do szpitala. Jego stan jest krytyczny, Bartosz walczy o życie - podaje portal.
11 grudnia w Strasburgu doszło do ataku terrorystycznego. Terrorysta otworzył ogień z broni maszynowej do tłumu na jarmarku świątecznym. Zabił trzy osoby, dwanaście innych zostało rannych. Wśród nich jest pochodzący z Katowic Bartosz Niedzielski.
- Tamtego dnia Bartek poszedł na koncert do jednego z klubów. Jeszcze zanim koncert się rozpoczął, Bartek razem ze znajomym dziennikarzem z Włoch i dwoma muzykami stali przed wejściem. Wyszli zapalić. Wtedy zobaczyli zamachowca z bronią. Od świadków wiemy, że rzucili się, żeby go powstrzymać. Dzięki nim drzwi zostały zamknięte, sprawca nie wszedł do środka. Inaczej doszłoby do masakry. Byłoby jak w paryskim klubie Bataclan, gdzie terroryści strzelali do ludzi jak do kaczek - opowiadali w rozmowie z portalem mieszkający w Strasburgu Renata i Bogusław Bojczukowie. Jak dodali, "Bartek ze swoim włoskim kolegą zapłacili za to wielką cenę. Obaj trafili do szpitala. Włoch zmarł w piątek. Bartek jest w stanie krytycznym. Ma ranę postrzałową głowy. Walczy o życie". Pani Renata powiedziała, że poznała Bartosza, gdy szukała opiekunki do dziecka.
– Zależało mi, żeby był to ktoś mówiący po polsku. Okazało się, że Bartek jest osobą znaną w tutejszej Polonii, kilka osób mi go poleciło. I tak się poznaliśmy. Przez pewien czas zajmował się moim dzieckiem i zaprzyjaźniliśmy się – zaznaczyła.
– Mam wrażenie, że Bartka wszyscy w Strasburgu znali, wszędzie było go pełno. Dwadzieścia lat temu przyjechał tu z Katowic z mamą. Współpracował z Parlamentem Europejskim, był tam przewodnikiem. Oprowadzał wycieczki po mieście. Pracował jako dziennikarz w lokalnych mediach, tańczył w zespole, śpiewał w chórze, organizował Festiwal Komiksu. Był aktywną osobą, otwartą na nowe pomysły, znajomości – wspominał pan Bogusław w rozmowie z portalem.
– Przy Bartku czuwa jego mama. Co pewien czas idę do szpitala. Zdaję sobie sprawę, że w sprawie Bartka pozostaje jedynie modlitwa o cud – przyznała pani Renata.
* * *
Zamachowiec został zabity przez policjantów w czwartek. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.
(pap)
Fot. Facebook