Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Nie ma szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza

Data publikacji: 28 stycznia 2018 r. 09:01
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:47
Nie ma szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza
 

- Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne, nie ma już żadnych szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza, który znajduje się na Nanga Parbat na wysokości około 7200 m - przekazał PAP kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer.

Jak podkreślił, oficjalne ogłoszenie tej decyzji odkładano z godzinę na godzinę, gdyż ciągle była nadzieja, że nie sprawdzą się prognozy pogody.

- Niestety, warunki się pogarszają, wiatr na górze się wzmaga, jego prędkość dochodzi do 80 km na godzinę. Prognozy nie są optymistyczne, zapowiadane są na wieczór opady, a nawet burza śnieżna. W tej sytuacji akcja ratunkowa po Tomasza nie możliwa- zaznaczył Majer.

Jak dodał, należy wziąć pod uwagę również to, że jeśli do bazy pod Nanga Parbat zejdą Adam Bielecki i Denis Urubko, to po kilkunastogodzinnej akcji ratowniczej w temperaturze minus 40 stopni, nie będą w stanie bez odpoczynku ponownie się wspinać. Ponadto z wiadomości jaka do niego dotarła, Elisabeth Revol opuszczając Mackiewicza stwierdziła, że "Tomek już nie kontaktował".

Majer wspomniał, że przed podjęciem ostatecznej decyzji o zaniechaniu akcji ratunkowej po Mackiewicza, sytuacja była dogłębnie analizował, m.in. z konsultantem medycznym narodowej wyprawy na K2, himalaistą Robertem Szymczakiem, pracującym w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Gdańsku.

Obecnie Bielecki i Urubko schodzą razem z Revol do obozu pierwszego. Do góry wyszli Jarosław Botor i Piotr Tomala, aby wspomagać kolegów w ewakuacji z Nanga Parbat francuskiej alpinistki.

- Nie mam jeszcze dokładnej informacji, na jakiej wysokości są Bielecki, Urubko i Revol. Teraz czekamy na dwa śmigłowce, które powinny przylecieć do bazy. Pogoda jest w miarę dobra i moim zdaniem warunki nadają się, by helikoptery mogły wylądować - powiedział PAP kierownik wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki.

Ekipa polskich himalaistów, uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km, w składzie: Bielecki, Urubko, Botor i Tomala, dotarła w sobotę pod wieczór dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko, którzy około drugiej w nocy miejscowego czasu spotkali schodzącą z góry Revol.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę SMS wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i - według niektórych źródeł - stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Nanga Parbat (8126 m) jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników. Należy do szczytów wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Świadczy o tym chociażby liczba dotychczasowych zdobywców, nieznacznie przekraczająca 300 osób.

Pod względem wypadków śmiertelnych "Naga Góra" zajmuje niechlubne, drugie miejsce, za K2 (8611 m). Historia podboju to przede wszystkim zmagania niemieckich alpinistów. Próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle. W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą". Posiada największą wysokość względną na świecie - około 7000 m. Baza główna po stronie północnej znajduje się około 3600 m n.p.m i jest najniżej położoną ze wszystkich baz pod ośmiotysięcznikami.

Tekst i fot. (pap)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Dora
2018-01-29 21:22:11
Prywatnie nie prywatnie jak ktos jest w potrzebie to trzrba mu pomoc. Jak jedziesz na wakacje prywatnie to tez idziesZ do lekarza, zycze Ci abys niegdy nie musial w trumnie wracac, na koszt podatnika....
JanX
2018-01-29 00:11:19
Wszyscy pieją o wyczynie polskich alpinistów, a tym czasem... zginął człowiek! Porażka! Po cholerę tam łazić!? A jeszcze sprawę nakręcają media, bo mają pożywkę, a ludziki z małą wyobraźnią i dziecinnymi ambicjami, głodni sławy dają się podpuszczać... A tymczasem w rodzinie żałoba... To mi sukces!
@?
2018-01-28 11:55:07
Nie bój się - Ty nic nie zapłacisz . Za Ciebie też podatnik nie zapłaci , bo siedzisz pewnie non stop w domu i nic Ci tam nie grozi , bo nawet prąd z laptopa Cię nie porazi , chyba ,że się zatrujesz żywnością kupowaną przez internet ?
?
2018-01-28 10:14:58
Skoro ktos sobie prywatnie takie wycieczki organizuje to takze prywatnie powinien ponosic koszty ratunku, dlaczego polscy podatnicy maja finansowac to wszystko jak zapowiedzial minister sportu?
Kokos
2018-01-28 10:14:40
Piękna akcja ratownicza! Szkoda, że nie uda się uratować o jednego człowieka więcej... Wyjeżdżając na taką wyprawę pewnie liczył się z tym, że może nie wrócić, jednak żal...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA