Donald Trump oświadczył, że na pewno nie wycofa się z wyścigu o fotel prezydencki, mimo skandalu wywołanego ujawnieniem nagrania jego rozmowy sprzed 11 lat, w której w wulgarnych słowach chwali się swoimi podbojami erotycznymi.
- Nigdy się nie wycofam. Szanse, że zrezygnuję są równe zeru - powiedział kandydat Republikanów, który przeprosił za swoje słowa, podkreślając, że nigdy nie twierdził, iż jest bez zarzutu.
Na zdobytej przez dziennik "Washington Post" taśmie, nagranej potajemnie w 2005 r. zarejestrowano Trumpa, jak opowiada o tym, jak podrywał zamężną kobietę, chwaląc się, że „mocno się do niej dobierał”. Próbował ją całować i nakłonić do seksu. Powiedział następnie, że bardzo się rozczarował, gdy zrozumiał, że obiekt jego awansów „ma wielkie, sztuczne cycki”. Na koniec dodał: „Jeśli jesteś gwiazdą, one pozwalają ci na wszystko. Mogę położyć rękę na jej c.. i ona się na to zgodzi."
Po emisji nagrania prominentni Republikanie wycofali swoje poparcie dla Trumpa. Jego żona oświadczyła, że też jest dotknięta zachowaniem męża, ale poprosiła wyborców, żeby mu wybaczyli: "On ma serce i umysł przywódcy". Jak z kolei powiedział szef kampanii Trumpa, Corey Lewandowski: „Nie wybieramy przecież nauczyciela szkółki niedzielnej”.
(pap)
Fot. EPA