Do 31 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożarów lasów i zarośli w Kalifornii - poinformowała w niedzielę wieczorem czasu lokalnego policja. Władze obawiają się, że ofiar może być znacznie więcej, gdyż blisko 230 osób jest zaginionych.
Kolejnych sześć ciał znaleziono w Paradise na północy stanu. Tam też jest najwięcej ofiar - 29. Ogień zamienił w dymiące ruiny to 27-tysięczne miasto i rozszerzył się na jego okolice.
W Paradise pracuje pięć zespołów poszukiwawczych. Władze utworzyły także mobilne laboratoria genetyczne i antropologiczne, które mają pomóc w identyfikacji ofiar pożaru - jednego z najbardziej niszczycielskich i tragicznych w skutkach w historii stanu Kalifornia. Miejscowy szeryf, Kory Hornea, powiedział, że w niektórych przypadkach "jedyne szczątki, jakie zdołaliśmy znaleźć, to kości lub fragmenty kości".
W Malibu w aglomeracji Los Angeles odkryto w piątek zwęglone szczątki dwóch ofiar pożarów. Jak poinformowała w niedzielę policja, w ostatnich dwóch dniach w południowej Kalifornii nie znaleziono kolejnych ciał. W Malibu spłonęło wiele luksusowych rezydencji, w tym gwiazdy Hollywood Gerarda Butlera.
Z trzema dużymi pożarami, które szaleją na północy i południu Kalifornii, walczy ponad 8 tysięcy strażaków.
Jak pisze agencja AP, susza, przypisywana zmianom klimatycznym cieplejsza pogoda i wkraczanie budownictwa mieszkaniowego głębiej w lasy doprowadziły do tego, że sezonowe pożary roślinności w Kalifornii stały się bardziej niszczycielskie, rozpoczynają się wcześniej i trwają dłużej.
(PAP)
Fot. EPA/Eugene Garcia