Co najmniej cztery osoby zginęły w piątek w strzelaninie w mieście Fredericton na wschodzie Kanady - poinformowała policja, zaznaczając, że jest "wielu poszkodowanych". Służby ogłosiły, że jeden domniemany napastnik został schwytany.
Policja w Fredericton, mieście zamieszkanym przez ok. 56 tys. osób, będącym stolicą prowincji Nowy Brunszwik, poinformowała na Twitterze, że dwie osoby zabite to funkcjonariusze policji. Dodano, że incydent trwa.
"Okropne wiadomości płyną z Fredericton" - napisał na Twitterze premier Kanady Justin Trudeau. "Łączę się całym sercem ze wszystkimi dotkniętymi dzisiejszą strzelaniną. Uważnie przyglądamy się sytuacji" - dodał.
Policja zaapelowała do mieszkańców, aby unikali miejsca, w którym doszło do strzelaniny oraz by nie ujawniali informacji na temat działań służb.
Według agencji AFP, która powołuje się na relacje świadków, do strzelaniny doszło wczesnym rankiem, około godziny 7 rano czasu miejscowego (12 czasu polskiego).
Przepisy dotyczące broni w Kanadzie są bardziej restrykcyjne od amerykańskich, ale w ostatnich latach wzrasta liczba przestępstw z użyciem broni. W ubiegłym miesiącu uzbrojony mężczyzna zabił w Toronto dwie osoby i ranił 13, a następnie popełnił samobójstwo. W tym roku w tym największym kanadyjskim mieście doszło do 241 strzelanin, w wyniku których zginęło 30 osób.
(PAP)