Kampanie szczepień przeciw Covid-19 wolno posuwają się w krajach o średnich i niskich dochodach. Wyjątkiem wśród nich jest Bhutan, któremu do końca lipca udało się w pełni zaszczepić 90 proc. mieszkańców - napisał we wtorek serwis The Conversation.
W Bhutanie udało się osiągnąć sukces pomimo niedoboru lekarzy - w całym kraju jest ich tylko 376. Z tego powodu 50 studiujących za granicą medyków musiało wrócić do kraju, by wspomóc ojczysty system opieki zdrowotnej.
Kolejnym wyzwaniem była topografia kraju położonego we wschodniej części Himalajów. Góry sprawiają, że jest odizolowany od reszty świata. Drogą lądową można do niego dotrzeć tylko z Indii. Szczepionki przeznaczone dla Bhutanu w ramach nadzorowanego przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) programu COVAX dotarły tam drogą powietrzną na lotnisko w Paro - jedno z najniebezpieczniejszych na świecie, bo otoczone z każdej strony szczytami o wysokości ponad 5 tys. m.
Trudne jest także przemieszczanie się wewnątrz kraju, z tego powodu dawki szczepionek niekiedy musiały być dostarczane helikopterami. Jako centra szczepień wykorzystano m.in. szkoły i klasztory.
Kluczowe w prężnym przeprowadzeniu szczepień przeciwko Covid-19 w Bhutanie było wsparcie z zagranicy. Do marca kraj otrzymał 450 tys. dawek AstraZeneki z Indii, dzięki czemu wiosną wszyscy dorośli mieszkańcy himalajskiego państwa byli już po pierwszym zastrzyku.
Sytuację skomplikowała jednak katastrofalna w skutkach druga fala zakażeń koronawirusem w Indiach - Bhutan został bez dostawcy preparatów, narażony na napływ wariantu Delta. W końcu wsparcia udzielono mu w ramach COVAX - otrzymał w sumie 750 tys. dawek szczepionek.
The Conversation zauważył, że sukces w dużej mierze był zasługą zaufania społeczeństwa do władz kraju. Król Bhutanu Jigme Khesar Namgyel Wangchuck osobiście podróżował do odległych osad, by nadzorować, jak przeprowadzane są szczepienia i jak przestrzegane są zasady bezpieczeństwa.
(PAP)