Agnieszka Skrzypulec w plebiscycie sportowym Kuriera Szczecińskiego zajęła czwarte miejsce. Ma zagwarantowany start w Igrzyskach Olimpijskich. W krótkiej, dwudniowej przerwie między urlopem na Wyspach Kanaryjskich i wylotem do Rio de Janeiro, gdzie rozegrane zostaną tegoroczne igrzyska, gościliśmy ją w redakcji i udało się przeprowadzić krótki wywiad.
Myliłby się ktoś, kto sądził, że na Kanarach nasza sportsmenka leżała na plaży i wystawiała ciałko do słońca. Otóż została zaproszona na jacht „Polonez” i wraz z załogą żeglowała wokół wysp. Był to rejs stażowo-rekreacyjny, gdyż przyznała nam się, że w dotychczasowym nawale wyjazdów i regat nie zdobyła dotąd wyższych stopni żeglarskich. Ale z tego widać, że i bez stopni można znakomicie kierować dwuosobowym jachtem i zakwalifikować się do Igrzysk Olimpijskich.
Kawa i kwiaty
W naszej redakcji była kawa, słodycze i kwiaty oraz Andrzej Łapkiewicz, zastępca redaktora naczelnego wręczył Agnieszce statuetkę i dyplom za czwarte miejsce w sportowym plebiscycie. Żeglarka mocno się spieszyła, gdyż następnego dnia rano jechała do Berlina, a stamtąd z całą kadrą Polski z przesiadką we Frankfurcie leciała na drugą stronę Atlantyku do Rio.
Agnieszka wraz ze swą załogantką Irminą Mrózek Gliszczynską żeglują na jachcie olimpijskiej klasy „470” i należą do ścisłej europejskiej czołówki, a w kraju nie mają sobie równych.
Klasa tych jachtów jest w stosunku do załogi wyjątkowo wymagająca. Załogant ma specjalny pas, do którego przyczepiona jest linka trapezu i w zależności od siły wiatru balastuje, czyli nie dopuszcza do zbyt dużych przechyłów. Przy silnym wietrze załogant opierając się stopami o krawędź jachtu, cały wychylony jest za burtę. Nie dość tego obsługuje dwa przednie żagle, czyli foka i spinakera.
Rola sternika
Natomiast rolą sternika jest takie prowadzenie łodzi, aby maksymalnie wykorzystać każdą najdrobniejszą zmianę wiatru, odpowiednio pokonywać fale, kierować załogantem dokonując zwrotów i tak sterować, aby na starcie wyjść w czołówce, wyprzedzić przeciwników i w najkrótszym czasie pokonać trasę. Do tego dochodzi jeszcze obsługa głównego żagla - grota.
W Brazylii na olimpijskim akwenie - powiedziała nam A. Skrzypulec - są trudne warunki do żeglugi. Mogą być dwie główne trasy: na zatoce lub na otwartych wodach Atlantyku. W pierwszym przypadku mogą występować słabe wiatry, ale za to silne i trudne do przewidzenia prądy. Wprawdzie są tabele określające kierunek i siłę prądu, ale na przykład przy opadach ulewnego deszczu nic się nie zgadza. Z kolei na otwartym morzu nie ma silnych prądów, ale za to występują duże oceaniczne fale, co znacznie utrudnia żeglugę.
Przy okazji rozmowy z Agnieszką dowiedzieliśmy się, że w Rio mają bazę w porcie olimpijskim, który jest przebudowywany. Mieszkać będą w pobliskim hotelu i tam trenować przez 20 dni.
Mistrzostwa świata w Argentynie
Na miejscu w Rio nasze żeglarki mają dwie łodzie (wysłane wcześniej w kontenerach), a jeden kontener popłynął do Argentyny, gdzie 9 lutego w Buenos Aires rozpoczną się mistrzostwa świata.
Na początku kwietnia żeglarki wracają do Europy, gdzie na Majorce rozegrane zostaną mistrzostwa starego kontynentu. To jeszcze nie wszystko w tym olimpijskim roku żeglarki dwukrotnie: we Francji i w Anglii wystartują w Pucharze Świata i znów polecą do Brazylii na kolejne zgrupowanie.
Przy tak napiętym kalendarzu mistrzowskich regat i w sierpniu Igrzysk Olimpijskich nie ma się co dziwić, że Agnieszka, która studiuje w Szczecinie na Wydziale Budownictwa Lądowego i ma rozpocząć studia magisterskie poprosiła o urlop dziekański. Po igrzyskach wraca na studia i chce je ukończyć. A. Gedymin