Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Żeglarstwo. Match Race w Szczecinie

Data publikacji: 26 maja 2017 r. 20:13
Ostatnia aktualizacja: 26 maja 2017 r. 20:14
Żeglarstwo. Match Race w Szczecinie
 

Szczecin Match Race w ramach żeglarskiego cyklu Pucharu Świata Polish Match Tour zmierza powoli ku końcowi. W piątek rozegrane zostały ćwierćfinały, półfinały, a także pierwszy finałowe wyścigi pomiędzy załogami: Olli-Pekka Lumijarvi kontra Patryk Zbroja oraz Szymon Szymik z Rafałem Sawickim. Ostateczne rozgrywki finałowe już w sobotę przy Wałach Chrobrego.

Dla żeglarzy najważniejszy jest wiatr, a ten w piątek na Jeziorze Dąbie był dość kapryśny, często zmieniający kierunek. Nie przeszkodziło to jednak w wyłonieniu finałowych załóg, a pozwoliło żeglarzom wykazać się umiejętnościami. Tych nie brakuje fińskiej załodze.

- To był trudny dzień. Pierwsza część regat była dużym sprawdzianem umiejętności technicznych i taktyki, a druga dodatkowo kondycji, bo dość mocno się rozwiało. To kolejny udany dla nas dzień, zobaczymy jak będzie w jutrzejszym finale - mówi Olli-Pekka Lumijarvi sternik załogi fińskiej.

To właśnie z nimi załoga Patryka Zbroi starła się w pierwszym finałowym meczu. Nie obyło się bez problemów, co świadczy o bardzo ostrej, ale i sportowej walce.

- Urwała nam się przedłużka rumpla, co sprawiło chwilowe wyłączenie steru. Jeden z naszych załogantów podbiegł i zrobił szybkie, prowizoryczne rozwiązanie. Na całe szczęście dobrze trzymaliśmy się na starcie, co pozwoliło nam utrzymać przewagę na trasie i ostatecznie wygrać ten wyścig - mówi Patryk Zbroja z Team Bakista.

Wcześniej o wejście do półfinału Zbroja walczył z Sawickim wygrywając ostatecznie 3 do 1, a Lumijarvi z Szymikiem zwyciężając nad polską załogą 3:0. Zacięta rywalizacja toczyła się także pomiędzy pnącą się cały czas do góry w Pucharze Świata załogą Jabłkowskiego z Szymikiem kończąc te rozgrywkę 3:2 dla Szymika.

Piątkowy dzień to także rozgrywka king of the castle, ten rozgrywany jest pomiędzy załogami, które nie weszły do ćwierćfinałów. Pozwala to poprawić swoją pozycję mimo rozegranego już pojedynku każdy z każdym i wyłonieniu załóg ćwierć i półfinałowych. Z okazji tej doskonale skorzystała załoga z Nowej Zelandii, poprawiając swoją pozycję o 2 miejsca wyżej.

- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. King of the castle to zarówno możliwość dodatkowego popływania, a przecież o to w regatach chodzi no i zdobycia dodatkowych punktów. Nie było łatwo, udało nam się nawet na chwilę zgubić jednego załoganta, ale szybko znalazł się znów na pokładzie - mówi Toby Austin-Fraser.

Pływanie z najlepszymi, a w Szczecin Match Race bierze udział kilka załóg z pierwszej dwudziestki Pucharu Świata, to znakomita okazja dla poprawienia swoich umiejętności. Załoga Harasimowicza wyciąga wnioski ze swojego udziału.

- Na tym poziomie żeglarstwa najtrudniejsza jest chłodna głowa, czyli psychika. Wszyscy jesteśmy na dość wysokim poziomie umiejętności żeglarskich. Trzeba umieć odciąć się od myślenia, o tym co na zewnątrz i włączyć zimną kalkulację – mówi skipper Piotr Harasimowicz HRM Racing.

Match Racing, który jest niezwykle widowiskowy i otwarty także dla przypadkowego obserwatora. Zasady na pierwszy rzut oka wydają się proste. Dwie boje, dwa jachty, dwie załogi start i meta, ci którzy pierwsi pokonają trasę wygrywają. Po co zatem kilku sędziów? Co jeśli na motorówce sędziego pojawi się jakaś flaga?

- Za każdym jachtem pływa motorówką z sędzią, który obserwuje bezpośrednio załogę i jej zachowanie na wodzie. Kiedy dojdzie do sytuacji niezgodnej z przepisami czy to kolizją, czy tak zwanym falstartem, sędziowie nakładają karty informując o tym załogę poprzez podniesienie odpowiedniej flagi – mówi Aleks Prusiński główny sędzia regat.

Finały już w sobotę od godziny 10:00 przy Wałach Chrobrego w Szczecinie. Mecze o miejsca na podium rozgrywane są do 3 punktów, dziś po jednym w swoich pojedynkach zebrali Zbroja i Sawicki. (par)

Fot. Robert Hajduk

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA