Niedzielne zwycięstwo Stoczni w Plus Lidze w wyjazdowym meczu z Jastrzębskim Węglem (3:0) odbiło się w kraju szerokim echem. Po odwołanym z powodu awarii oświetlenia meczu z Treflem i wyraźnie przegranym pojedynku z Zaksą mecz w Jastrzębiu był dla szczecińskiej drużyny przełomowy.
Pierwsze punkty i pierwsze zwycięstwo z pewnością podbudują Stocznię i mocno podgrzeją atmosferę przed kolejnym ligowym hitem. W niedzielę Stocznia zmierzy się z Resovią Rzeszów i na trybunach szczecińskiej Netto Areny znów można spodziewać się kompletu widzów.
– Ta wygrana pomoże nam w konsolidacji drużyny. Jesteśmy nową grupą ludzi i z niektórymi dopiero się poznajemy. Takie zwycięstwa cementują zespół i dają bodziec do dalszej pracy – mówi trener zespołu Michał Gogol.
Szczecińska drużyna w wyjazdowym meczu z Jastrzębskim Węglem pokazała potencjał i doświadczenie, które pozwoliły wszystkie trzy partie rozstrzygnąć w końcówkach. Stocznia w meczu z Jastrzębiem wielokrotnie odwracała losy poszczególnych setów i odrabiała nawet kilkupunktowe straty. W trzeciej odsłonie Stocznia wyszła z największych opresji, broniąc cztery kolejne setbole.
– Już przed meczem powiedzieliśmy sobie, że musimy być bardziej agresywni i wspierać się w trudniejszych momentach, bo takie chwile też na pewno przyjdą. Byliśmy w tym spotkaniu zdeterminowani i dokładnie wiedzieliśmy, czego chcemy. Nie dawaliśmy się wytrącić z równowagi nawet wtedy, gdy trochę nie szło i trzeba było gonić wynik. Zdawaliśmy sobie sprawę z jakości naszej zagrywki oraz bloku i wiedzieliśmy, że możemy wrócić do gry. Współpraca w tych elementach zaprocentowała w najważniejszych momentach. Na pewno nie popełniliśmy tylu bezpośrednich błędów w przyjęciu i nie odbieraliśmy na drugą stronę, co stanowiło nasz problem w poprzednim meczu. Tym razem dużo częściej utrzymywaliśmy piłkę w boisku, a to pozwoliło nam pokazać się w ataku. Nasi bombardierzy: Matej Kazijski, Nick Hoag i Bartek Kurek znakomicie radzili sobie zarówno na podwójnym, jak i na potrójnym bloku rywali. Ważna była także gra środkowych, bo gdy tylko mieliśmy piłkę w trzecim metrze, to staraliśmy się uruchamiać właśnie tę strefę. Janusz Gałązka i Simon Van de Voorde zagrali dziś bardzo dobre zawody i utrzymali świetną skuteczność w ataku – komentuje Michał Gogol.
(woj)
Fot. R. Pakieser