Rozmowa z Jakubem Głuszakiem, trenerem Chemika Police
Siatkarki Chemika Police rozegrają w środę rewanżowy mecz finałowy Orlen Ligi z Budowlanymi (Azoty Arena, godz. 20.30), który wyłoni mistrza Polski. Po zwycięstwie 3:0 w Łodzi do zdobycia złota siatkarkom Chemika wystarczy wygranie przed własną publicznością dwóch setów.
– W ubiegłorocznych play-offach Chemik nie przegrał meczu, a w obecnych nie oddał rywalkom jeszcze seta. Ma pan jakiś patent na najważniejsze spotkania sezonu?
– Trudno to nazwać patentem. Pracujemy nad stroną mentalną i fizyczną.Wypracowaliśmy metodę przygotowań, która się sprawdza i drugi sezon z rzędu to kontynuujemy. Mam nadzieją, że w środę potwierdzi się, że wykonaliśmy dobrą pracę.
– W Łodzi w pierwszym meczu finałowym najskuteczniejsza atakująca ligi Kaja Grobelna zdobyła zaledwie sześć punktów, podczas gdy w półfinale z Impelem miała ich na swoim koncie 49. To pana zespół tak skutecznie wyłączył ją z gry, czy liderka Budowlanych miała w piątek słabszy dzień?
– W pewnym sensie ustawialiśmy naszą taktykę pod kontem gry Kai Grobelnej, podobnie jak w półfinale pod Adelę Helić. Pod nie przygotowaliśmy system blok obrona i przyniosło to oczekiwany efekt.
– Drugą młodość przeżywa Aleksandra Jagieło. Zawodniczka, która za kadencji trenera Giuseppe Cuccariniego była wykorzystywana wyłącznie do celów defensywnych, w pierwszym finałowym zaskoczyła rywalki koncertową grą w ataku. Podobną rolę będzie pełniła także w rewanżu?
– Na każdego przeciwnika przygotowujemy inną taktykę i niespodzianki, którymi staramy się zaskoczyć rywalki. Tak było też w Łodzi, a jednym z elementów była gra w ataku po kontrze, którą świetnie zrealizowaliśmy. Na rewanżowy mecz też przygotowujemy niespodzianki, które mają nam dać przewagę nad rywalkami.
– W środę już po dwóch setach poznamy mistrza Polski, czy potrzebny będzie „złoty” set?
– Nie jestem niestety prorokiem. Na pewno nie kalkulujemy i nie nastawiamy się na dwa sety. Chcemy, tak jak w półfinale z Developres, zagrać dobre spotkanie od początku do końca.
– Po raz pierwszy od czterech lat siatkarki Chemika mogą w środę świętować zdobycie mistrzostwa kraju przed własną publicznością. Ma to dla pana szczególne znaczenie czy tytuł zdobyty w Szczecinie lub innym mieście smakuje tak samo?
– Mistrzostwo Polski zawsze smakuje bardzo dobrze, ale na pewno we własnej hali będzie niepowtarzalna atmosfera. Zapowiada się, że na trybunach będzie komplet widzów i dla nich chcemy zagrać jak najlepsze spotkanie. W ten sposób chcemy podziękować kibicom za wsparcie przez cały sezon, w dobrych i trudnych momentach.
– Nie czekając na rozstrzygnięcia finałowe w Orlen Lidze, selekcjoner Jacek Nawrocki podał szeroki skład kadry. O ile powołania dla Katarzyny Zaroślińskiej, Joanny Wołosz, Malwiny Smarzek i Aleksandry Krzos nie są zaskoczeniem, o tyle nominacja dla Magdaleny Stysiak to już prawdziwa sensacja. Jak zawodniczka, która zaliczyła zaledwie krótki epizod w Orlen Lidze, zyskała uznanie w oczach selekcjonera kadry?
– Trener Jacek Nawrocki zawsze podkreślał, że chce jeździć po kraju i szukać talentów. Stąd obecność w kadrze Magdaleny Stysiak nie jest zaskoczeniem. W swoim roczniku to wyróżniająca się zawodniczka, która nie tylko dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, ale i mocnym atakiem. Cieszę, że w przerwie między rozgrywkami będzie miała okazję do treningów z najlepszymi siatkarkami w Polsce. Będzie to tylko z korzyścią dla niej i przy okazji dla klubu.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI