Rozmowa z Michałem Gogolem, trenerem Indykpolu AZS Olsztyn i asystentem selekcjonera kadry narodowej siatkarzy
W Plus Lidze zapadną w kwietniu decydujące rozstrzygnięcia. W walce o medale nie ma już prowadzonego od grudnia przez byłego szkoleniowca Stoczni Szczecin Indykpolu AZS Olsztyn. Akademicy rywalizują już z Treflem Sopot tylko o 9 miejsce.
– Jest pan rozczarowany wynikiem sportowym swojej drużyny. Przychodząc do Olsztyna, miał pan pewnie inne plany i marzenia?
– Przechodząc do AZS, nie miałem sportowych planów i marzeń. Przejmowałem drużynę pod koniec grudnia, gdy znajdowała się w trudnym momencie. Moim zadaniem było wyciągnięcie drużyny z dołka i przywrócenie do życia. Udało się to w znacznym stopniu, bo w II rundzie wygraliśmy więcej spotkań niż w pierwszej, zdobyliśmy więcej punktów i pokonaliśmy kilku mocnych rywali. Zespół prezentował się lepiej, a kilku zawodnikom udało się podnieść poziom sportowy. Na pewno jednak walka o 9 miejsce nie jest dla nikogo w klubie spełnieniem oczekiwań.
– Spekuluje się, że po sezonie przeniesie się pan do Skry Bełchatów, jednego z największych przegranych tegorocznej Plus Ligi?
– Na razie skupiam się na dokończeniu sezonu w Olsztynie, a moja przyszłość wyjaśni się w najbliższych tygodniach.
– Czy w Plus Lidze brakowało w ostatnich miesiącach Stoczni? Jaką rolę mógł odegrać w tym sezonie zespół wycofany w grudniu z rozgrywek?
– Nie chciałbym na ten temat spekulować. Mogę tylko powiedzieć, że w Stoczni w kolejnych tygodniach wszystko coraz lepiej zaczynało się zazębiać, ale zespół nie dotrwał do końca sezonu.
– Otrzymał pan zaległe wynagrodzenie ze szczecińskiego klubu?
– Nie, nie dostałem z klubu żadnych pieniędzy. Wiem, że sprawą zajmują się prawnicy i tak jak inni pracownicy klubu czekam na rozstrzygnięcia.
– Po zakończeniu sezonu ligowego wraca pan do pracy w kadrze?
– Tak, w połowie maja mamy zaplanowane zgrupowanie w Spale, które będzie pierwszym etapem przygotowań do Ligi Narodów.
– Kadra miała zagrać w maju w Szczecinie towarzyski mecz z mistrzami Europy Niemcami, ale oficjalnie mecz odwołano. Zna pan przyczyny?
– O tym, że chcemy zagrać jedno lub dwa spotkania z Niemcami, rozmawialiśmy z Vitalem Heynennem miesiąc temu. Nie znam jednak szczegółów organizacyjnych. Miło byłoby zagrać w moim rodzinnym mieście, bo dla mnie mecze w Szczecinie zawsze są wyjątkowe.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser