Siatkarkom Chemika Police brakuje już tylko jednej wygranej do zdobycia trzeciego z rzędu tytułu mistrzyń Polski. Policzanki po dwóch zwycięstwach u siebie kolejny mecz grają w Ergo Arenie z PGE Atomem Treflem Sopot.
Wiele wskazuje, że „całe złoto" polskiej siatkówki klubowej trafi w ręce Grupy Azoty. Finał męskiej ligi pewnie wygrała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, w finałowej konfrontacji o złoty medal wśród kobiet, reprezentujący Zakłady Chemiczne Police, Chemik prowadzi 2-0 z Atomem.
W pierwszym meczu rywalizacji finałowej, mimo że chemiczki nie ustrzegły się błędów, momentami miażdżyły rywalki. Wygrane sety w stosunku 25:13 i 25:9 - mówią same za siebie. Między dwiema najlepszymi drużynami w lidze rysowała się przepaść.
- Jedziemy do Sopotu po to, by zakończyć rywalizację w trzech meczach. - zapewniła Aleksandra Jagieło, kapitan Chemiczek.
Sopocianki chcą piątego meczu
Sopocianki po dwóch porażkach w Szczecinie nie ukrywały, że ich celem teraz jest powrót do Szczecina na piąty mecz.
- Zrobimy wszystko, by do piątego meczu nie doszło. - zadeklarowała Jagieło.
Ostrożnie do rywalizacji w Trójmieście podchodzi szkoleniowiec chemiczek Jakub Głuszak:
- Spodziewam się walki o każdą piłkę w Sopocie. Ale naszym celem jest zakończenie tej rywalizacji jak najszybciej.
Wtóruje mu prezes Joanna Żurowska:
- Najchętniej chcielibyśmy skończyć tę rywalizację po trzech meczach. Dziewczyny też są optymistkami, bojowo nastawione wyruszyły do Gdańska.
W Szczecinie zespół odbył jeszcze w środę poranny trening i dopiero po nim pojechał do Trójmiasta. W czwartek ma trenować w Ergo Arenie, by przygotować się do wieczornego meczu.
W najsilniejszym składzie
Na rewanżową rywalizację zespół policki wybrał się w pełnym składzie. Żadna z siatkarek nie narzeka na urazy. Drużynie marzy się zdobycie tytułu już w czwartek. Tego dnia bowiem pierwszy trener zespołu obchodził będzie 30 urodziny.
Policzanki mają za sobą potężny atut psychologiczny. Wygrały z Atomem dziewięć ostatnich meczów z rzędu ogrywając rywalki m.in. w finale ubiegłorocznych mistrzostw Polski oraz niedawnym Pucharze Polski.
- Nie myślę o tym. Statystyki są dla dziennikarzy. My zapominamy o tych meczach co były, skupiamy się na tym najbliższym, który przed nami. - twierdzi Głuszak.
Prezes Żurowska przestrzega przed lekceważeniem rywalek.
- U siebie w hali będą groźne. To naprawdę dobry zespół. Może pierwsze dwa wygrałyśmy gładko, ale już w finale Pucharu Polski nie było tak łatwo. - uważa sterniczka polickiego klubu.
Micelli narzekał
Po dwóch pierwszych meczach finału rozegranych w Szczecinie, trener Atomu Lorenzo Micelli narzekał, że przed finałem jego zespół miał ledwie jeden dzień odpoczynku, a rywalki tydzień.
- Na tyle długo jestem w siatkówce, że wiem, jak dużą to potrafi zrobić różnicę. - mówił szkoleniowiec Atomu.
Prezes Żurowska mu odpowiedziała:
- Nie jest naszą winą, że Atom musiał grać aż trzy mecze półfinałowe w play off. My awansowałyśmy po dwóch meczach. Zasady dla wszystkich były takie same.
Jeśli czwartkowy mecz zakończy się zwycięstwem Atomu, to w piątek zespoły rozegrają kolejne spotkanie w Ergo Arenie. Jeśli po raz kolejny wygrają sopocianki, rywalizacja ponownie przeniesie się do Szczecina, gdzie rozegrany zostanie ostatni mecz.
Chemik zdobył mistrzostwo Polski w latach 2014 i 2015. Za każdym razem rywalizację rozstrzygał na wyjazdach (we Wrocławiu i Sopocie).
- Nie mam nic przeciwko temu, by i tym razem mistrzostwo zdobyć na wyjeździe. Klub coś wymyśli, by triumf fetować także z naszymi kibicami w Policach i Szczecinie. - uważa Głuszak.
Fot. R. Pakieser