Rozmowa ze Zdzisławem Gogolem, wiceprezesem Espadonu
SIATKARZE Espadonu po czterech kolejnych meczach przed własną publicznością rozegrają dziś pierwszy wyjazdowy pojedynek. W Gdańsku spotkają się z Lotosem Treflem prowadzonym przez byłego selekcjonera kadry narodowej Andrea Antastasiego.
Lotos Trefl ma dorobku dwa zwycięstwa i dwie porażki. Podobnie jak Espadon przegrał z mistrzem Polski Zaksą Kędzierzyn i wicemistrzem Resovią. W drużynie z Gdańska występuje kilku obecnych i byłych reprezentantów kraju.
W składzie są Piotr Gacek, Mateusz Mika i Wojciech Grzyb,a na przyjęciu w Lotosie Treflu gra podstawowy zawodnik Espadonu w poprzednim sezonie Bartosz Pietruczuk.
– Od kilku dni w Szczecinie trenuje doświadczony Serb Vleljko Petković, który przed 16 laty wywalczył z reprezentacją narodową Jugosławii złoty medal olimpijski w Sydney. Czy zagra w dzisiejszym meczu z Lotosem Treflem w Gdańsku?
– Nie do Gdańska zespół pojechał jeszcze z jednym rozgrywającym. Nowy rozgrywający ma jeszcze zaległości motoryczne i musi poznać nasz styl gry. Potrzebuje na to miesiąca, może półtora, aby być w optymalnej dyspozycji. Do drużyny dołączy oczywiście szybciej. Myślę, że szanse debiutu ma już w sobotnim meczu w Lubinie.
– Espadon przegrał cztery pierwsze mecze ligowe. Czy widzi pan szanse na przerwanie złej passy w Gdańsku?
– Lotos Trefl to moim zdaniem drużyna, która powinna odgrywać znaczącą rolę w lidze, ale na razie nie prezentuje najwyższej dyspozycji. Ostatni ich mecz z Resovią pokazał, że mają kłopoty z atakiem, a na przyjęciu słabym punktem był nasz były zawodnik Pietruczuk. Jeśli zagramy dobrze w zagrywce i przyjęciu możemy powalczyć w Gdańsku.Tym bardziej, że zagramy już z atakującym Miłuszewem w składzie.
– Do przełamania Espadonowi potrzebne jest wygranie seta, czy całego meczu?
– Myślę, że potrzebujemy wygrać mecz, aby się odbudować. Zwycięstwo pozwoli chłopakom odzyskać pozytywną energię, która potrzebna będzie w meczach z ligowymi średniakami.
– Po meczu ze Skrą było sporo zamieszania, bo w pewnym momencie w drużynie z Bełchatowa znalazło się na parkiecie niezgodnie z regulaminem czterech obcokrajowców. Jak skończy się ta sprawa?
– Zaraz po meczu, gdy emocje jeszcze nie opadły, były sugestie, żeby zgłosić protest. Zarząd klubu wyznając zasadę fair-play nie zdecydował się na taki krok. Tym bardziej, że sytuacja miała miejsce w akcji, która praktycznie się nie rozegrała. Serwis był w siatkę i to my zdobyliśmy punkt. Nie jest jednak wykluczone, że walkower zostanie nam przyznany, ale decyzje podejmie Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej. ©℗ Rozmawiał Wojciech TACZALSKI