W środę o godz. 20.30 na miejskim stadionie im. Floriana Krygiera przy ul. Twardowskiego dojdzie do meczu sezonu, w którym zajmująca 6. miejsce w piłkarskiej PKO BP Ekstraklasie Pogoń Szczecin w półfinale Pucharu Polski zmierzy się z liderującą w lidze Jagiellonią Białystok, do której traci 7 punktów, choć jesienią wygrała w grodzie Gryfa 2:1 po golach Efthýmisa Kouloúrisa i Kamila Grosickiego.
Będzie to najważniejszy mecz obecnego sezonu, bo jego triumfator wystąpi w roli zdecydowanego faworyta w finale PP, który odbędzie się 2 maja w Warszawie na stadionie PGE Narodowym. Rywalem w stolicy będzie zwycięzca drugiego środowego półfinału, rozpoczynającego się o godz. 17.30, czyli I-ligowa Wisła Kraków lub ekstraklasowy Piast Gliwice. Zdobycie głównego trofeum PP będzie zarazem przepustką do europejskich pucharów, w których portowcy od trzech lat regularnie występowali zajmując miejsca na ligowym podium lub tuż za nim. Tym razem powtórzenie takiej drogi do Ligi Konferencji Europy będzie jednak niezwykle trudne, bo choć straty do trzeciego miejsca nie są duże, ale konkurencja jest bardzo silna, a dysponująca nadzwyczaj krótką ławką rezerwowych Pogoń na dystansie pozostałych do rozegrania jeszcze aż 8 kolejek, może mieć spore problemy, gdy pojawi się przemęczenia i prawdopodobnie także kontuzje oraz kartkowe karencje. Droga do Europy przez Puchar Polski wydaje się więc być zdecydowanie łatwiejsza, a na pewno krótsza, bo wystarczy wygrać dwa pojedynki.
Pogoń jeszcze nigdy nie zdobyła Pucharu Polski, choć trzykrotnie grała w finale, przegrywając po 0:1, kolejno z Legią Warszawa, Lechem Poznań i właśnie z Jagiellonią. Szczecinianie nigdy też nie byli mistrzami kraju, choć wicemistrzostwo nie jest im obce. W tym roku jest więc historyczna szansa umieścić w klubowej gablocie jedno z dwóch głównych trofeów, czyli Puchar Polski!
W pucharowych rozgrywkach szczecinianie już po raz szósty będą się mierzyć z Jagiellonią, a do tej pory aż 4 razy przegrali i tylko jeden mecz zakończyli zwycięsko, a była to ostatnia potyczka tych klubów, ale już dość dawno, bo w 2016 roku. Najbardziej pamiętny jest pojedynek w Bydgoszczy w finale Pucharu Polski rozegrany 22 maja 2010 roku i niestety przegrany 0:1 po golu Andriusa Skerli zdobytego w 49. minucie. O losach meczu zaważyło natomiast wydarzenie pod koniec pierwszego kwadransa gry, gdy Olgierd Moskalewicz podał do wychodzącego na pozycję Marcina Bojarskiego, którego w dogodnej sytuacji na pograniczu pola karnego powstrzymał białostocki obrońca. Sędzia Robert Małek nie dopatrzył się jednak przewinienia i jeszcze na dodatek postanowił ukarać Bojarskiego żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego. Naszym zdaniem faul był, ale nie mamy pewności, czy w polu karnym, czy tuż przed (w tamtych latach nie było jeszcze technologii VAR). Później Jagiellonia - trenowana wówczas przez byłego piłkarza Pogoni i obecnego selekcjonera Michała Probierza - uzyskała dużą przewagę, miała mnóstwo podbramkowych sytuacji, a najlepszym zawodnikiem meczu był występujący wówczas w białostockich barwach obecny kapitan Pogoni Kamil Grosicki. Przypomnijmy, że w tamtym pamiętnym finale, Pogoń wystąpiła w składzie: Radosław Janukiewicz - Marcin Nowak (60 Mikołaj Lebedyński), Krzysztof Hrymowicz, Omar Jarun, Marcin Woźniak - Maksymilian Rogalski, Robert Mandrysz (82 Daniel Wólkiewicz), Maciej Mysiak, Przemysław Pietruszka - Marcin Bojarski (68 Piotr Dziuba), Olgierd Moskalewicz. Historia pucharowych spotkań PP Pogoni z Jagiellonią nie jest zbyt optymistyczna: 1990, 1/16 finału, Pogoń - Jagiellonia 1:3; 2003, 1/8 finału, Jagiellonia - Pogoń 1:0; 2010, finał, Pogoń - Jagiellonia 0:1, 2015, 1/16 finału, Jagiellonia - Pogoń 2:1; 2016, 1/8 finału, Pogoń - Jagiellonia 4:1. Nieco optymistyczniej wyglądała sytuacja w ligowych bojach, w których kluby mierzyły się 37 razy, a Duma Pomorza wygrała 16 spotkań, 7 zremisowała i 14 przegrała, mając nieznacznie lepszą różnicę bramek: 44-43.
Nasi piłkarze po wygranym ligowym meczu w Wielką Sobotę z Cracovią 3:1, w pierwszy dzień Wielkanocy trenowali z piłką oraz się regenerowali, a w drugi dzień Świąt odbyli trening na boisku numer 2. We wtorek późnym popołudniem mieli zajęcia na płycie głównej, a zaraz po nich udali się do hotelu, gdzie spędzili ostatnie godziny przed meczem, który poprowadzi sędzia z Warszawy Paweł Raczkowski. Jagiellonia będzie musiała radzić sobie w Szczecinie bez kontuzjowanego Bojana Nasticia i pauzującego za kartki Afimico Pululu. W Pogoni do treningów z drużyną wrócił po chorobie Benedikt Zech, ale nie wiadomo czy będzie gotowy, aby wystąpić, podobnie jak inny stoper Danijel Lončar, który po urazie głowy nie gra już od dłuższego czasu, a wcześniej też miał liczne perturbacje zdrowotne. W Pucharze Polski obowiązkowa jest gra co najmniej jednego młodzieżowca, a trener Jens Gustafsson zastanawia się między Adrianem Przyborkiem i Marcelem Wędrychowskim...
- O tym, czy piłkarze dostaną premię po wygranej z Jagiellonią mógłby powiedzieć prezes Jarosław Mroczek, a dodam, że po meczu z Jagą mamy bardzo ważny mecz wyjazdowy z Lechem Poznań i nie będzie więc zbyt dużo czasu na jakieś świętowanie czy rozpaczanie, tylko po prostu zaczniemy się przygotowywać do kolejnego wyzwania - powiedział J. Gustafsson. - Pełny stadion w środę z całą pewnością nam pomoże! Mówiłem już podczas rozmów ze sztabem, że wyjście na zapełniony obiekt w godzinach wieczornych, przed te wszystkie światła, wspierających nas z całych sił kibiców, to jest coś, co trudno pobić!
(mij)