Rozmowa z Tomaszem Sypułą, grającym trenerem waterpolistów Arkonii Szczecin
Piłkarze wodni są grupą sportowców, którzy jako pierwsi w okresie zagrożenia epidemiologicznego koronawirusem, zmuszeni zostali do zawieszenia treningów a powodem było zamknięcie wszystkich pływalni i basenów w naszym kraju. Co teraz robią i jak sobie radzą z problemami, postanowiliśmy zapytać Tomasza Sypułę, grającego trenera występujących w ekstraklasie waterpolistów szczecińskiej Arkonii.
– Co dzieje się w sekcji piłki wodnej w pana klubie?
– Jest wiele niewiadomych, a pewniki są tylko dwa: baseny zamknięte, a rozgrywki ligowe zawieszone. A to wszystko do odwołania, bez podania choćby orientacyjnych terminów. Nie ma się zresztą co dziwić, bo przecież trudno prognozować, co będzie dalej. Jako ludzie sportu musimy jednak mieć nadzieję i optymizm.
– Czy działający w ramach Polskiego Związku Pływackiego, prowadzący ligowe i pucharowe rozgrywki waterpolistów, Autonomiczny Komitet Piłki Wodnej przedstawił jakieś warianty, w jaki sposób może zostać dokończony obecny sezon?
– Oficjalnego stanowiska naszego komitetu nie znamy, bo nie dostaliśmy stosownych komunikatów, ale w środowisku piłki wodnej panuje przekonanie, że chyba nie będzie to koniec sezonu z zachowaniem miejsc, jakie obecnie zajmują drużyny. Dokończenie rozgrywek będzie jednak trudne, a jedną z propozycji jest, by dokończyć ekstraklasową rywalizację po ustaniu pandemii w formie turnieju.
– Czy w takim turnieju zdołacie uchronić się przed degradacją, bo przecież zamykacie ligową tabelę, choć w poprzednim sezonie byliście brązowymi medalistami…
– W poprzednim sezonie mieliśmy całkiem inną drużynę, z doświadczonymi waterpolistami, a zespół, który objąłem jako grający trener przed tym sezonem, oparty jest głównie na młodzieży, której trudno nawiązać wyrównaną walkę z dojrzałymi zawodnikami. Są fragmenty spotkań, w których dotrzymujemy pola przeciwnikom, ale w decydujących fragmentach doświadczenie i siła fizyczna rywali biorą górę. Będziemy walczyć w każdym meczu, jaki jeszcze będzie przed nami, o jak najlepszy wynik. Ale nawet w najgorszym razie przy braku wystarczającej liczby zwycięstw jest szansa, by uniknąć degradacji, gdyż jest propozycja, by w tym sezonie nie było spadków, a w kolejnym sezonie najwyższa klasa rozgrywkowa liczyłaby o jeden klub więcej.
– Jest pan w kontakcie ze swoimi zawodnikami?
– Kontakt utrzymujemy na bieżąco, ale z treningami są problemy, bo w grę wchodzą bowiem praktycznie jedynie ćwiczenia w domu. Mając na uwadze bezpieczeństwo młodych waterpolistów, nie zalecam im treningów biegowych w plenerze nawet indywidualnie i w odludnych miejscach. Jeśli chodzi o domowe treningi, to dużo zależy też od tego, kto jakimi środkami treningowymi dysponuje. Generalnie w mojej drużynie to nie ma jednak możliwości prowadzenia choćby w miarę zadowalających zajęć.
– Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)
Fot. R. Pakieser