Od sezonu 2019/20 Szczecin nie będzie już miał swojego przedstawiciela w Superlidze piłkarek ręcznych. Klub z ogromnymi tradycjami, sukcesami SPR Pogoń Szczecin nie przystąpi do rozgrywek. Twórca tego projektu Przemysław Mańkowski postanowił zaprzestania zarówno finansowania, jak i kierowania przedsięwzięciem.
Nie znalazł odpowiedniego wsparcia zarówno we władzach miasta, jak i lokalnym biznesie i sportowym środowisku. W swoich działaniach był praktycznie osamotniony, trochę niedoceniany. Jego decyzja o zaprzestaniu funkcjonowania klubu była szokiem, ale niewiele było osób, które realnie namawiały go do zmiany decyzji.
Po ostatnim sezonie, który zespół zakończył na piątym miejscu, grał w finale Pucharu Polski i w finale europejskiego Challenge Cup, bywał nawet krytykowany, choć od wielu sezonów to właśnie SPR Pogoń wspierana przez krótki czas przez Baltikę była najlepszym szczecińskim zespołem ligowym.
Tylko SPR Pogoń potrafiła w minionej dekadzie dwukrotnie stanąć na podium rozgrywek, tylko SPR Pogoń aż trzy razy zajął drugie miejsce w rozgrywkach o Puchar Polski, dwukrotnie grał też w finale jednego z europejskich pucharów, choć nawet ten fakt próbowano dyskredytować.
1,2 mln złotych z miasta
Żaden szczeciński ligowiec nie mógł równać się osiągnięciami z klubem kierowanym przez Przemysława Mańkowskiego. Miasto wspierało klub od kilku lat niezmienną kwotą 1,2 mln złotych, ale rola magistratu kończyła się zawsze z chwilą rozdzielenia publicznych pieniędzy. Pierwszy poważny kryzys zakończył się upadkiem.
Sezon 2019/20 będzie pierwszym, w którym PGNiG Superliga zyska szyld rozgrywek zawodowych. Kryteria licencyjne są bardziej wymagające niż dotychczas, m.in. minimalny budżet musi wynosić 1,5 mln złotych. Do utrzymania klubu w Superlidze zabrakło zatem 300 tys złotych.
SPR Pogoń to był w Szczecinie jedyny klub, który w latach 2013-18 dostarczał regularnie swoich zawodniczek do reprezentacji Polski na najbardziej prestiżowe turnieje mistrzostw świata i Europy. W ciągu tych lat ze szczecińskiego klubu uczestniczyło w najważniejszych imprezach na świecie aż dziesięć zawodniczek szczecińskiego klubu.
W roku 2015 SPR Pogoń wywalczyła brązowe medale, a rok później grała w finale tych rozgrywek. Tym samym nawiązała do znakomitych tradycji z lat 80., kiedy piłkarki ręczne Pogoni sięgały po mistrzostwo kraju, regularnie stawały na podium, ale były to zupełnie inne czasy, inne możliwości, inny system, ustrój.
Dopiero w minionej dekadzie, czyli około 30 lat od największych sukcesów, w dziejach szczecińskiej piłki ręcznej udało się ponownie zbudować klub liczący się w kraju. Po sezonie 2018/19 z dnia na dzień przestał istnieć i poza kilkoma nic niewnoszącymi wyrazami współczucia i żalu nie zrobiono nic, by próbować pomóc, ratować ogromny dorobek i potencjał.
Trwały sportowy fundament
Przemysław Mańkowski był twarzą sportowego projektu przez ostatnie dziewięć lat. Na pewno pod jego rządami udało się zbudować trwały sportowy fundament, którego reaktywacja będzie praktycznie skazana na niepowodzenie, raczej niemożliwa.
Wśród najbardziej znanych piłkarek ręcznych na pewno jest Agata Cebula, która co prawda nigdy nie brała udziału w finałowym turnieju mistrzostw świata lub Europy, ale od 2011 r. zawsze stanowiła w szczecińskim klubie silne ogniwo, stała się niejako ikoną.
Jedną z zawodniczek, które mocno pchnęły szczecińską piłkę ręczną do przodu, była Monika Głowińska. Jest rodowitą szczecinianką, wychowanką Łącznościowca, odnosiła wiele krajowych sukcesów w innych miejscach, bo w Szczecinie nie było drużyny na najwyższym krajowym poziomie.
Jak się pojawiła, to Głowińska wróciła do Szczecina w roku 2012 w glorii mistrzyni Polski i przez pięć lat, znajdując się już u schyłku swojej kariery, mocno pomogła w odbudowie klubu z tradycjami. Głowińska karierę sportową zakończyła w roku 2017, a więc czynnie uczestniczyła w największych sukcesach ostatnich lat, była ikoną i jedną z najważniejszych postaci w ekipie trenera Struzika.
Krok od medalu mistrzostw świata
W latach 2012-15 zawodniczkami absolutnie fundamentalnymi były Monika Stachowska i Małgorzata Stasiak. Obie znajdowały się w reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w latach 2013 i 2015. Polska reprezentacja zajęła w tych turniejach czwarte miejsca, była krok od medalu, zanotowała największy sukces w dziejach polskiej piłki ręcznej i duży udział miały w tym wspomniane szczecinianki. W roku 2015 w składzie reprezentacji Polski była też nasza błyskotliwa skrzydłowa Joanna Gadzina.
W roku 2016, który zakończył się zdobyciem dla Pogoni wicemistrzostwa Polski, na finałowy turniej mistrzostw Europy pojechały aż trzy szczecinianki: Patrycja Królikowska, Adrianna Płaczek i Kamila Szczecina. To nie był udany turniej dla reprezentacji Polski, która zakończyła imprezę na odległym 14. miejscu, ale sam fakt udziału w reprezentacji Polski aż trzech szczecinianek był dużym osiągnięciem szczecińskiego klubu.
Pogoń osiągała sukcesy, ale była systematycznie osłabiana, odchodziły kluczowe zawodniczki, reprezentantki Polski. Przemysław Mańkowski nie był w stanie rywalizować finansowo z innymi klubami o zatrzymanie swoich najlepszych zawodniczek, a co za tym idzie o przejęcie roli hegemona w polskiej piłce ręcznej.
Regularne osłabienia
W roku 2016 SPR Pogoń odniosła swój największy sukces, ale w tym samym roku odeszły z klubu Małgorzata Stasiak i Joanna Gadzina. Rok później pożegnaliśmy Adriannę Płaczek, Patrycję Królikowską i Kamilę Szczecinę, w tym roku swoje odejście z klubu zapowiedziała rodowita szczecinianka, wychowanka Kusego, uczestniczka mistrzostw świata sprzed dwóch lat Daria Zawistowska.
Mimo tych wszystkich ubytków klub wciąż plasował się w górnej połowie tabeli. Do miejsc medalowych było daleko, ale miejsca piąte lub szóste, a także finały Pucharu Polski były normą. Żaden inny szczeciński ligowiec nie umiał przez niemal pełną dekadę utrzymać się tak długo na topie i przy tym zachować płynność finansową, co w przypadku większości innych szczecińskich klubów było zadaniem ponad siły.
Miało się nieodparte wrażenie, że duży wkład pracy w utrzymanie i kierowanie klubem z ogromnymi tradycjami nie jest do końca doceniany. Od najbliższego sezonu żyć już będziemy tylko wspomnieniami, medalami, byłymi reprezentantkami Polski. Wtedy docenimy te lata, ale klubu na takim poziomie sportowym już nie będzie bardzo długo. ©℗
Wojciech PARADA