Rozmowa z Czesławem Michniewiczem - trenerem Pogoni Szczecin
Piłkarze Pogoni grają we wtorek drugi mecz w grupie mistrzowskiej. Tym razem przeciwnik będzie bardzo wymagający. Lechia Gdańsk gra tej wiosny na miarę swoich możliwości i aspiracji. Od Pogoni dzielą ją zaledwie dwa punkty. W przypadku pokonania portowców wyprzedzi ich w tabeli.
- Był pan w Lubinie na meczu Zagłębie - Lechia. Jakie wnioski z obserwacji gdańskiego zespołu ? - pytamy Czesława Michniewicza, trenera Pogoni Szczecin.
- W tym roku nie widziałem jeszcze Lechii na żywo. Graliśmy z tą drużyną dwa mecze jeszcze jesienią, więc koncentrowaliśmy się na innych zespołach. Muszę przyznać, że zespół na pewno zaimponował, wygrał dość pewnie, był lepszy w konfrontacji z rewelacją wiosny. W Gdańsku nie będziemy mieli łatwej przeprawy, ale jak pokazują nasze wyniki wiosną, trudno gra się z każdym przeciwnikiem bez względu na zajmowane miejsce w tabeli i potencjał kadrowy.
- Drużyna jest w grze o medalową lokatę i spotyka ją zmasowana krytyka. Nawet prezes Jarosław Mroczek na twitterze wyraża się dosadnie na ten temat. Czujecie się, jak w oblężonej twierdzy ?
- Jeszcze nie, wiemy o co gramy i jaka jest nasza sytuacja. Te ciągłe remisy nas męczą i na pewno nie satysfakcjonują. Wciąż jednak jesteśmy w grze o trzecie miejsce, nie straciliśmy naszych szans, nie przegrywamy spotkań. Jesteśmy świadomi sytuacji, nie panikujemy, realizujemy nasz program, reagujemy na błędy, staramy się je eliminować. Codziennie normalnie pracujemy, ale robią to też inni i nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli.
- Ale zgodzi się pan, że w kilku meczach drużyna powinna rozpocząć bardziej odważnie. Tak było w spotkaniu z Ruchem i Górnikiem, kiedy przegrywaliśmy pierwszą połowę.
- W tych meczach też chcieliśmy strzelać pierwsi bramkę, mieliśmy przecież sytuacje. Ruch zdobył gola po kontrze, to my byliśmy w trakcie budowania ataku pozycyjnego, nie wyszliśmy na mecz po to, by się bronić. Można oczywiście szukać faktów pod z góry założoną tezę, ale przypominam, że z Zagłębiem, czy Cracovią to my strzelaliśmy pierwsi gole. Nie jest zatem tak, że czekamy, co zrobi rywal, sami chcemy przejmować inicjatywę. Nikt nie ma łatwo. Bayern ostatnio też źle rozegrał pierwszą połowę, sprawę zwycięstwa rozstrzygnął dopiero po przerwie. Ale to jest Bayern. Legia ze swoim ogromnym potencjałem w ofensywie w trzech ostatnich meczach zdobyła dwa gole, a przeciwko nam w dwóch meczach tylko jednego. Cracovia nie wygrała od sześciu kolejek. Nie ma drużyn zaprogramowanych na zwycięstwa.
- Ale to nie jest normalne, że drużyna gra tak dwie odmienne połowy, jak z Ruchem.
- To jest rzeczywiście nasz problem. Z Ruchem zagraliśmy źle do przerwy, ale po zmianie stron rozegraliśmy jedną z naszych najlepszych połów w obecnym sezonie. Gola zdobyliśmy jednego, ale oddaliśmy kilkanaście strzałów, kilkanaście razy byliśmy w polu karnym przeciwnika, mieliśmy kilka rzutów rożnych. Czasem drużynę i jej trenera ocenia się przez pryzmat wyników i poniekąd jest to słuszne, ale w dłuższej perspektywie. Nie zawsze wynik odzwierciedla sytuację na boisku. W rundzie jesiennej wygrywaliśmy mecze z Lechią, czy Wisłą po grze niezbyt efektownej, natomiast wiosną rozgrywaliśmy kilka o wiele lepszych spotkań, ale tylko remisowaliśmy. Zgoda, te 17 remisów, to stanowczo za dużo. Ale czy lepiej jest przegrywać, jak Górnik ? Chciałbym, żeby kibice docenili te remisy. Dzięki nim wciąż utrzymujemy się w grze i wciąż gramy o duży wynik. Analizując te wszystkie mecze zakończone podziałem punktów, to zdecydowana ich większość przebiegała pod nasze dyktando, stwarzaliśmy sytuacje, nie broniliśmy wyniku. Zobaczymy, jak będzie dalej, ale na razie wszystko jest jeszcze w naszych rękach i nogach.
- Przygotowywał pan na mecz z Ruchem Czerwińskiego, a ten jeszcze nie zagrał. Dlaczego ?
- Kuba trenował z nami w tygodniu poprzedzającym mecz i rzeczywiście planowaliśmy wystawić go do gry w wyjściowym składzie. W ostatniej chwili lekarz odradził nam występu Kuby. Ja z lekarzem nie mam zamiaru dyskutować, jego zdanie jest najważniejsze, piłkarz musi być przede wszystkim zdrowy.
- Z Lechią Czerwiński już zagra ?
- Zadecydujemy w ostatniej chwili, ale trzeba pamiętać, że przed nami jeszcze sporo ważnych meczów i Kuba jeszcze będzie nam potrzebny. Z Lechią nie zagra Matras, który w spotkaniu z Ruchem doznał kontuzji. Jeżeli wciąż brakować nam będzie Czerwińskiego, to wyrwa zrobi się dość spora, ale radziliśmy już sobie z podobnymi sytuacjami. Kolejną szansę otrzyma Kuba Piotrowski. Z Górnikiem nie zawiódł, z Lechią też sobie poradzi.
- W meczu z Ruchem bardzo aktywny w roli napastnika był Frączczak. Czy może się zdarzyć, że zastąpi w ataku słabo spisujących się: Zwolińskiego i Dwaliszwiliego ?
- Bierzemy oczywiście pod uwagę taki wariant. Już kiedyś powiedziałem, że Adasia najlepiej byłoby sklonować. Przed przerwą był naszym najgroźniejszym piłkarzem, a występował na prawej obronie. Dogrywał kilka piłek w pole karne, imponował dynamiką, po przerwie natomiast z łatwością dochodził do pozycji strzeleckich. Szkoda tylko, że choćby jednej nie wykorzystał.
- Kibice mocno od jakiegoś czasu krytykują Zwolińskiego. Według pana słusznie ?
- Według mnie absolutnie niesłusznie. To jest młody piłkarzy, wychowanek klubu i trzeba go przede wszystkim wspierać. A co będzie, jak odzyska skuteczność, jak znów będzie strzelał regularnie ? Znów będzie wielbiony ? Tak już przecież było. Dokładnie przed rokiem ten sam piłkarz swoimi golami wprowadził nas do grupy mistrzowskiej, później na początku rundy jesiennej jego gole wysforowały nas na miejsce w górnej połowie tabeli i pozostało tak do dziś. Potem miał kontuzję, teraz ma problem ze strzelaniem goli, ale to wróci.
- Z Ruchem grał słabo, ale słabo w pierwszej połowie grał cały zespół ?
- Tak było. Łukasz i Dawid Kort zeszli z boiska, bo musieliśmy coś zmienić i padło na nich. Ale to nie jest tak, że oni nie nadają się, będą jeszcze dostawać szansę i wciąż na nich mocno liczymy. Łukasz walczył bardzo dobrze z Legią, w dwóch poprzednich meczach: z Górnikiem i Cracovią zaliczył po asyście. To jest powód do zmasowanej krytyki ? Gole dla napastnika są czymś najważniejszym, ale nie tylko to się liczy. - Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada