Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Zagraniczni trenerzy odważniejsi od polskich

Data publikacji: 15 stycznia 2019 r. 21:31
Ostatnia aktualizacja: 16 stycznia 2019 r. 08:40
Piłka nożna. Zagraniczni trenerzy odważniejsi od polskich
 

Pogoń w rundzie jesiennej zaprezentowała nie tylko jedną z najlepiej grających drużyn w ekstraklasie, ale również jedną z najmłodszych i złożonych z dużej liczby polskich piłkarzy. To dobry trend, na pewno nieprzypadkowy, jednak zanosi się na to, że w rundzie wiosennej może zostać poważnie zachwiany.

Klub pozyskał trzech piłkarzy, z których dwóch to obcokrajowcy. Dwóch z nich to piłkarze już wiekowo ukształtowani: Jin Izumisawa i Jakub Bartkowski w tym roku kalendarzowym, choć w drugiej jego połowie, skończą po 28 lat. W Pogoni należeć będą do jednych ze starszych.

W Pogoni jest obecnie siedmiu obcokrajowców, nie wliczając trójki piłkarzy z polskimi korzeniami (Niepsuj, Stec, Podstawski), którzy też zostali wyszkoleni w zagranicznych klubach.

Pogoń w rundzie jesiennej zaprezentowała średnią wieku wyjściowych jedenastek na poziomie 25,58, przeważnie w podstawowym składzie grało siedmiu lub ośmiu polskich piłkarzy.

Pod względem wieku młodszą drużynę miał tylko broniący się przed degradacją, jeden z najsłabszych zespołów w ekstraklasie, Górnik Zabrze, natomiast pod względem promocji polskich piłkarzy były tylko cztery kluby grające większą liczbą rodzimych graczy: Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze i Wisła Płock.

Statystyki pokazują też jeszcze jedną prawidłowość. Niekoniecznie polscy szkoleniowcy, którzy bardzo często i bardzo chętnie wypowiadają się o promocji młodych polskich zawodników, robią to w praktyce. Niekoniecznie szkoleniowcy silnie związani z klubem dbają w sposób wyjątkowy o rozwój wychowanków lub graczy dopiero będących na dorobku.

Bez towarzyskich koneksji

Wydaje się, że więcej w wypowiedziach jest autopromocji niż faktycznej dbałości o jakość polskiej piłki nożnej. Fakty pokazują, że w wielu przypadkach więcej młodych polskich piłkarzy wypromowali trenerzy zagraniczni, którzy nie boją się odważnych, twardych rozwiązań, mają więcej odwagi, nie są skażeni wieloletnimi piłkarskimi, towarzyskimi koneksjami, utrudniającymi podejmowanie niekoniecznie popularnych decyzji.

Najlepszym takim przykładem jest Kosta Runjaic, który bez cienia skrupułów w ciągu 14 miesięcy pracy odtrącił piłkarzy mających od kilku lat patent na bycie młodymi, zdolnymi, utalentowanymi. Dziś w Pogoni nie ma takich piłkarzy, jak: Zwoliński, Kort, Rudol, Obst czy Listkowski i z każdego z nich zrezygnował właśnie Runjaic.

Ten ostatni jest na razie tylko wypożyczony, może jeszcze wrócić i starać się pójść śladem Jakuba Piotrowskiego czy Sebastiana Walukiewicza, jednak na dziś fakty są takie, że w Pogoni jest jeden klasyczny wychowanek z szansami na rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie – Sebastian Kowalczyk.

Mimo tak drastycznych posunięć trudno szkoleniowca posądzać o brak wiary w młodych piłkarzy. Kosta Runjaic stawia odważnie na piłkarzy młodych, ale przede wszystkim gotowych do podjęcia rywalizacji na wysokim poziomie.

Przykładem są właśnie wspomniani: Piotrowski, Walukiewicz, Kowalczyk, a także wciąż aspirujący do gry w wyjściowym składzie Jakub Bursztyn czy Adrian Benedyczak, którzy w rundzie jesiennej otrzymywali szanse.

Teoria mija się z praktyką

Jeśli chodzi o podobne sytuacje w innych klubach, to niewiele mamy akcentów pokazujących na nagłe zmiany w postrzeganiu roli młodych polskich piłkarzy. Trenerami trzech z czterech najmniej korzystających z polskich piłkarzy klubów byli w momencie rozpoczęcia sezonu: Ivan Djurdjevic, Ireneusz Mamrot i Michał Probierz.

Każdy z nich średnio korzystał w jednym meczu z zaledwie czterech lub maksymalnie pięciu polskich piłkarzy, a przecież są to szkoleniowcy (przynajmniej na początku sezonu) ze znakomitą opinią, świetnie orientujący się w potencjale piłkarzy niekoniecznie z pierwszych stron gazet, ale umiejący wkomponować w zespół graczy na dorobku, dobrze się zapowiadających. Okazuje się, że tylko w teorii.

Djurdjevic zaprezentowany został przed objęciem posady w Lechu jako postać silnie z klubem związana, pracująca wcześniej z rezerwami tego klubu, mająca znakomite rozeznanie, świetnie orientująca się w potencjale młodych graczy, umiejąca znaleźć z nimi porozumienie, mająca autorytet, charakter, wiedzę. Wszystko okazało się tylko teorią. Praktyka brutalnie zweryfikowała szkoleniowca latami przygotowywanego do zawodu.

W praktyce szkoleniowiec nie miał wyników, nie wypromował żadnego młodego piłkarza, a wręcz mocno przyhamował ich kariery, nadmiernie stawiając na obcokrajowców, których w klubie uchodzącym za najlepiej pracujący z młodzieżą grało zdecydowanie zbyt wielu.

Jagiellonia bardziej cudzoziemska

Ireneusz Mamrot już w drugim kolejnym sezonie walczy z Jagiellonią o najwyższe cele, ale robi to z małą grupą polskich piłkarzy, których w rundzie wiosennej zapowiada się jeszcze mniej. Jesienią w wyjściowym składzie Jagiellonii grało średnio 4 Polaków, a już dziś wiemy, że dokonywane zmiany personalne jeszcze bardziej wzmocnią siłę obcokrajowców w zespole.

Do Chicago Fire wytransferowany został 23-letni reprezentant Polski Przemysław Frankowski, natomiast pozyskano ze Spartaka Trnava kolejnego obcokrajowca Andreja Kadleca, którego atutem jest jednak wiek. Ma zaledwie 23 lata i jest piłkarzem mocno rozwojowym.

Wszelkie rekordy hipokryzji bije jednak Michał Probierz, który z polskich trenerów wypowiada się najczęściej na temat szkolenia, promocji młodych piłkarzy, robi to w sposób bardzo wyrazisty, często pouczający, w mentorskim stylu, natomiast efekty jego pracy pokazują zupełnie coś innego.

W rundzie jesiennej w wyjściowym składzie Cracovii grało średnio 4 Polaków, natomiast w obecnej przerwie zimowej do szerokiej kadry dołączyło dwóch kolejnych obcokrajowców, tradycyjnie już anonimowych z ligi serbskiej i rumuńskiej. Łącznie w szerokiej kadrze Cracovii jest już 16 obcokrajowców.

Tylko Bartkowski

Polskie kluby dokonały zimą 21 transferów, z których 14 to obcokrajowcy. Z siedmiu polskich piłkarzy pozyskanych przez polskie kluby trzech to nowi gracze Wisły Kraków i nie wynika to z opracowanej klubowej strategii, ale z biedy, braku pomysłu i podbramkowej sytuacji kadrowej, kiedy z drużyny odchodzą co bardziej wartościowi piłkarze i trzeba ich kimś zastąpić, by ewentualnie dokończyć rozgrywki.

Z siedmiu polskich piłkarzy, którzy dotąd wzmocnili kluby ekstraklasy, jest tylko jeden, który trafił z innego klubu ekstraklasy. To Jakub Bartkowski z Pogoni Szczecin. Pozostałe krajowe transfery dotyczą polskich piłkarzy grających w niższych klasach rozgrywkowych, a więc ich pozyskanie wiąże się z dużym ryzykiem.

Nawet Górnik Zabrze, który zasłynął z odważnego stawiania na młodzież, postanowił w przerwie zimowej pozyskać dwóch piłkarzy zagranicznych. Górnik był w rundzie jesiennej jednym z trzech polskich klubów grających średnio powyżej ośmioma polskimi piłkarzami w wyjściowym składzie. Zanosi się jednak na to, że wiosną te proporcje ulegną poważnym zmianom na niekorzyść polskich piłkarzy.

W Górniku dzieje się tak, dlatego że właśnie w średniej klasy obcokrajowcach widzi się szanse utrzymania ekstraklasy, bez której klub może przestać istnieć albo może znaleźć się w piłkarskim niebycie jak inne zasłużone polskie kluby, niegdyś mistrzowie Polski: Ruch Chorzów, Polonia Warszawa, ŁKS Łódź czy Widzew Łódź. Spadek z ekstraklasy i tym samym brak funduszy z tytułu praw telewizyjnych to dla wielu polskich klubów równoznaczność upadku.

Obcokrajowcy stawiają na młodzież

Ciekawie wygląda klasyfikacja klubów z najmłodszymi drużynami. Na sześć najmłodszych zespołów grających wyjściowymi jedenastkami poniżej 27 lat są cztery kluby, które prowadzą szkoleniowcy zagraniczni. W 16 klubach polskiej ekstraklasy pracuje sześciu zagranicznych trenerów, a czterech z nich odpowiada za cztery z sześciu najmłodszych drużyn w lidze.

Pogoń Kosty Runjaica jest drugim najmłodszym zespołem, Wisła Płock Kibu Vicuny trzecim, Legia Sa Pinto piątym, a Korona Gino Lettirego szóstym. Mało tego, w gronie siedmiu najstarszych zespołów nie ma ani jednego, za który odpowiedzialny jest zagraniczny szkoleniowiec.

Powstaje zatem pytanie, czy rzeczywiście polskim trenerom zależy na wprowadzaniu jak największej grupy młodych piłkarzy, czy może są na tyle zdeterminowani utrzymaniem posady, że nie zamierzają absolutnie zaprzątać sobie głowy ryzykownym posunięciem personalnym i promowaniem młodych piłkarzy kosztem starszych, mających duży wpływ na życie drużyny poza boiskiem. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Paweł
2019-01-16 06:22:50
Nie wiem skąd macie informacje o Przemysławie Frankowskim W Chicaco Fire, ale nawet wg popularnego portalu tm.de nie jest piłkarzem klubu na co dzień grającego w MLS tylko w dalszym ciągu jest graczem Jagi. Przynajmniej na chwilę sprawdzenie oraz pisania tego komentarza.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA