Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Z parkietu na trawę

Data publikacji: 31 grudnia 2015 r. 08:52
Ostatnia aktualizacja: 05 stycznia 2016 r. 18:31
Piłka nożna. Z parkietu na trawę
 

Rozmowa z Gerardem Juszczakiem, członkiem sztabu szkoleniowego piłkarskiej reprezentacji Polski

PRZEZ długi jak na trenera okres, bo przez 5 lat, szkoleniowcem futsalowych piłkarzy Pogoni ’04 Szczecin był pochodzący z Krakowa Gerard Juszczak. Później przeszedł do AZS-u Uniwersytet Warszawski oraz był selekcjonerem kadry młodzieżowej do lat 21. Ale nagle z hal trafił na trawiaste boiska; od listopada został asystentem i analitykiem w kadrze reprezentacji Polski Adama Nawałki, która zakwalifikowała się do finałów mistrzostw Europy. Zapewne wpływ na to miał nie tylko fakt, że także selekcjoner pierwszej reprezentacji jest mocno związany z grodem Kraka. Poprosiliśmy Gerarda Juszczaka o krótką rozmowę.

- Skąd ta nagła zmiana i przeskok z futsalu do klasycznego futbolu?

- To wcale nie nagła zmiana, ani nawet nie powrót, bo choć przez dłuższy okres prowadziłem zespoły futsalowe, to jednak z klasyczną piłką miałem ciągły kontakt. Przypomnę zresztą, że zaczynałem od piłki na trawie i byłem nawet trenerem grającego w ekstraklasie Zagłębia Sosnowiec. Prowadząc w Szczecinie Pogoń ’04, odbywałem jednocześnie staż w dużej Pogoni u trenera Dariusza Wdowczyka. W szczecińskim okresie odbywałem również staże w klubach zagranicznych. Wiedza, którą wówczas nabyłem przydaje się i obecnie kończę kurs trenerski UEFA PRO, który jest najwyższym szczeblem szkoleniowego wtajemniczenia i mówi się, że trafia tam trenerska elita.

- Czy nadal będzie się pan starał łączyć klasyczny futbol z futsalem?

- Nie da się tego pogodzić pracując w pierwszej reprezentacji Polski; to trzeba robić profesjonalnie i być dyspozycyjnym na 100 procent. Futsal oglądam jednak w telewizji i na pewno o nim nie zapomnę. Pamiętajmy zresztą, jakie jest życie trenera; raz jesteś, później cię nie ma, to stąpanie po kruchym lodzie lub profesja sapera. Niedawno, na polecenie Adama Nawałki oglądałem piłkarzy Pogoni w meczu na Twardowskiego i bardzo żałowałem, że podczas tamtego weekendu zero-czwórka nie grała u siebie, bo z pewnością bym ten mecz obejrzał z dużym sentymentem.

- Jakie są pańskie zadania w sztabie Adama Nawałki?

- Jestem jego asystentem, a ponadto analitykiem i rozpracowuję rywali. Tych z którymi będziemy się mierzyć o mistrzowskie punkty, ale także tych, z którymi spotkamy się towarzysko. Obserwuję także polskich kadrowiczów oraz tych, którzy są dopiero potencjalnymi reprezentantami.

- Przy takiej pracy sporym ułatwieniem jest zapewne telewizja, która obszernie relacjonuje ligowe rozgrywki w różnych krajach oraz międzynarodowe zmagania, a przede wszystkim internet, w którym nic się nie ukryje...

- Mamy do dyspozycji profesjonalną platformę z meczami INSTAT, wszelkie możliwe kanały telewizyjne oraz oczywiście internet, ale to jest tylko przysłowiowy kwiatek do kożucha, bo wszystkie obserwacje dokonuję wyłącznie na żywo, jeżdżąc na wybrane mecze. Kamera pokazuje jedynie wycinek meczu i daje całkiem inny obraz od tego, gdy ogląda się spotkanie widząc całe boisko.

- Powróćmy na chwilę do wspomnień i pięciu lat spędzonych w Szczecinie.

- Wszystko dobrze pamiętam, wspomnienia są sentymentalne i myślę, że w Pogoni ’04 spędziłem fajne 5 lat. Najpierw utrzymaliśmy zespół przed spadkiem, później było mistrzostwo Polski z 20-latkami, a w ekstraklasie serial 19 spotkań bez porażki. Rozpocząłem też sezon, który zakończył się wicemistrzostwem Polski. W grodzie Gryfa zwróciłem uwagę jeszcze na jeden fakt, a mianowicie, że władze miasta mocno sprzyjają sportowcom i to nie tylko piłkarzom, ale także innym sekcjom, w tym futsalistom. Tak dobrze jest w niewielu miastach...

- A wrażenia pozasportowe?

- Co prawda Szczecin nie ma takiego serca, jak Rynek w moim rodzinnym Krakowie, czy Wawel, ale ma swoją specyfikę i miejsca, które odwiedzałem wielokrotnie, jak choćby Wały Chrobrego. Zafascynowany byłem imprezami plenerowymi, regatami wielkich żaglowców i festiwalami światła.

- To zapraszamy ponownie do Szczecina!

- Mam nadzieję, że w następnej rundzie zawitam zarówno na dużą Pogoń jak i na zero-czwórkę. Korzystając z okazji pozdrawiam szczecińskich kibiców i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!

- Dziękujemy za rozmowę.©℗ (mij)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA