Wszystko wskazuje na to, że sobotni piłkarski hit pomiędzy Pogonią Szczecin a Lechem Poznań zgromadzi na szczecińskim stadionie rekordową w obecnym sezonie frekwencję. Jak dotąd kibice niezbyt chętnie odwiedzają wysłużony stadion przy ul. Twardowskiego. Podstawową przyczyną jest niska lokata w tabeli i słabe wyniki.
Te jednak w ostatnim czasie się poprawiły. Nawet przegrany mecz w Białymstoku pokazał, że poziom gry uległ zdecydowanej poprawie. Pogoń gra bezkompromisowo, odważnie, atakuje rywala już na jego połowie dużą liczbą graczy – pięciu lub sześciu. To bardzo ryzykowna taktyka, ale przy lepszym niż dotychczas wypełnianiu założeń taktycznych może okazać się skuteczna, a już jest bardzo widowiskowa.
Nawet trener gospodarzy Ireneusz Mamrot przyznał po meczu Jagiellonia – Pogoń, że spotkanie stało na dobrym poziomie głównie z uwagi na postawę Pogoni, która nie zamknęła się na własnej połowie, jak wielu poprzednich przeciwników, chciała prowadzić otwartą grę, robiła to i niewiele brakowało, a przyniosłoby to pozytywny skutek.
Można się spodziewać, że również w sobotnim pojedynku z Lechem, Pogoń zagra odważnie i ofensywnie. Chcielibyśmy też zobaczyć drużynę zdecydowanie bardziej odpowiedzialną w defensywie. Mecz w Białymstoku nie został przegrany przez zbyt odważną taktykę, ale przez indywidualne błędy w obronie, złe krycie w tych samych sektorach boiska. Te błędy trzeba wyeliminować.
Lech przed Pogonią
Lech jest wyżej w tabeli od Pogoni, w teorii ma lepszych i bardziej klasowych piłkarzy, na pewno droższych w utrzymaniu, ale w poprzednim sezonie w dwóch meczach rozegranych w Szczecinie nie zdobył nawet gola.
Pogoń nieco ponad rok temu swój najlepszy mecz za kadencji trenera Macieja Skorży rozegrała właśnie przeciwko Lechowi w rozgrywkach o Puchar Polski. Wygrała wówczas 3:0, ale gole strzelali piłkarze, którzy w przekroju całego sezonu zawiedli i nie ma ich już w Szczecinie. To byli: Dawid Kort i Dariusz Formella.
Z drużyny grającej w tamtym meczu w podstawowym składzie ostatniego spotkania w Białymstoku pozostało zaledwie czterech piłkarzy: Łukasz Załuska, David Niepsuj, Lasza Dwali i Kamil Drygas.
Ten ostatni jest jedynym graczem pierwszej i drugiej linii, który łączy drużyny z poprzedniego i obecnego sezonu i wychodzi na to, że zdecydowanie lepiej spisuje się zespół z tego roku, choć w przypadku kilku graczy, których obecnie już nie ma, trudno było jeszcze niedawno wyobrazić sobie podstawową jedenastkę.
Dla Drygasa mecz z Lechem będzie na pewno pojedynkiem szczególnym. To jest piłkarz, który wychował się w poznańskiej akademii, wyrastał wraz z innymi utalentowanymi graczami z rocznika 1991 i 92: Możdżeniem, Kamińskim, Gollą, Bereszyńskim czy jeszcze rok młodszym Drewniakiem.
Debiut przeciwko Sparcie
Drygas, jak większość wymienionych, nie potrafił się jednak przebić w pierwszej drużynie Lecha, choć debiutował jako 19-latek w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko Sparcie Praga. Dziś jest kapitanem Pogoni, najskuteczniejszym strzelcem, jednym z bardziej doświadczonych piłkarzy i jednym z najstarszym pod względem stażu, choć rozpoczął dopiero swój trzeci sezon w szczecińskim klubie.
Z kolei kapitanem Lecha jest piłkarz, który w ekstraklasie debiutował, ale w barwach Pogoni. Łukasz Trałka to już prawie legenda Lecha, gra w tym klubie siódmy sezon, rozegrał w jego barwach blisko 200 ligowych spotkań, zdecydowanie więcej niż w Pogoni, w której rozpoczynał swoją ligową karierę. W Pogoni zakończył grę zaledwie na 53 ligowych pojedynkach.
Pogoń i Lech to dwie najbardziej prężnie działające w naszym kraju akademie piłkarskie, choć w przypadku Lecha można mieć spore wątpliwości, patrząc na skład drużyny w ostatnim meczu przeciwko Koronie. W wyjściowej jedenastce wystąpiło tylko dwóch Polaków, w tym 34-letni wspomniany wcześniej Trałka, a na ławce rezerwowych siedział zaledwie jeden wychowanek i młodzieżowiec, Jóźwiak.
Sporo młodzieży
W Pogoni pod tym względem jest zdecydowanie lepiej. W wyjściowym składzie na mecz z Jagiellonią było dwóch młodzieżowców (Walukiewicz, Kowalczyk), a mecz kończyło dwóch juniorów (Walukiewicz, Benedyczak). To wszystko jednak ma znaczenie i dobrze świadczy o klubie, ale tylko w przypadku gdy dobry jest wynik. W przypadku porażki odważne stawianie na młodzież przestaje się bronić.
W drużynie Pogoni w porównaniu z meczem z Jagiellonią raczej nie należy się spodziewać zmian, prawdopodobnie nie będzie ich wcale. Trener Kosta Runjaic trafił ze składem, chce zgrywać poszczególne formacje, lubi stawiać na piłkarzy zaufanych, którzy nie zawiedli go w trudnych momentach.
Obecnie każdemu innemu piłkarzowi trudno będzie wejść do pierwszego składu. Tym bardziej że nominalni dublerzy zawiedli w ostatnim spotkaniu drużyny rezerw. Grało ich aż pięciu, a wynik 0:3 mówi sam za siebie.
W spotkaniu z Jagiellonią dublerzy nie dali na tyle dużego impulsu, by spodziewać się, by przynajmniej jeden z nich (Guarrotxena, Błanik, Benedyczak) zajął miejsce wśród piłkarzy wyjściowego składu.
Pogoń we wrześniowych meczach odbiła się od dna, ale druga porażka z rzędu może sprawić, że ponownie znajdzie się w niebezpiecznych rejonach, popsuje się atmosfera, zrobi się nerwowo i rozpocznie się na nowo szukanie winnych. Wszyscy w klubie chcieliby tego uniknąć, mecz z Lechem odbywać się zatem będzie pod dużą presją. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser