Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:1 (1:0) 1:0 Matynia (24), 1:1 Angulo (73).
Żółte kartki: Buksa, Bartkowski, Kozłowski (Pogoń), oraz Zapolnik (Górnik).
Sędziował: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3821.
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Matynia - Spiridonović (60, Podstawski), Dąbrowski, Kozulj, Listkowski (85, Kozłowski), Hostikka - Buksa.
Górnik: Chudy - Sekulic, Wiśniewski, Bochniewicz, Janza - Zapolnik (46, Baidoo), Scislak, Matras (60, Wolsztyński), Kopacz (65, Bainovic),Jimenez - Angulo.
Pogoń przystąpiła do meczu z kolejnymi wymuszonymi zmianami. Tym razem nie mógł zagrać 21-letni kapitan zespołu Sebastian Kowalczyk, którego z występu wyeliminowała choroba. Dla wychowanka oznaczało to, że przestał być jednym z trzech piłkarzy Pogoni z kompletem minut spędzonych na boiskach ekstraklasy w obecnym sezonie.
Dzięki temu szansę gry od początku otrzymał Srdjan Spiridonovic. Przed meczem z Górnikiem 26-latek miał na koncie już dwie zdobyte bramki, jednak jego dwumiesięczny pobyt w Szczecinie nie był jak dotąd pasmem sukcesów. Zawodnik ma problem z wywalczeniem miejsca w składzie, a spodziewano się po nim szybkiego wypełnienia luki po Radosławie Majewskim. Jak dotąd przychodzi to z wielkimi oporami, ale jest nadzieja, że wkrótce nastąpi przełom.
Serb z austriackim paszportem wypracował gola zdobytego w pierwszej połowie przez Huberta Matynię. Pomknął z piłką wzdłuż linii końcowej boiska, dograł idealną piłkę do Adama Buksy, nasz napastnik skiksował, ale nadbiegający Matynia skierował piłkę praktycznie do pustej bramki.
To była nie tylko premierowa bramka Matyni w obecnym sezonie, ale też w jego pięcioletniej karierze na boiskach ekstraklasy. Mecz z Górnikiem był dniem premier dla kilku piłkarzy w różnych piłkarskich aspektach. Opaskę kapitana pod nieobecność Kowalczyka, Frączczaka i Drygasa nałożył Jakub Bartkowski.
Wyróżnienie Bartkowskiego
Nasz prawy obrońca jest w klubie od początku tego roku, obecny sezon rozpoczął jako gracz rezerwowy, następnie wygrał rywalizację z Davidem Stecem, a w niedzielne popołudnie spotkało go wyróżnienie wprowadzania zespołu na boisko. Na boisku jak zwykle zostawił serce, nie zawiódł.
To był mecz, w którym szczególną ochotę na przełamanie miało kilku graczy. Bardzo aktywny był Marcin Listkowski, przed przerwą oddał celny, groźny strzał. Na przemian z Kozuljem organizowali atak pozycyjny i trzeba przyznać, że głównie z ich pomocą rywal został dość mocno zepchnięty do defensywy.
Ochotę na przełamanie miał też Santeri Hostikka. Tylko przed przerwą piłkarz miał na koncie dwa strzały, w tym jeden celny, aż trzy kontakty z piłką w polu karnym rywala. Brakowało mu jednak celnego podania w pole karne, ponownie zawodził w sytuacjach, kiedy należało podjąć odpowiednią decyzję. Z jego pewnością siebie jest jednak coraz lepiej, czekamy na przełamanie nie tylko mentalne, ale piłkarskie. Jest tego coraz bliżej.
Pogoń była drużyną lepiej zorganizowaną, z lepszym pomysłem na grę, odważniejszym, z większym repertuarem w ataku pozycyjnym. Piłkarze nie tracili piłek, ale brakowało w odpowiednim momencie przyspieszenia. Szybko odbierali piłkę, po stracie piłki dobrze organizowali się w defensywie, w stosunku do kilku poprzednich spotkań zanotowali postęp.
Nieuchwytny Jimenez
Górnik nie zamierzał oddawać łatwo punktów. Trener Brosz po przerwie dokonywał ofensywnych zmian, gra drużyny zabrzan też się zmieniła, była bardziej ofensywna, odważna. groźny po lewej stronie boiska był Jimenez. Bartkowski dwa razy dał mu się oszukać, powstało po tych sytuacjach spore zamieszanie, ale Górnik nie zdołał oddać strzału.
Mecz otworzył się, coraz więcej akcji odbywało się z pominięciem drugiej linii. W Pogoni wciąż dobrze dysponowany był Matynia. Po jego dobrym dośrodkowaniu okazji nie wykorzystał Adam Buksa. Nasz napastnik grał pechowo, miał sporo miejsca i okazji, żeby się wykazać, ale brakowało mu w oddawanych strzałach precyzji.
Pogoń po raz kolejny bardzo wiele zawdzięczała Stipicy. Przed przerwą wybronił uderzenie z bardzo bliskiej odległości Angulo. Po zmianie stron okazał się niepokonany po uderzeniu z dystansu. Nasza defensywa po raz pierwszy od dłuższego czasu poddana została poważnej próbie i miała długimi okresami spore problemy.
Stipica nie zachował jednak czystego konta. Został pokonany przez Angulo, ale po bardzo pechowej próbie wybicia piłki przez Triantafyllopoulosa, który trafił w Zecha, a Hiszpan następnie wbił piłkę do pustej bramki wyrównując stan meczu. Na tego gola zanosiło się, Górnik grał szybko, Pogoń coraz bardziej bojaźliwie, spotkanie było atrakcyjne dla postronnego obserwatora, a dla kibiców Pogoni bardzo emocjonujące.
Pogoń po stracie gola nie potrafiła zdominować przeciwnika na tyle, żeby ponownie objąć prowadzenie. Jej gra nie wyglądała już tak dobrze, jak przed przerwą. Szczecinianie próbowali wrzutek w pole karne, nie umieli zawiązać ataku pozycyjnego, mieli kłopot z wymianą piłki. Rywal okazał się zbyt wymagający, żeby wzbogacić się na nim o trzy punkty. ©℗ Wojciech Parada