23-letni Arkadiusz Reca przechodząc za 4 mln euro z Wisły Płock do włoskiej Atalanty Bergamo stał się jedną z piłkarskich legend Floty Świnoujście. Na dziś to jest piłkarz, który ze wszystkich innych najlepiej wykorzystał swój czas w świnoujskim klubie.
Grał w nim przez sezon, spisywał się nieźle, ale nie olśnił. W sezonie 2014/15 zdobył trzy gole, zaliczył jedna asystę, ale nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że za trzy lata mówić się będzie o nim, jako o najlepiej wypromowanym piłkarzu Floty Świnoujście.
Oczywiście, że na swój transfer do włoskiej Serie A zapracował trzyletnimi występami w Wiśle Płock, głównie w ostatnim, bardzo dobrym dla niego i drużyny sezonie. Nie byłoby jednak Recy w Płocku, gdyby wcześniej nie pokazał się w Świnoujściu.
Flota wielokrotnie podawała rękę piłkarzom znajdującym się na piłkarskim zakręcie, ale też była znakomitym miejscem dla piłkarzy młodych, świetnie rokujących. To we Flocie królem strzelców I ligi został Charles Nwaogu, a do klubów ekstraklasy trafili: Łukasz Burliga, Bartosz Śpiączka, czy Piotr Tomasik. Reca z nich wszystkich swoja szansę wykorzystał jednak najlepiej.
Przeskok o dwie klasy
Do Floty trafił jako piłkarz absolutnie anonimowy, miał zaledwie 19 lat, a na swoim koncie występy w zaledwie III-ligowym Koralu Debnica. To był klub, który w sezonie 2013/14 został zdegradowany do IV ligi, rywalizował w jednej grupie między innymi z rezerwami Pogoni Szczecin.
Koral wygrał 4:0, Reca zdobył jedną z bramek, jednak był bez szans na angaż nawet do III-ligowych rezerw Pogoni, gdzie ogrywani wówczas byli jego rówieśnicy: Filip Łaźniowski, Sebastian Murawski, Hubert Matynia, Andrzej Kotłowski, Patrych Galoch, Konrad Bartoszewicz, Robert Obst, Kajetan Pogorzelczyk, Michał Stańczyk, Patryk Paczuk, Norbet Neumann, czy Kamil Zieliński.
Paczuk w drużynie rezerw Pogoni występował do niedawna, choć od tamtego wydarzenia minęły cztery lata. Z Zielińskim natomiast Reca spotkał się w Świnoujściu. Wydawało się, że król strzelców Młodej Ekstraklasy powinien bez kłopotów poradzić sobie z rywalizującym o miejsce w składzie Recą.
Wysoki i chudy
To był wtedy piłkarz o dużych ograniczeniach fizycznych. Przy dość słusznym wzroście 187 cm wyglądał na piłkarza z dużą niedowagą, poruszał się po skrzydle trochę ślamazarnie, na pierwszy rzut oka trudno było dostrzec w nim piłkarskie atuty. Zieliński wydawał się zdecydowanym faworytem do wygrania rywalizacji z piłkarzem, którego wcześniej na straty spisała nawet Chojniczanka.
Co innego Zieliński. Na koncie miał nie tylko wywalczoną koronę króla strzelców Młodej Ekstraklasy, ale też występy w reprezentacji Polski juniorów. Został powołany na eliminacyjny turniej rozgrywany w Gdyni, który podobnie, jak wszystkie rozgrywane od 2012 roku zakończyły się dla polskiej reprezentacji porażką, jednak Zieliński mógł mierzyć się między innymi z dzisiejszą gwiazdą Arsenalu i reprezentacji Hiszpanii, wartym 40 mln euro Hectorem Bellerinem, podczas gdy Arkadiusz Reca w tamtym czasie wybierał pomiędzy rezerwami Chojniczanki, Jantarem Pawłowo i Koralem Debnica.
Zieliński przegrał wówczas rywalizacje z Recą, co w tamtym czasie uznano za spora niespodziankę. Na pewno duży wpływ na wynik rywalizacji obu młodzieżowców miał fakt, że Zieliński borykał się z kontuzjami. Obaj zaczęli sezon w wyjściowym składzie, ale od trzeciej kolejki pozostał w nim już tylko Reca.
Rywalizacja z Zielińskim
Dziś, cztery lata po tamtym wydarzeniu Reca jest piłkarzem Atalanty Bergamo, poprzedni sezon zakończył z trzema zdobytymi golami, sześcioma asystami, mierzyć się będzie w lidze uznawanej za jedną z najbogatszych, najtrudniejszych, ale też jedną z najsilniejszych na świecie, choć czasy jej dominacji nad resztą Europy już dawno minęły.
Zieliński natomiast poprzedni sezon zakończył występami w niemieckim SV Altlüdersdorf, grającym w lidze regionalnej, zdobył nawet 13 goli, zaliczył dwie asysty. Tak skuteczny nie był od pięciu sezonów, kiedy zdobywał koronę króla strzelców Młodej Ekstraklasy i występował w juniorskiej reprezentacji Polski.
Takie historie, jak ta związana z Arkadiuszem Recą są szczególnie pozytywne jeśli weźmie się pod uwagę drogę, jaką przeszedł, by dojść tam, gdzie znajduje się obecnie. Miał zdecydowanie trudniej, by zaistnieć w I lidze od swoich rówieśników promowanych w Pogoni Szczecin, z jednym z nich wygrał rywalizację o miejsce w składzie, gdy trzeba było się zmierzyć, choć doświadczenie i piłkarskie CV miał na zdecydowanie niższym poziomie.
Przegrał rywalizację z Buksą i Formellą
Również w reprezentacji młodzieżowej nie należał do pupilków Marcina Dorny. Zagrał tylko w dwóch mało istotnych meczach, nie otrzymał powołania na turniej rozgrywany w Polsce, przegrał rywalizację między innymi z obecnym piłkarzem Pogoni Adamem Buksą, choć w rozgrywkach ligowych grał więcej, częściej i miał lepsze liczby.
We wspomnianych eliminacjach do juniorskich mistrzostw Europy prócz wspomnianego Zielińskiego uczestniczył też inny były gracz Pogoni Dariusz Formella. Dziś zawodnik ten po raz kolejny wystawiony został przez Lecha Poznań na listę transferową, rundę wiosenną spędził w I-ligowym Rakowie Częstochowa podczas gdy Reca pracował na swój transfer do włoskiej Serie A.
Reca jest przykładem piłkarza, który o swoja pozycję musiał walczyć kilka razy mocniej od graczy na dużą skalę wcześniej rozreklamowanych, mających na koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski, mających niekoniecznie w sposób uzasadniony określona piłkarską markę.
Przybecki zamiast Recy
Z jakiegoś powodu latem 2015 roku nikt w Pogoni nie zainteresował się skrzydłowym I-ligowej Floty Świnoujście, natomiast zdecydowano się na transfer o cztery lata starszego Miłosza Przybeckiego, który w przeciwieństwie do Recy był piłkarzem już znanym, choć już wtedy uznawanym za mocno przewartościowanego, co potwierdziły jego występy w szczecińskim klubie.
Dziś Przybecki spadł z Ruchem Chorzów do II ligi, w ubiegłym roku wsławił się pudłem do pustej bramki jeszcze w meczu ekstraklasy, a Reca systematycznie rozwijał się i doczekał się nagrody.
O piłkarzu wypromowanym we Flocie mówiło się w ubiegłym roku w kontekście transferu do Lecha Poznań, w obecnym nieśmiało wspominano o Legii. Po raz kolejny najmocniejsze i najbogatsze polskie kluby nie potrafią wcześniej ocenić wartości młodego i jeszcze nie do końca ukształtowanego piłkarza. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser