Większość zawodowych klubów piłkarskich w polskiej ekstraklasie jest utrzymywana lub bardzo mocno wspierana przez lokalne samorządy. Wobec nasilających się problemów finansowych gmin, które z uwagi na pandemię koronawirusa mają niższe od zakładanych wpływy z różnych źródeł, można w kolejnym półroczu spodziewać się znacznego okrojenia wydatków na zawodowe kluby piłkarskie.
Miasto Szczecin wspierało Pogoń Szczecin w ubiegłym roku kwotą ponad 4 milionów złotych. Klub za pierwsze półrocze obecnego roku otrzymał 1 milion złotych, czyli zaledwie połowę kwoty od oczekiwanej. Jednocześnie Pogoń uzyskała pomoc z tarczy antykryzysowej w wysokości 3,5 mln złotych i czeka na obiecaną kwotę w ramach pomocy z PZPN w wysokości 2 mln złotych.
Ponadto w grudniu sprzedała swojego najlepszego piłkarza Adama Buksę za 19 mln złotych, a w ramach cięć oszczędnościowych zrezygnowała z usług dwóch zagranicznych piłkarzy Zvonimira Kozulja i Soufiana Benyaminy i dokonała obniżek zarobków wśród swoich pracowników etatowych. Wiadomo już, że latem z Pogoni odejdzie kolejny z najlepszych piłkarzy. Srdjan Spiridonovic zostanie sprzedany za 300 tys. euro.
Pogoń otrzymuje realną finansową pomoc od miasta od trzynastu lat, odkąd nastąpiła odbudowa klubu od IV ligi. Klub ponadto od tego czasu praktycznie nie płaci za wynajem obiektów. Prowadzi na nich działalność zarobkową, organizuje mecze, prowadzi odpłatne zajęcia piłkarskie dla dzieci o różnym stopniu zaawansowania sportowego.
Ponadto miasto jest w trakcie budowy stadionu wraz z zapleczem treningowym za kwotę 364 mln złotych, którego jedynym beneficjentem będzie klub Pogoń Szczecin.
Szczecin nie jest odosobnionym przykładem. W innych miastach ta pomoc jest jeszcze bardziej wydajna, w niektórych przypadkach absolutnie demoralizująca. Gdyby gminy zaprzestały finansowania klubów piłkarskich w jakiejkolwiek formie, gdyby rozliczały się z nimi uczciwie z tytułu komercyjnej działalności, to więcej niż połowa obecnych klubów ekstraklasy mogłaby przestać istnieć, dlatego należy spodziewać się w kolejnych miesiącach sporych problemów wielu z nich.
Warszawa nie dopłaca
Żadnych kwot na drużynę Legii nie przeznacza Warszawa. Gmina wybudowała z własnych środków stadion i pobiera od klubu za użytkowanie dzierżawę, klub też utrzymuje obiekt, Warszawa nie ponosi zatem żadnych kosztów, klub jest prężny, najbogatszy w Polsce, gmina nie widzi potrzeby dodatkowego wsparcia.
Nie czuje się też zobowiązana w partycypacji kosztów infrastruktury treningowej, to klub sfinansował budowę ośrodka treningowego poza miastem. Tak samo jest w Krakowie. Gmina wybudowała dwa stadiony, rozlicza się z Wisłą i Cracovią w kwestii ich użytkowania, ale dodatkowych kosztów na kluby nie przeznacza.
Podobnie jak w przypadku Legii, gmina nie jest zainteresowana w finansowaniu ośrodków szkoleniowych. Wisła ma swój prywatny ośrodek w Myślenicach, natomiast Cracovia wybudowała własny nowoczesny ośrodek treningowy w Rącznej koło Krakowa.
W aż czterech na szesnaście drużyn w piłkarskiej ekstraklasie większościowym udziałowcem jest Miasto (Wisła P., Piast, Śląsk, Górnik). Tylko w tym roku Wrocław na utrzymanie Śląska przekazał 13 mln złotych, Płock na funkcjonowanie Wisły przelał 7,3 mln złotych, a Gliwice na Piasta 6 mln złotych.
Inne gminy, jak: Szczecin, Gdańsk, Białystok, Kielce i Gdynia przeznaczają mniejsze, ale też sowite sumy pieniędzy na sportowe spółki od 3 do 4 mln złotych rocznie. Każdy z prezydentów dość hojnie dopłacał z publicznych pieniędzy do piłkarskiego interesu prywatnych spółek tylko po to, żeby nie mieć kolejnego kłopotu na głowie.
Interes tylko dla właściciela
Dziś posiadanie drużyny piłkarskiej to bardzo dobry interes, ale dla prywatnego podmiotu, dla miasta to wciąż utrapienie i problem. Gminy bardzo często ulegały naciskom społecznym, tak się działo przy budowie nowych stadionów. To z uwagi na głośny i dobrze zorganizowany społeczny protest w Szczecinie powstanie obiekt za minimum 364 miliony złotych.
Nowe stadiony są w każdym większym mieście, nie są zapełniane nawet w 50 procentach, ich utrzymanie pochłania spore koszty, ale miasta zdecydowały się na ich wybudowanie z uwagi na mocną społeczną ofensywę grup kibicowskich, często podsycaną przez właścicieli klubów, dla których nowoczesna stadionowa infrastruktura stwarza dodatkowe możliwości zarabiania pieniędzy.
Gminy szukają różnych rozwiązań, by nie dopuścić do unicestwienia klubów piłkarskich, dla których wybudowano kosztowne stadiony, a które nie umieją rozsądnie i racjonalnie zarządzać finansami. W Zabrzu gmina wybudowała trzy trybuny nowoczesnego stadionu i gdyby klub przestał istnieć, na co w pewnym momencie się zanosiło, to zostałby obiekt, który trzeba utrzymywać bez profesjonalnej drużyny. To byłaby katastrofa.
Takie zagrożenie jest w wielu miastach. Według szacunków, na wspieranie Śląska Wrocław – nie tylko gotówką, ale poprzez inwestycje i miejskie spółki Wrocław wydał od 2009 roku ok. 120 mln złotych, czyli średnio ponad 10 milionów złotych rocznie. I końca tych wydatków nie widać.
Dokładają także w Gliwicach. Miasto ma tam 67 proc. udziałów w piłkarskiej spółce Piast. W Płocku samorząd wspiera klub kwotą 7,3 mln złotych, Białystok daje Jagiellonii 3,5 mln, dokłada też 2 mln zł na utrzymanie obiektu, który wybudował z publicznych środków. 4 miliony z kasy miasta Gdańska wpływa na konto Lechii. Wobec narastających problemów gmin te kwoty mogą ulec zmniejszeniu lub miasta całkowicie zaprzestaną finansować sportowe spółki będące przeważnie w prywatnych rękach. Zapowiedział to już oficjalnie prezydent Białegostoku.
Pogoń dzierżawi boiska
Pogoń w ubiegłym roku podpisała z Miastem Szczecin umowę na dzierżawę obiektu, który jest w trakcie budowy. Nie oznacza to jeszcze, że klub będzie operatorem nowego stadionu, choć takie przymiarki są czynione i bardzo prawdopodobne, że po wybudowaniu stadionu wraz z Centrum Szkoleniowym tak się stanie. Do tego potrzebny będzie przetarg.
Zgodnie z poczynionymi ustaleniami, priorytetem dla klubu jest utrzymanie płyty głównej, płyty bocznej i trybun w części otwartej dla kibiców w należytym stanie. Zgodnie z umową Miasto przeznaczyło na ten cel 630 tys złotych tylko za okres od października ubiegłego roku do końca czerwca obecnego roku.
Tylko trzy kluby ekstraklasy są zwolnione z opłat najmu. To Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk i Korona Kielce. Pozostałe płacą za najem, niektóre nawet całkiem sporo. Aż pięć klubów płaci za najem obiektów ponad milion złotych rocznie. Do tych klubów zaliczamy: Śląsk Wrocław, Arkę Gdynia, Jagiellonię Białystok, Wisłę Kraków i Legię Warszawa. Wisła płaci za najem 2,5 mln złotych, natomiast Legia blisko 4 mln złotych. Jak na polskie warunki są to bardzo wysokie koszty.
Wymiana murawy
W ramach zmodyfikowanej ubiegłorocznej umowy między Pogonią a gminą Szczecin klub zdecydował się wymienić murawę na płycie głównej. W tym roku dojdzie do ponownej wymiany murawy w ramach budowy stadionu, bowiem boisko zostanie przesunięte.
W ubiegłym roku miasto zdecydowało się na wydanie 5 mln złotych nie bezpośrednio na budowę stadionu i Centrum Szkoleniowego, ale na wyposażenie nowych boisk, które będą użytkowane przez klub. Te boiska jeszcze nie powstały, klub utrzymuje zatem tylko dwa boiska – główne i boczne.
W tym roku sytuacja z uwagi na pandemię koronawirusa uległa całkowitej zmianie. W marcu ubiegłego roku dzięki PIT do kasy Szczecina wpłynęło 30,5 mln złotych. W marcu tego roku już tylko 25,7 mln zł. Kwiecień wyglądał fatalnie: w 2019 roku – 64,3 mln zł, w tym roku – 38 mln zł. Wpływy samorządów z podatku PIT zmalały w kwietniu o 40 procent.
Jeżeli zacznie brakować pieniędzy na wywóz śmieci, to miasta mogą zaprzestać finansowania sportu zawodowego całkowicie. W Białymstoku padła już taka deklaracja. W Krakowie szacuje się, że straty z tytułu PIT wyniosą w skali rocznej 1 miliard złotych. Pogoń bez dodatkowych pieniędzy z miasta poradzi sobie, ale inne kluby mogą mieć z tym problem. Będą musiały funkcjonować na zupełnie innych zasadach.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na Facebooku poinformował, że w kwietniu 2020 r. wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych w stolicy spadły o 41 proc. W kwietniu 2019 roku było 626 mln zł. Teraz 375 mln zł. W skali roku to może być strata powyżej 2 miliardów złotych. Miesiąc wcześniej, w marcu, straty wyniosły 16 proc. Podobna sytuacja jest w innych dużych polskich miastach. Sport zawodowy utrzymywany z miejskich dotacji może przestać istnieć. ©℗
Wojciech PARADA