Cracovia - Pogoń Szczecin 1:1 (1:0) 1:0 Piątek (46), 1:1 Frączczak (51).
Żółte kartki: Budziński (Cracovia), oraz Fojut (Pogoń).
Sędziował Szymon Marciniak
Widzów: 7 824.
Cracovia: Sandomierski - Ferraresso (75, Szczepaniak), Malarczyk, Wołąkiewicz, Brzyski - 7. Wójcicki, Dąbrowski, Čovilo (41, Mihalík), Budziński, Steblecki (84, Jendrišek) - Piątek.
Pogoń: Słowik - Râpă, Matras, Fojut (59, Rudol), Nunes - Kitano (46, Delew), Murawski, Cincadze, Drygas (71, Çiftçi), Gyurcsó - Frączczak.
Pogoń zremisowała mecz na trudnym terenie w Krakowie, ale ani jedna, ani druga drużyna na pewno nie może być ze swojej postawy zadowolona. Mało było składnych akcji, strzałów, przeważała walka w środkowej strefie boiska, dużo było przebitek, oba zespoły miały kłopot z płynnością w akcjach ofensywnych.
Nieco lepiej rozpoczęła Pogoń. Gościom udawało się trzymać rywala z daleka od swojego pola karnego, była w tym fragmencie bardziej zdecydowana, ofiarna, nieco lepiej zorganizowana. Wydawało się, że jak portowcy utrzymają taką intensywność z grze, to z czasem rywal będzie popełniał więcej błędów i stworzą się sytuacje.
Było jednak inaczej. W miarę upływu czasu, to miejscowi przejmowali inicjatywę, to oni lepiej operowali piłką, zepchnęli szczecinian na ich połowę. Pogoń miała kłopot z utrzymaniem piłki, jej piłkarze w środkowej formacji grali zbyt daleko od siebie, za mało było ruchu, gry z pierwszej piłki, ewidentnie brakowało jakości.
O meczach, w których mało jest sytuacji bramkowych, a dużo niecelnych podań, wślizgów, starć, to zwykło się mówić, że to mecze walki, a tak naprawdę to są mecze pozbawione jakości. Tak też było w Krakowie. Pogoń przed przerwą oddała tylko jeden strzał - niecelny Murawskiego, w pierwszej minucie przeprowadziła akcję, po której w dobrej sytuacji znalazł się Kitano, ale źle zachował się w polu karnym. Poza tym nie zaprezentowała ani jednej akcji godnej uwagi.
Najpierw Piątek, potem Frączczak
Mecz rozstrzygnął się w pierwszych minutach po przerwie. Najpierw prowadzenie dla Cracovii uzyskał Piątek, a następnie wyrównał Frączczak. Ten ostatni zdobył gola z podania Drygasa, który nadawał się do zmiany już w przerwie.
Trener Moskal od początku drugiej połowy posłał na boisko Deleva, a Bułgar w swoim pierwszym występie po trzymiesięcznej przerwie nie zademonstrował jeszcze tych wszystkich atutów, do których nas przyzwyczaił jesienią.
Cracovia po przerwie sprawiała lepsze wrażenie, częściej była przy piłce i potrafiła też stwarzać sytuacje. Szczecinianie mieli sporo szczęścia, bo niecelnie strzelał Piątek. Mecz nie układał się dobrze dla drużyny Moskala i kto wie, jakby się zakończył, gdyby nie wejście na boisko debiutującego Ciftciego.
25-letni Turek potrzebował zaledwie trzech treningów, by przekonać do siebie szkoleniowca i udowodnił, że jak na polskie warunki jest piłkarzem ponadprzeciętnym. Potrafił utrzymać piłkę, wymusić faul, dać tym samym odpocząć naszej defensywie, posłał jedno znakomite podanie w pole karne do Deleva. Wypadł bardzo obiecująco, ale do wygranej było to trochę za mało. Wystarczyło, by utrzymać remis, ale szans bramkowych już zabrakło.
Jeden celny strzał wystarczył
Pogoń zremisowała w Krakowie po meczu, w którym oddała jeden celny strzał. Pogoń była bardzo oszczędna w budowaniu ofensywnych statystyk, ponadto nie widzieliśmy pomysłu na atak pozycyjny, portowcy raczej szybko pozbywali się piłki, w drugim meczu wiosny szczecinianie pod tym względem wyglądają trochę inaczej, niż jesienią, kiedy ewidentnie zwracali na siebie uwagę mozolną pracą w środkowej formacji.
Wynik sportowy po dwóch meczach jest jednak bardzo dobry. Zwycięstwo i remis, to średnia 2 zdobytych punktów na mecz, pozwalająca z optymizmem oczekiwać piątkowej próby z Lechem w Szczecinie. ©℗ (par)