Piłkarze szczecińskiej Pogoni wygrali w Płocku z najsłabszą wiosną Wisłą (Anno Domini 2023 cztery porażki i zero punktów!) zdobywając bramkę w ostatniej doliczonej minucie po strzale zza pola karnego rezerwowego Wahana Biczachczjana. Wcześniej był kuriozalnie niewykorzystany rzut karny Sebastiana Kowalczyka oraz słupki i poprzeczki w wykonaniu piłkarzy obu drużyn.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: WISŁA Płock - POGOŃ Szczecin 0:1 (0:0); 0:1 Wahan Biczachczjan (90+4).
WISŁA: Krzysztof Kamiński - Aleksander Pawlak, Martin Šulek, Adam Chrzanowski, Piotr Tomasik - Marko Kolar (57 Milan Kvocera), Dominik Furman, Filip Lesniak, Mateusz Szwoch (81 Damian Warchoł), Rafał Wolski (81 Kristián Vallo) - Bartosz Śpiączka (57 Mateusz Lewandowski)
POGOŃ: Dante Stipica - Linus Wahlqvist, Kóstas Triantafyllópoulos, Benedikt Zech, Leonárdo Koútris - Marcel Wędrychowski (79 Adrian Przyborek), Damian Dąbrowski, Rafał Kurzawa (88 Wahan Biczachczjan), Sebastian Kowalczyk (65 Pontus Almqvist), Kamil Grosicki - Luka Zahovič (88 Mateusz Łęgowski)
Żółta kartka: Śpiączka. Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 4034.
Piłkarze Pogoni posiadali przewagę przez całe spotkanie, mieli więcej podbramkowych sytuacji i częściej strzelali, a jeśli według oficjalnych statystyk Ekstraklasy SA wynika, że każda z drużyn miała 50-procentowe posiadanie piłki, to wygląda to na kpinę i warto by się dokładniej przyjrzeć metodologii sporządzania tych statystyk...
Początek meczu był dość senny, a pierwsza ciekawa akcja była w 18. minucie, gdy Stipica obronił atomowy strzał Szwocha. Pięć minut później występujący w masce Kamiński obronił strzał Wędrychowskiego. Po chwili po podaniu Grosickiego, Wędrychowski główkował nad poprzeczką. W 27.minucie Grosicki otrzymał piłkę na pograniczu spalonego (gdyby padł gol, zapewne byłaby szczegółowa analiza VAR-u) i po rajdzie podał Wędrychowskiemu, którego strzał bramkarz odbił intuicyjnie. Trzy minuty później Kamiński sparował na rzut rożny daleki strzał Dąbrowskiego. Po dwóch minutach i wrzutce Dąbrowskiego, główkował Zech i dwukrotnie bez efektu dobijał Zahovič, a VAR jeszcze krótko sprawdzał, czy nie było ręki Chrzanowskiego. W 38. minucie po rzucie rożnym egzekwowanym przez byłego piłkarza I-ligowej wówczas Floty Świnoujście Tomasika, piłka trafiła przed polem karnym do Szwoch, który mocno strzelił w wewnętrzną krawędź słupka, a piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej i nie wpadła do siatki. W odpowiedzi Pogoń miała swą najlepszą okazję w pierwszej połowie, gdy po akcji Kowalczyka z Wędrychowskim, Grosicki strzelił tuż obok słupka. Jeśli chodzi natomiast o akcenty z wyspy Uznam, to w Wiśle zadebiutował tuż po pozyskaniu z Korony Kielce napastnik Śpiączka, grający także przed laty we Flocie na zapleczu ekstraklasy, a w niedzielę popisywał się głównie bardzo agresywną grą, zaś najbardziej ucierpiał na tym Zech...
Pięć minut po zmianie stron portowcy byli bardzo blisko objęcia prowadzenia, gdy Zahovič wymienił podanie z Grosickim w polu karnym, po czym trafił w poprzeczkę Wisły, a kilka sekund później dobitkę Wahlqvista obrionił Kamiński. W natychmiastowej odpowiedzi strzał w okienko z dystansu Wolskiego na róg wybił nasz bramkarz, a po rzucie rożnym Wolski strzelił nad poprzeczką. W 53. minucie w pole karne gospodarzy wpadł Zahovič, którego ręką zatrzymał Chrzanowski i sędzia podyktował rzut karny. Z jedenastki piłkę w sam środek bramki posłał do siatki Kowalczyk, ale po nieudolnym strzale prawą nogą, piłka odbiła się jeszcze od lewej kończyny i zamiast gola, po analizie VAR-u był rzut wolny pośredni dla rywali za podwójne zagranie. W 67. minucie tuż po wejściu na boisko Almqvist tuż zza pola karnego strzelił w poprzeczkę, a po chwili uderzenie Dąbrowskiego zostało zablokowane. W 77.minucie niemal sam na sam ze Stipicą znalazł się rezerwowy Kvocera, ale nie zdołał oddać porządnego strzału, a za to kopnął w głowę naszego golkipera. W 84. minucie strzał Zahoviča obronił Kamiński. Trzy minuty później po strzale Grosickiego i rykoszecie od Šulka, piłka trafiła w słupek. W 90. minucie najmłodszy na boisku Przyborek strzelił zbyt lekko i prosto w bramkarza. Trzy minuty później okazję miał jeszcze Grosicki. Kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, w 94, minucie po akcji szczecińskich rezerwistów i podaniu Łęgowskiego, Biczachczjan strzałem po ziemi zza pola karnego tuż przy słupku, zdobył gola na wagę drugiego z rzędu zwycięstwa portowców.
Wkrótce więcej informacji, a kompleksowe podsumowanie meczu ze statystykami, wypowiedziami i ciekawostkami we wtorkowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego". ©℗ (mij)