Pogoń skompletowała kadrę na rundę wiosenną. Na każdej pozycji jest po dwóch piłkarzy do rywalizacji, ale tylko na jednej teoretycznie rywalizują dwaj wychowankowie – urodzony w Szczecinie klasyczny wychowanek, grający w Pogoni od dziecka Dawid Kort, oraz o trzy lata młodszy Marcin Listkowski, który do Pogoni trafił cztery lata temu.
Obaj walczyć będą o miejsce w składzie na pozycji ofensywnego pomocnika. To była pozycja, która w pewnym momencie rundy jesiennej wydawała się najgorzej obsadzona, a wychowankowie znajdowali się w głębokich rezerwach bez szansy na grę nawet w roli dublera. Te czasy już jednak minęły.
Zmiana trenera spowodowała, że obaj wrócili do rywalizacji o miejsce w składzie, a to już był pewien postęp. Ambicje i walory piłkarzy upoważniają ich jednak do znacznie bardziej wyszukanych celów, niż tylko pełnienie roli rezerwowego. Wygląda na to, że to między Kortem a Listkowskim rozstrzygnie się, który z nich grywać będzie na pozycji ofensywnego pomocnika.
Runjaic poznał się na Listkowskim
Kosta Runjaic bardzo szybko się zorientował, że Marcin Listkowski nie jest piłkarzem o charakterystyce skrzydłowego ani rasowego napastnika. Znalazł mu miejsce w środku drugiej linii, najbliżej wysuniętego napastnika, a piłkarz potwierdził, że jest to dla niego pozycja optymalna.
Kort od trenera Runjaica otrzymał jedną szansę gry w wyjściowym składzie i nie wykorzystał jej. Nie został jednak skreślony, jak trzech innych piłkarzy, a to już w tamtym czasie był pozytywny sygnał, że piłkarz wciąż może liczyć na uczciwą rywalizację o miejsce w składzie.
Kort i Listkowski z chwilą objęcia funkcji trenera przez Kostę Runjaica mieli bardzo słabą pozycję w drużynie. Kort na cztery mecze poprzedzające trenerski debiut Chorwata w dwóch znajdował się poza kadrą meczową, a zagrał tylko w jednym z nich w roli rezerwowego.
Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja Listkowskiego. Przed podpisaniem umowy z Kostą Runjaicem 19-latek był poza kadrą meczową w aż pięciu ostatnich ligowych spotkaniach z rzędu. Paradoksalnie wyszło mu to na dobre. Regularnie grywał w zespole rezerw, dzięki czemu zachował rytm meczowy, nabrał pewności siebie i dzięki temu pomógł drużynie w końcówce sezonu.
Dobra wiosna
Gra na pozycji ofensywnego pomocnika nie jest dla niego nowością. W rundzie wiosennej był sprawdzany na tej pozycji przez Kazimierza Moskala i był to wtedy najlepszy okres gry portowców głównie dzięki dyspozycji Listkowskiego.
Kort i Listkowski to byli piłkarze w rundzie wiosennej poprzedniego roku, którzy raczej się w drużynie uzupełniali, niż rywalizowali. Po raz pierwszy zagrali obok siebie w rewanżowym półfinałowym meczu o Puchar Polski z Lechem w Szczecinie. Pogoń ten mecz przegrała 0:1, odpadła z rozgrywek, ale spotkanie było jaskrawym sygnałem, że Kort z Listkowskim w jednej drużynie oznaczają nową jakość i świeżość.
Obu piłkarzy uznaliśmy wówczas za najlepszych w zespole. O występie Listkowskiego napisaliśmy wówczas w sposób następujący:
„Pierwszy występ w roku w podstawowym składzie i nadspodziewanie dobry. Duża szybkość, dynamika, ochota do gry, na początku miał świetną sytuację, cztery kontakty z piłką w polu karnym rywala. Odkrycie meczu”.
Równie imponująco wypadł mecz dla Korta, którego oceniliśmy w ten sposób:
„Dorównywał Listkowskiemu pod względem zaangażowania, ambicji, charakteru, ale też pod względami czysto piłkarskimi. Dwa celne strzały, jedna znakomita okazja przed przerwą, jedno otwierające podanie, motor napędowy działań ofensywnych”.
Trzy wygrane i awans do ósemki
Obaj piłkarze w trzech kolejnych spotkaniach zakończonych zwycięstwami też należeli do najlepszych w zespole. Były to kończące sezon zasadniczy mecze, które dały awans do grupy mistrzowskiej. Listkowski w meczach grupy mistrzowskiej nie grał już na pozycji ofensywnego pomocnika, na której wcześniej spisywał się tak dobrze. Nie grywał też na tej pozycji w drużynie Macieja Skorży. Jedynie w spotkaniach III-ligowych rezerw pełnił ważną rolę w środku boiska i prezentował się w centralnych rejonach boiska bardzo korzystnie.
Tegoroczne mecze sparingowe potwierdzają, że większe zaufanie i wiara w piłkarza przekładają się na większą pewność siebie. Listkowski już w końcówce rundy jesiennej potwierdził duże możliwości. Wydaje się, że dziś jest w drużynie Kosty Runjaica piłkarzem mającym wiosną szansę na największy postęp ze wszystkich graczy, których trener ma w drużynie. Zaprocentuje nabyte doświadczenie, a piłkarz może wreszcie potwierdzi talent i możliwości.
W premierowym meczu z Sandecją jednak na pewno nie wystąpi. Będzie musiał pauzować za żółte kartki. Szanse Korta na wygranie rywalizacji zatem wzrastają. Trener Runjaic dał się już poznać z tej strony, że liczy się dla niego tylko boisko. Nie wiek piłkarza, jego przeszłość, perspektywa, ale aktualna forma. Przekonali się już o tym w rundzie jesiennej: Formella, Gyurcso, Rapa czy nawet Kort.
Pauza z Sandecją
Kort w rywalizacji z Listkowskim ma tę przewagę, że przed pierwszym spotkaniem jest pozbawiony konkurencji. Dobry występ w meczu z Sandecją może spowodować, że zostanie w drużynie na dłużej, ale gorszy może sprawić, że wróci na ławkę rezerwowych na dobre.
Oczywiście, może się też zdarzyć, że trener Runjaic dokona jeszcze innego wyboru. Na pozycji klasycznej dziesiątki może zagrać ktoś inny. W sześciu jesiennych meczach pod wodzą Kosty Runjaica tylko raz się jednak zdarzyło, że na dziesiątce zagrał ktoś inny niż Kort lub Listkowski. Również tegoroczne sparingi, ustawienie w nich piłkarzy każe przypuszczać, że to raczej między Kortem a Listkowskim rozstrzygnie się, który z tych piłkarzy zajmie miejsce na pozycji ofensywnego pomocnika.
Kort i Listkowski to nie są piłkarze o identycznej charakterystyce. Różni ich całkiem sporo, a mimo to powalczą o miejsce na tej samej pozycji. Kort jest typem egzekutora, szukającym prostopadłych podań, raczej słabo broniącym, słabym fizycznie, w ekstraklasie ma na swoim koncie zaledwie jedną asystę.
Tylko dwie asysty zaliczył dotąd Listkowski i żadnego, co coraz częściej się mu wypomina, gola. To jednak nie zraża szkoleniowca portowców, który widzi w Listkowskim piłkarza o potencjale na grę w przyszłości nawet na boiskach Bundesligi.
20-latek umie trzymać piłkę przy nodze, trudno mu ją odebrać, jest silny, dobrze się zastawia, swoim stylem gry stwarza mnóstwo zamieszania i zagrożenia w strefie obronnej przeciwnika. Bierze na siebie odpowiedzialność, a to dla szkoleniowca bardzo ważna cecha, bez której piłkarz ma małe szanse na grę. Listkowski zdecydowanie musi jednak poprawić liczby. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser