Na temat metodologii szkolenia piłkarskiego można podawać mnóstwo różnych przykładów i każdy znajdzie swoich naśladowców i przeciwników. Nie ma idealnego rozwiązania, a szkolenie cały czas ewoluuje, wprowadza się nowe elementy, a ostatnio coraz częściej powraca się do starych, bardziej naturalnych rozwiązań.
Przeważają głosy, że edukowanej młodzieży należy dać coraz więcej kontrolowanej swobody, sprowokować do podejmowania decyzji, pozwalać na tworzenie wewnętrznej hierarchii, nie zabijać kreatywności, dawać szansę na popełnianie błędów i przede wszystkim nie stawiać równości pomiędzy uczeniem gry w piłkę i zajmowanym miejscem w tabeli, jako wyznacznika dobrego szkolenia.
Co ciekawe, najwięcej pracują nad modyfikowaniem szkolenia ci, którzy w tym temacie mają największe osiągnięcia. Chcą być coraz lepsi, widzą w swoim postępowaniu mankamenty, chcą je eliminować, cały czas pracują nad optymalnymi rozwiązaniami.
W roku 2000 Niemcy w finałowym turnieju mistrzostw Europy wywalczyli w trzech meczach grupowych zaledwie punkt, zdobyli jedną bramkę i zajęli ostatnie miejsce w grupie za Anglią, Portugalią i Rumunią. Dwa lata wcześniej w kiepskim stylu odpadli w ćwierćfinale mistrzostw świata przegrywając z Chorwacją 0:3. Światowa piłkarska potęga stawała się nic nieznaczącym średniakiem, pozbawionym stylu, jakości i perspektyw.
Przełomowy rok 2000
W roku 2000 rozpoczął się proces wdrażania rewolucyjnego programu szkolenia polegającego w skrócie na zmianie mentalności i postrzegania niemieckiego piłkarza jako siermiężnego, topornego, fizycznego gracza. 10 lat później Niemcy podczas mistrzostw świata w RPA wywalczyli brązowy medal, ale co ważniejsze, po raz pierwszy zaprezentowali futbol kompletnie inny od tego, który był przez wiele dekad cechą charakterystyczną tej nacji.
W roku 2010 zobaczyliśmy drużynę grającą widowiskowo, ofensywnie, technicznie, pomysłowo. Niemcy w roku 2010 zaprezentowali futbol bardziej atrakcyjny od Brazylii czy Holandii, natomiast kulminacyjnym momentem dla tego pokolenia piłkarzy i prezentowanego sposobu gry był mundial w roku 2014, w którym Niemcy zdobyli tytuł mistrzów świata, a w półfinale tych rozgrywek rozgromili Brazylię na jej terenie aż 7:1.
Niemcy w roku 2014 zaprezentowali w całej krasie piłkarzy wyszkolonych według określonego klucza, polegającego na długim utrzymywaniu się przy piłce, licznej wymianie podań, wymęczaniu przeciwnika ciągłym ruchem w strefie środkowej, mobilnością piłkarzy, atakowaniem rywala według określonych schematów i nienagannego wyszkolenia technicznego.
Wtedy wydawało się, że futbol niemiecki na wiele lat zdominuje piłkarski świat, inni będą jedynie dążyć do wykreowanego przez Niemców modelu gry. Nic bardziej mylnego. Niemcy już podczas mistrzostw Europy w roku 2016 nie prezentowali się tak błyskotliwie, strzelali mało goli (siedem w sześciu meczach), mieli coraz większy kłopot ze stwarzaniem sytuacji, jednak prawdziwa klęska nadeszła podczas mistrzostw świata w Rosji.
Gorsi od Szwecji, Meksyku i Korei
Niemcy podczas turnieju w roku 2018 nie wyszli z grupy. Zajęli ostatnie miejsce za Szwecją, Meksykiem, Koreą Południową, czyli nie sprostali przeciwnikom bardzo przeciętnym. Zdobyli w trzech meczach dwa gole. System gry polegający na niezliczonej ilości podań, próba wymęczenia przeciwnika ciągłą presją już na połowie rywala okazała się podczas kolejnego turnieju mistrzostw świata niewystarczająca, po prostu nieskuteczna.
Biorąc pod uwagę dwa ostatnie turnieje, Niemcy rozegrali dziewięć spotkań i zdobyli w nich tyle samo goli. Tak świetnie funkcjonujący model gry, dzięki któremu mnóstwo znakomicie wyszkolonych piłkarzy trafiało w młodym wieku do klubów Bundesligi, nagle przestał przynosić określone efekty.
Okazało się, że system ma wiele wad. Owszem, produkuje piłkarzy nienagannie wyszkolonych, potrafiących praktycznie nie robić w środkowej strefie boiska strat, mających znakomitą orientację przestrzenną, ale ten sam system nie produkował na zadowalającą skalę piłkarzy indywidualistów.
Ten system nie produkował pazernych na gole napastników, błyskotliwych skrzydłowych, piłkarzy wyłamujących się poza schematy. Tacy zawodnicy wręcz byli odrzucani, czego przykładem był Leroy Sane, którego trener reprezentacji Niemiec pominął przy układaniu szerokiej kadry na mundial w Rosji, choć błyskotliwy skrzydłowy znajdował się w znakomitej formie.
Sane nie pasował do schematu
Sane nie pasował do określonego stylu gry, do wyuczonego analitycznego schematu, który dawał mnóstwo satysfakcji, doprowadzał drużynę do konkretnych osiągnięć, ale okazało się, że ten czas już minął, a futbol potrzebował nowych bodźców, otwierał się na nowe rozwiązania.
Niemcy bardzo szybko zareagowali. Niemiecki Związek Piłki Nożnej wprowadził do ram szkolenia konkretne i dość istotne zmiany szczególnie w początkowej fazie szkolenia. Młodzi piłkarze do 10. roku życia mają się koncentrować głównie na małych grach dwóch na dwóch lub trzech na trzech. Bez bramkarzy, z dwoma lub czterema bramkami.
Wszystko po to, aby maksymalnie spotęgować kontakt zawodników z piłką, żeby częściej próbowali różnych rozwiązań, żeby mniej było przestojów, wolnej przestrzeni. Ewidencja wyników i tabel ma być prowadzona dopiero od 12. roku życia, po kilku latach szkolenia na zasadzie gier ulicznych, ale oczywiście z uwzględnieniem całego procesu szkolenia.
Naukowcy z Uniwersytetu w Erlangen udowodnili, że zmieniony proces szkolenia pozwoli na częstszy kontakt z piłką aż o 60 procent. Małe turnieje stały się niegdyś ważnym punktem organizacji szkolenia w Hiszpanii, cała reszta zmian wprowadzonych w niemiecki system znalazła już wcześniej zastosowanie w belgijskiej federacji.
ZZPN prekursorem
W podobny sposób zareagował Zachodniopomorski Związek Piłki Nożnej, który w kraju stał się prekursorem i pierwszym związkiem, który wprowadził program „Pierwsza Piłka” polegający na organizowaniu turniejów połączonych z piknikami rodzinnymi, absolutnie pozbawiony ewidencji wyników i tabel. Program w regionie był realizowany już drugi sezon i zyskiwał coraz większe rzesze entuzjastów, wprowadził element radości z gry, satysfakcji, motywacji i entuzjazmu.
Właśnie brak entuzjazmu powoduje, że często młodzi piłkarze w wieku 17 lub 18 lat pozbawieni są radości z uprawiania futbolu. Ogromne pieniądze napływające do piłki spowodowały, że młodzi piłkarze nie myślą o budowaniu swoich karier, o wyznaczaniu sobie sportowych celów, ale chcą zarabiać coraz więcej pieniędzy. Bez względu na to, czy to będzie z korzyścią dla ich karier.
Jakikolwiek system szkolenia musi zacząć uwzględniać potrzeby dzieci i młodzieży, brać pod uwagę ich zapał i nie tłumić go ćwiczeniami, które młodym ludziom nie sprawiają radości, nie przynoszą satysfakcji. Piłkarskie szkolenie nie powinno kreować trenerów, ale jego podopiecznych, o czym się często zapomina, o czym często zapominają nadgorliwi szkoleniowcy.
Młodych ludzi uprawiających piłkę nożną jest z każdym rokiem mniej. Z jednej strony dlatego, że istnieje dość spora konkurencja, są inne formy rozrywki, spędzania wolnego czasu, ale mniej trenujących w klubach jest też dlatego, bo młodzi ludzie nie mają z trenowania frajdy, są poddawani skomplikowanym procesom szkolenia, a zabija się w nich kreatywność i zabawę.
Dorośli jak najdalej
Od małych chłopców do 10. roku życia wymaga się gry zespołowej, rozumienia schematów z dorosłego futbolu, a chłopiec w tym wieku rzadko kiedy dostrzega partnera, nie analizuje rozwiązań taktycznych, nie słucha poleceń, ale chce grać, kiwać się, strzelać, mieć frajdę i fajnie spędzać wolny czas.
Dlatego zespoły muszą być mało liczne, powstałe grupy na boisku mają się wymieniać, gry powinny być krótkie, intensywne, bez nadmiernego czasu na rozpamiętywanie. To jest program ukierunkowany na jak najczęstsze granie przy naturalnych, wręcz podwórkowych warunkach, ale też wyrównywanie szans dla wszystkich.
Na małych placach gry dwóch na dwóch lub trzech na trzech występować mogą ci wybitni i ci mniej zdolni. Każdy dostanie tyle samo szans. Nie ma sytuacji, że ktoś czeka, ktoś inny jest forsowany, bo za kilka lat piłkarska jakość tych dzieciaków może być zupełnie inna. To jest program nastawiony na to, by mieć pod obserwacją jak największą grupę młodych ludzi, zadowolonych z rywalizacji, uczących się, dobrze się bawiących i spędzających pozytywnie wolny czas. To jest program, w którym ingerencja dorosłych powinna być jak najmniejsza. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser