Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Więcej drużyn, więcej pieniędzy, mniej jakości

Data publikacji: 07 lutego 2020 r. 08:57
Ostatnia aktualizacja: 08 lutego 2020 r. 12:39
Piłka nożna. Więcej drużyn, więcej pieniędzy, mniej jakości
 

Wszystko wskazuje na to, że piłkarska ekstraklasa od sezonu 2021/22 liczyć będzie 18 drużyn. W Europie obecnie jest osiem lig rywalizujących w kształcie 18- lub nawet 20-zespołowym. Polska będzie dziewiątym krajem, choć pod względem sportowym wszystkim pozostałym ustępuje bardzo wyraźnie.

Najliczniejsze 20-drużynowe ligi mają kraje pod względem piłkarskim najlepsze: angielska, hiszpańska, włoska i francuska. Z trzech pierwszych lig od sezonu 2021/22 do europejskich pucharów zakwalifikuje się po siedem zespołów (cztery w Lidze Mistrzów, dwie w Lidze Europy, po jednej w Lidze Europy 2). Po trzy zespoły z każdej z tych lig spadnie do niższej klasy rozgrywkowej.

Oznacza to, że aż połowa drużyn zostanie na koniec sezonu za konkretny wyczyn nagrodzona lub ukarana. W 18-zespołowej polskiej ekstraklasie niespełna 40 procent drużyn to spotka. Cztery ekipy zakwalifikują się do europejskich pucharów, a trzy zostaną zdegradowane.

Różnica jest jeszcze taka, że z krajów najmocniejszych pod względem sportowym większość drużyn awansuje automatycznie do gier w fazie grupowej, podczas gdy polskie drużyny rozpoczną rywalizację od pierwszej rundy kwalifikacji i z roku na rok ich szanse rywalizacji w fazie grupowej coraz mocniej spadają.

Ekstraklasa jak Bundesliga

Polska ekstraklasa od sezonu 2021/22 dołączy do czterech lig: niemieckiej, portugalskiej, holenderskiej i tureckiej, które również mają ligi złożone z 18 zespołów. Z niemieckiej Bundesligi do europejskich pucharów zakwalifikuje się siedem zespołów, dwa spadną, a jeden zagra w barażach o utrzymanie.

Oznacza to, że 55 procent zespołów zostanie nagrodzonych lub ukaranych za konkretny sportowy wynik. Martwa strefa drużyn środka tabeli praktycznie w niemieckiej Bundeslidze nie istnieje. W polskiej ekstraklasie taka strefa będzie aż nadto widoczna.

Polska ekstraklasa od sezonu 2021/22 dołączy zatem do ośmiu europejskich lig plasujących się w komplecie w pierwszej dziesiątce europejskiego rankingu. Polska ekstraklasa pod względem sportowym zajmować będzie od kolejnego sezonu miejsce 32., więc nijak nie pasuje do europejskiego towarzystwa skupiającego ligi 18- lub 20-zespołowe.

W podjęciu decyzji o reformie nie uwzględniono czynnika sportowego, bo ten nie upoważnia do powiększenia ligi jak to ma miejsce w krajach dominujących w Europie pod względem piłkarskim i finansowym. Tylko w ligach 18- lub 20-zespołowych funkcjonuje tradycyjny regulamin meczów i rewanżów.

Polska nie pasuje

Dzieje się tak dlatego, gdyż ligi te są wystarczająco liczne, atrakcyjne pod względem sportowym, generują wystarczające emocje, gromadzą na trybunach ogromne rzesze kibiców i nie potrzebują wprowadzenia dodatkowych elementów wpływających na podniesienie rangi rozgrywek. Polska ekstraklasa plasująca się od nowego sezonu na 32. miejscu w rankingu UEFA wkroczy do grupy tych lig, choć kompletnie do nich pod względem sportowym nie pasuje.

Obecnie polska ekstraklasa znajduje się w grupie ośmiu państw z ligami 16-zespołowymi. Wśród nich znajdują się dwie ligi z pierwszej ósemki europejskiego rankingu: rosyjska i belgijska, które mogą wystawić po pięć drużyn w europejskich pucharach.

Kolejnych pięć lig z 16 zespołami znajduje się wyżej w rankingowej hierarchii od polskiej ekstraklasy, ale nie na tyle, żeby nie móc chcieć podjąć z nimi realnej rywalizacji. Są to ligi: czeska, szwedzka, norweska, serbska i białoruska.

Mamy zatem w Europie 16 lig z 16, 18 lub 20 zespołami. To mniej niż 30 procent wszystkich zrzeszonych w UEFA krajów. 16 zespołów w Polsce to i tak nieco za wiele, biorąc pod uwagę nie tylko poziom sportowy klubów, ale też poziom ich zarządzania.

Bandyci rządzą klubem

Znane są powszechnie losy Wisły Kraków, która od ponad roku walczy o odzyskanie równowagi finansowej i organizacyjnej. Wcześniej była zarządzana przez bandytów i działo się to za cichym przyzwoleniem polityków, dziennikarzy, działaczy.

Lechia Gdańsk od siedmiu ostatnich procesów licencyjnych zawsze otrzymuje warunkowe pozwolenie na grę w ekstraklasie. Niedawno na jej kłopoty zareagowało miasto, które wsparło klub kwotą 7 mln złotych. To i tak niewiele w porównaniu do Śląska Wrocław, który otrzymał z pieniędzy podatnika 13 mln złotych na bieżącą działalność.

Do tego dochodzą koszty utrzymania dużych obiektów w kwocie 12-13 mln złotych rocznie. Z tego wniosek, że na kluby bez europejskich aspiracji miasta wydają rocznie po 20-25 mln złotych. Powiększenie ligi z 16 do 18 drużyn oznaczać będzie, że klubów z problemami może być więcej.

Atrakcyjność rozgrywek będzie mniejsza, ekstraklasa stanie się mniej poważna, służąca jedynie partykularnym interesom grupy ludzi biorących udział w finansowych transakcjach związanych z funkcjonowaniem klubów. Chodzi głównie o właścicieli klubów i agentów piłkarzy, którzy są największymi beneficjentami słabnącej pozycji klubowej piłki w naszym kraju.

12 zespołów na Ukrainie

Co do liczebności lig w Europie, to Ukraina, która od przyszłego sezonu zajmować będzie 13. pozycję w rankingu, jest krajem większym od Polski, lepszym pod względem sportowym, ale biedniejszym i targanym politycznymi konfliktami, buduje siłę klubowej piłki opartą na 12-zespołowej lidze, z której awans do europejskich rozgrywek uzyska pięć zespołów, czyli ponad 40 procent uczestniczących w rozgrywkach zespołów.

Pięć zespołów do europejskich pucharów będą mogły wystawić kraje małe, jak: Austria, Cypr i Szkocja, które też mają 12-zespołową ligę. Niemal w każdej z najsilniejszych 15 lig w Europie awans do europejskich pucharów uzyskuje od 35 do 40 procent drużyn rywalizujących na najwyższym krajowym szczeblu. W Polsce od sezonu 2021/22 będzie to nieco ponad 20 procent. W skali Europy to będzie najniższy współczynnik procentowy.

Cztery zespoły w europejskich pucharach będzie miała Chorwacja, ale w tamtejszej lidze występuje tylko 10 zespołów. Awans uzyska zatem 40 procent drużyn. Wielkość najwyższych klas rozgrywkowych dopasowuje się do konkretnych sportowych aspiracji i możliwości, tylko w Polsce jest inaczej.

Nasz kraj jest jednym z dwóch w Europie, w którym w ostatniej dekadzie wybudowano ponad 20 nowych stadionów. Inwestycja środków samorządowych w drogą infrastrukturę miała pomóc w awansie do pierwszej dziesiątki najsilniejszych lig w Europie.

Polska w czwartej dziesiątce

Efekt jest taki, że spadliśmy do czwartej dziesiątki, a samorządy prócz inwestycji w nowe stadiony muszą obecnie borykać się ze sporym problemem ich utrzymania, co generuje kolejne koszty, w których kluby w zdecydowanej większości nie partycypują. Kluby liczą zyski, ale straty i koszty spadają na inne podmioty.

Prócz Polski jedynym krajem, który w minionej dekadzie wybudował ponad 20 nowych stadionów, jest Turcja plasująca się w pierwszej dziesiątce europejskiego rankingu. Powyżej dziesięciu stadionów wybudowano w krajach pod względem piłkarskim najsilniejszych: Anglii, Hiszpanii, Niemczech i Rosji.

Paradoksem jest, że w Polsce plasującej się na 32. miejscu w europejskim rankingu wybudowano ponad dwa razy więcej stadionów niż w trzeciej europejskiej sile, we Włoszech. Na Półwyspie Apenińskim nie powstało w minionej dekadzie nawet dziesięć nowych stadionów, co nie osłabiło mocnej pozycji Serie A. Wciąż jest na wyższym poziomie niż niemiecka Bundesliga czy rosnąca w siłę rosyjska Premier Liga.

Polska ponadto plasuje się na jedenastym miejscu pod względem wysokości kwot uzyskanych dzięki prawom telewizyjnym. Wygląda zatem na to, że piłkarska siła polskiej ekstraklasy budowana jest na elementach uzupełniających, ale niewpływających bezpośrednio na rozwój sportowy.

Malejąca frekwencja

Polska plasuje się w europejskiej czołówce pod względem piłkarskiej infrastruktury, jest w dziesiątce krajów z największą liczbą drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej i blisko pierwszej dziesiątki pod względem wynegocjowanych kwot ze stacji telewizyjnych. Istnieje zatem bardzo wiele czynników wpływających na rozwój sportowy, ale tak się jednak nie dzieje.

Polska ekstraklasa jest w klasyfikacji za takimi krajami, jak: Węgry, Słowenia, Słowacja, Białoruś, Azerbejdżan, Kazachstan, Bułgaria. Ma to oczywiście swoje konsekwencje w malejącej frekwencji. W obecnym sezonie średnia widzów wynosi 9104 na jedno spotkanie, ale trzeba pamiętać, że do 21 marca rozegranych zostanie osiem kolejek, czyli pora roku nie będzie sprzyjać budowaniu i poprawianiu frekwencji. Ta jeszcze spadnie, z całą pewnością wynosić będzie poniżej 9 tysięcy na jeden mecz.

W poprzednim sezonie średnia widzów wynosiła 8878 na jeden mecz, dwa lata temu było to 9442 na jedno spotkanie, a trzy lata temu 9679. W ciągu trzech sezonów nastąpił 10-procentowy spadek, a przecież postęp infrastruktury stadionowej jest w ostatniej dekadzie najwyższy w Europie. Malejący trend frekwencyjny pogłębia się z uwagi na słabnący poziom sportowy i fatalne zarządzanie. Przy 18-zespołowej ekstraklasie należy się liczyć z kolejnymi spadkami. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. pogonszczecin.pl

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Kilol
2020-02-08 12:34:54
Panie Boniek opamietaj sie pan i nie zwiekszaj ligi. To gwożdź do trumny.
beli
2020-02-07 09:33:15
Niestety poziom piłki nożnej w Polsce jest żenujący do tego dochodzą przyśpiewki przez cały mecz "kibiców" kogo oni nie jeb.. a to nie przyciągnie rzeszy fanów. A tak poziom będzie spadał z roku na rok..
onufry
2020-02-07 09:29:06
Kibice powinni bojkotować np. co drugą czy trzecią (a może i więcej?) ligową kolejkę. Wtedy autorom powiekszenia ligi odechce sie kombinowania.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA