Piłka nożna. W Pogoni potrzebne kolejne zmiany (ROZMOWA)

 

Rozmowa z dr. Wojciechem Wardackim, prezesem Grupy Azoty SA i Grupy Azoty Zakłady Chemiczne „Police” SA

Po ostatnich niepowodzeniach piłkarzy ekstraklasowej Pogoni Szczecin, w efekcie których z drużyną rozstał się trener Maciej Skorża, o rozmowę poprosiliśmy przedstawiciela strategicznego sponsora Dumy Pomorza, prezesa Grupy Azoty SA i Grupy Azoty Zakłady Chemiczne „Police” SA – Wojciecha Wardackiego.

– Mimo ostatnich porażek trener Maciej Skorża długo pozostawał na swoim stanowisku, a część kibiców uważa, że było to wynikiem parasola ochronnego, jaki ponoć rozwinęła nad szkoleniowcem Grupa Azoty…

– To nieprawda! Nie podejmowaliśmy żadnych działań w obronie Macieja Skorży, ale dodam, że także nie sugerowaliśmy jego zwolnienia. Przy podpisywaniu umowy z Pogonią powiedziałem oficjalnie na konferencji prasowej, że nie chcemy być żandarmem, kontrolować i mieszać się w bieżącą działalność klubu, który ma swoje organy odpowiedzialne za wszelkie decyzje – zarząd i radę nadzorczą. Taka jest nasza polityka i tego chcemy się trzymać. Chcemy być postrzegani jako partnerzy solidni i przewidywalni.

– Nie bolało was to, że Pogoń osuwała się coraz niżej w tabeli, aż ostatecznie zakotwiczyła na samym jej końcu, stając się przysłowiową „czerwoną latarnią”?

– W Grupie Azoty Police martwimy się sytuacją Pogoni, a mnie smuci ona szczególnie, bo jestem kibicem portowców, chodzę na ich mecze. Jednak w związku z tym, co mówiłem wcześniej, oczywiste jest, że nasze emocje nie mogą mieć wpływu na suwerenne decyzje władz klubu.

– Prosimy więc odpowiedzieć w imieniu własnym, jako kibic, bo takiej odpowiedzi oczekują wszyscy kibice portowców zatroskani o los swojej ukochanej drużyny, co może być przyczyną obecnej sytuacji klubu?

– Myślę, że sytuacja zmierzała w złym kierunku już od jakiegoś czasu. Według mnie, prowadzenie drużyny przez trenera jest sprawą istotną, ale główny problem wiązał się z polityką transferową, a właściwie jej brakiem. Można było odnieść wrażenie, że nie dokonuje się transferów z myślą o perspektywicznej budowie zespołu, ale dokonuje się wyborów chaotycznych, przypadkowych, często nagle, w ostatniej chwili… Podzielam opinię niektórych komentatorów, że do Pogoni nie trafiają obiecujący zawodnicy z niższych lig.

– Jakie, pańskim zdaniem, mogły być przyczyny błędnych decyzji transferowych?

– Według mojej wiedzy odpowiedzialny za politykę transferową jest dyrektor sportowy Pogoni Maciej Stolarczyk, którego bardzo cenię z okresu, w którym grał w piłkę, a także uważam za osobę bardzo sympatyczną. Boję się jednak, że dalsze pozostawienie spraw transferowych w jego rękach, nie pomoże drużynie w wyjściu z trudnej sytuacji. Zmiany na takim stanowisku, czasami są niezbędne, by nie doszło do stagnacji.

– Grupa Azoty na początku tego roku podpisała z Pogonią umowę na dwa lata. Czy będzie ona honorowana w przypadku degradacji do I ligi?

– W umowie przewidziane są różne warianty, ale wspólnie przyjęliśmy zasadę, by jej nie upubliczniać, więc nie chcę w szczegółach odpowiadać na to pytanie. Przed piłkarzami jeszcze wiele kolejek, nie doszliśmy nawet do półmetka, a po zakończeniu sezonu zasadniczego, będzie jeszcze dodatkowych siedem spotkań. Nie dopuszczam myśli o spadku. Nie dopuszczam też takiej wersji, by w kłopotach zostawić Pogoń samą sobie, bo przyjaciół nie opuszcza się w biedzie.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗ (mij)