Jest duże prawdopodobieństwo, że w niedzielnym meczu Zagłębia Lubin z Pogonią Szczecin od pierwszej minuty zagra trzech byłych piłkarzy Salosu Szczecin. Taka sytuacja miała już miejsce dwa razy.
Po raz pierwszy aż trzech piłkarzy mających za sobą występy w małym szczecińskim klubie zagrało w jednym meczu ekstraklasy 12 września 2014 roku. Portowcy podejmowali wtedy Ruch Chorzów i zremisowali 1:1.
W wyjściowym składzie portowców na bokach obrony wystąpili: Sebastian Rudol i Hubert Matynia. Dla tego drugiego był to dopiero trzeci występ w ekstraklasie i pierwszy zakończony zdobyczą punktową. Niemal przez cały sezon ci dwaj zawodnicy byli etatowymi graczami wyjściowej jedenastki Pogoni. W drużynie Ruchu grał natomiast Filip Starzyński.
Drugi raz taka sytuacja powtórzyła się 17 maja 2015 roku i była jeszcze bardziej znamienna. Pogoń rozpoczęła mecz w składzie z Sebastianem Rudolem, Hubertem Matynią i debiutującym w ekstraklasie Sebastianem Murawskim.
Cała trójka wystąpiła w bloku obronnym, gdzie wymagania względem doświadczenia są szczególne. Tercet byłych piłkarzy Salosu wytrwał tylko przez 17 minut. Wtedy bowiem kontuzji doznał Matynia i wyeliminował się w ten sposób z gry do dnia dzisiejszego.
W niedzielę w wyjściowym składzie na pewno zagra dwóch byłych graczy Salosu: Filip Starzyński w zespole gospodarzy i Sebastian Murawski w Pogoni. Prawdopodobnie od pierwszej minuty zagra też Sebastian Rudol. Starzyński jest tym piłkarzem, którego Pogoń musi mieć szczególnie na oku.
- Filip dostał dużą swobodę w działaniach ofensywnych i widać, że taka rola bardzo mu odpowiada – mówi trener Czesław Michniewicz. - Czasem spełnia rolę drugiego napastnika, umie celnie strzelić i podać, gra niekonwencjonalnie.
O swoim nowym piłkarzu w samych superlatywach wypowiadał się też obecny trener Starzyńskiego, Piotr Stokowiec.
- Nie pracowałem jeszcze w swojej karierze trenerskiej z piłkarzem tak kreatywnym, jak Filip – ocenił Piotr Stokowiec. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser