Na stadionie przy ul. Bandurskiego, przy upalnej pogodzie, z garstką najwierniejszych kibiców, odbyły się w sobotę piłkarskie derby na poziomie klasy okręgowej pomiędzy Stalą Szczecin, a Arkonią. Wygrali goście 4:0 (1:0).
Niegdyś na tym samym stadionie odbywały się derby na poziomie zaplecza ekstraklasy z udziałem piłkarzy, którzy później grywali nawet w reprezentacji Polski, a także w europejskich pucharach.
Stal i Arkonia, to były niegdyś prężnie działające kluby. Arkonia ponad półwieku temu grała nawet na poziomie ekstraklasy, była wyżej notowana od Pogoni, zajęła w sezonie 1962/63 szóste miejsce. Oba kluby niegdyś rozgrywały derby, ale na poziomie drugiej ligi (dziś pierwsza liga).
Po raz pierwszy było to w sezonie 1974/75. Piłkarzem pracującym niegdyś na sławę obu klubów był między innymi Henryk Waliłko. W roku 1964 wywalczył z Arkonią tytuł mistrza Polski juniorów, grał w tym klubie od trampkarza do seniora. W roku 1971 przeniósł się jednak do grającej zaledwie w okręgówce Stali Stocznia.
- W Arkonii grali albo milicjanci, albo stoczniowcy - wspomina Waliłko. - Nie było możliwości, by jedni i drudzy występowali w jednej drużynie. Nie było też szans, by stoczniowcy dopingowali Arkonię. Sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła po wydarzeniach z grudnia 1970 roku. W Stali Stocznia atmosfera była świetna. Szybko awansowaliśmy do III ligi. Mieliśmy dobrą drużynę.
Grali przy ul. Dubois
Dziś drużyna Stali występuje na boisku przy ul. Bandurskiego. Nie zawsze jednak tak było. Początkowo mecze rozgrywała na piaszczystym boisku przy ul. Dubois. Było blisko stoczni, dlatego kibiców było zawsze sporo.
- Dopiero później przenieśliśmy się na ul. Bandurskiego - kontynuuje H. Waliłko. - Wtedy był to stadion na uboczu. Nie było tych wszystkich bloków, które obecnie otaczają obiekt. Były ogródki działkowe, a na stadion nie dojeżdżał nawet autobus. Trzeba było iść na pieszo.
Stal Stocznia w sezonie 1974/75 była beniaminkiem II ligi, a Arkonia miała w swoich szeregach kilku wartościowych graczy. Wiesław Kwiatkowski, Tadeusz Krystyniak trafili później do Arki Gdynia i wywalczyli z tym klubem puchar Polski.
W derbach jeszcze raz okazało się, że te rządzą się swoimi prawami. W meczu rozgrywanym na boisku Stali padł remis 1:1, natomiast na boisku w Lasku Arkońskim niespodziewanie triumfowali goście 1:0. Być może ten mecz zadecydował o tym, że do III ligi spadła Arkonia, a nie Stal. Arkonia na mecie rozgrywek zajęła pierwsze ze spadkowych miejsce, a Stal ostatnie, które dawało utrzymanie. Stal Arkonię wyprzedziła o dwa punkty.
Wygrywali gospodarze
Na kolejne derby na szczeblu II ligi czekaliśmy do sezonu 1980/81. Arkonia była beniaminkiem, a Stal rywalizowała z Pogonią o awans do ekstraklasy. W meczu rozgrywanym na boisku przy ul. Bandurskiego Stal wygrała 2:1, natomiast w rewanżu górą była Arkonia, która pokonała przeciwnika 1:0.
Arkoni nie pomogło to jednak w utrzymaniu. Choć miała w swoim składzie najskuteczniejszego piłkarza w II-ligowych rozgrywkach, Jerzego Paradę, który zdobył w sezonie 15 goli, to musiała się pogodzić z degradacją. Rok wcześniej to Stal była beniaminkiem II ligi i spisywała się wybornie.
- To był wspaniały czas Stali - wspomina piłkarz Stali, wtedy 20 letni Adam Benesz.
- Mieliśmy świetną drużynę, grającą bez kompleksów. - Szanse na awans mieliśmy niemal do ostatniej kolejki - wspomina pomocnik Stali, Henryk Waliłko. - Graliśmy decydujący mecz z Bałtykiem Gdynia i przegraliśmy w dziwnych okolicznościach.
Bałtyk kosztem Stali
Głośno nikt o tym nie mówił, ale w kuluarach aż huczało, że mecz był sprzedany. Bałtyk awansował wtedy do I ligi kosztem właśnie Stali, która w sezonie 1979/80 była najlepszą drużyną w regionie.
- Losy awansu zostały rozpisane przy „zielonym stoliku" - wspomina Eugeniusz Różański, wówczas trener Stali Stocznia. - Zjednoczenie „Stoczniowiec" zadecydowało, że z grupy drużyn z branży stoczniowej ma awansować Bałtyk, bo ubiegał się o to już kilka lat. My mieliśmy zielone światło od związkowców w roku następnym, ale nie mieliśmy już na tyle mocnego zespołu.
Rok później Stal również niemal do ostatniej kolejki dotrzymywała kroku między innymi Pogoni, która tym razem była lepsza i awansowała do ekstraklasy. Stal Stocznia pozyskała między innymi z Wisłoki Dębica utalentowanego 20 latka, Adama Benesza, który jest rekordzistą, jeśli chodzi o występy w barwach Stali Stocznia w II lidze.
- Grałem w tym klubie przez 5 lat - wspomina Benesz. - Liczyłem, że awansujemy do ekstraklasy. Były takie przymiarki, sportowo byliśmy gotowi, ale chyba nie mentalnie i organizacyjnie.
Plany były ambitne
Plany były ambitne i dalekosiężne. Powstał nawet projekt modernizacji stadionu, który miał być typowo piłkarskim obiektem, a takich w kraju wtedy w ogóle się nie budowało.
- Widziałem makietę nowego stadionu - kontynuuje Benesz. - Prezentował się imponująco.
Dziś już wiemy, że nigdy nie powstanie. W Stali Stocznia grali wtedy znakomici piłkarze. Parę stoperów tworzyli: Makowski i Jakołcewicz. Ten pierwszy trafił później do Pogoni, a ten drugi został mistrzem Polski w Lechu. Grali też: Żygielewicz, Mostowski, Hawrylewicz, Zambrzycki, a w późniejszych latach Borówko, Burkhardt, Krzystolik i Rafałowicz. Wszyscy trafili później do ekstraklasy, ale nie zawsze do Pogoni.
- Chciałem się rozwijać, a czułem, że po 5 latach gry w Stali to już nie nastąpi - kończy Benesz. - Nie pomyliłem się. Stal nigdy już później nie była tak mocna jak wtedy, gdy ja grałem w tej drużynie.
Ostatnie derby na poziomie II ligi pomiędzy Stalą, a Arkonią rozgrywane były w sezonie 1982/83. Arkonia po roku gry w III lidze powróciła na zaplecze ekstraklasy, ale też tylko na jeden sezon. Jak się później okazało ostatni. Stal u siebie wygrała z Arkonią zdecydowanie, bo aż 3:0. W rewanżu doszło jednak do bardzo dramatycznego meczu. Zakończył się wygraną Arkonii 3:2. ©℗ Wojciech Parada