Drużyna III-ligowych rezerw w pięciu ostatnich meczach wygrała trzy razy i poniosła tylko jedną porażkę. W ostatnich trzech meczach mierzyła się z zespołami z górnej połowy tabeli, odniosła w tych meczach dwa zwycięstwa i ani razu nie przegrała.
Rundę wiosenną rozpoczęła fatalnie – od dwóch dotkliwych porażek, w których zanotowała stosunek bramkowy 0-10. Później już jednak było zdecydowanie lepiej. Wyniki w ostatnich tygodniach są najlepsze od wielu miesięcy pamiętając jednocześnie, że nie dla samego wyniku utrzymywany jest III-ligowy zespół.
Jeżeli jednak poprawiają się wyniki, a w wyjściowym składzie regularnie pojawia się po siedmiu, ośmiu juniorów, w tym dwóch, lub trzech juniorów młodszych, to należy ten fakt zauważyć. To znaczy, że klub nie tylko ogrywa na poziomie seniorskim swoich najlepszych juniorów, ale ci radzą sobie w rywalizacji z dorosłymi piłkarzami coraz lepiej i coraz pewniej.
W rundzie jesiennej było z tym zdecydowanie gorzej, ale inaczej układały się też proporcje w wyjściowej jedenastce. Obecnie mamy w klubie dziesięciu juniorów, którzy przede wszystkim brani są pod uwagę przy wystawianiu składu na mecze III-ligowych rezerw. W zespole juniorów występują sporadycznie. To dość spora grupa piłkarzy, która pozostaje pod ścisłą obserwacją sztabu trenerskiego pierwszego zespołu. Najliczniejsza od wielu lat.
Wędrychowski i Sadowski grają najwięcej
Jeszcze jesienią było ich zaledwie czterech, co najwyżej pięciu. Piłkarzami grającymi na przestrzeni całego sezonu najwięcej są: Marcel Wędrychowski i Hubert Sadowski. Ten pierwszy rozpoczął swoje występy w III lidze mając zaledwie 16 lat, jeszcze w poprzednim sezonie występował w rozgrywkach juniorów młodszych, gdzie też był piłkarzem o rok młodszym, ale już absolutnie w zespole dominującym.
Jego początki na boiskach III ligi były trudne, ale tego można było się spodziewać i należało oczekiwać. Zawodnik nie boi się indywidualnych rozwiązań, ma na koncie dwie zdobyte bramki i trzy asysty, ale po raz pierwszy uczestniczył w zdobytym golu dopiero w swoim ósmym występie, dwa miesiące po debiucie w trzeciej lidze.
Dwa gole i trzy asysty w 17 spotkaniach to nie jest nazbyt efektowny dorobek, ale jednak od piłkarzy 17-letnich oczekujemy głównie nabrania doświadczenia w rywalizacji z dorosłymi drużynami i to się w przypadku Wędrychowskiego dzieje.
Zawodnik zimą miał być włączony do pierwszego zespołu przygotowującego się do sezonu, ale kontuzja uniemożliwiła mu to. To jest wciąż zawodnik bardzo młody, reprezentant Polski juniorów młodszych, choć spośród wszystkich kadrowiczów z rocznika 2002 jest piłkarzem jednym z najbardziej dojrzałych i doświadczonych.
Wędrychowski w obecnym sezonie zaliczył ponad 60 procent możliwych minut na boiskach trzeciej ligi. Drugim juniorem, któremu udało się złamać barierę ponad 50 procent możliwych minut do rozegrania w III-ligowej drużynie jest Hubert Sadowski.
Aż pięciu innych juniorów: Oskar Furst (35 procent możliwych minut do rozegrania), Maciej Żurawski (32 procent), Adrian Benedyczak (35 procent), Oskar Kalenik (32 procent) i Jędrzej Grobelny (33 procent) może też o sobie powiedzieć, że w obecnym sezonie już zebrali sporo doświadczeń, a jeszcze sezon się nie zakończył i jeszcze wiele dobrego w ich wykonaniu możemy zobaczyć.
Tylko Pawłowski i Stasiak
Dla porównania w poprzednim sezonie w III-ligowym zespole rezerw mieliśmy tylko jednego juniora z ponad 50-procentowym udziałem w meczach (Damian Pawłowski), a kolejny z juniorów Aron Stasiak zaliczył nieco ponad 30 procent możliwych minut do rozegrania. I wcale nie okazało się, że są to piłkarze gotowi na grę w ekstraklasie, w przypadku Stasiaka nawet I liga okazała się za trudnym wyzwaniem.
Ewidentnie widać, że w obecnym sezonie rola coraz młodszych piłkarzy w III-ligowym zespole rezerw zaczęła być coraz silniejsza. Wszyscy wymienieni piłkarze mogliby jeszcze występować w Centralnej Lidze Juniorów, ale zdarza im się to poza Grobelnym sporadycznie. Sadowski w rywalizacji juniorów zagrał w sześciu meczach, Wędrychowski w trzech, Żurawski w trzech, a Kalenik w jednym.
Tylko jeden z wymienionych – Adrian Benedyczak dostał dość sporo szans w ekstraklasie. W rundzie jesiennej zagrał w jedenastu meczach, łącznie na boiskach ekstraklasy spędził 369 minut, był jesienią jedynym w ekstraklasie niepełnoletnim piłkarzem z dwucyfrową liczbą występów w ekstraklasie.
To są bardzo satysfakcjonujące spostrzeżenia, jednak piłkarze w wieku 17, lub 18 lat potrzebują przede wszystkim regularności, a Benedyczak nie wydawał się w rundzie jesiennej piłkarzem jeszcze gotowym na grę w ekstraklasie. W rundzie wiosennej zagrał na poziomie trzeciej ligi w czterech meczach, a w trzech pod rząd wpisywał się na listę strzelców aż cztery razy.
Trzy gole napastnika
Benedyczak jest naszą nadzieją na występy na młodzieżowych mistrzostwach świata, a w całym poprzednim kalendarzowym roku na boiskach ekstraklasy i trzeciej ligi zdobył łącznie zaledwie trzy gole. Wiosną ubiegłego roku swoje występy dzielił między pierwszym zespołem, drugim i juniorskim.
Obecnie kojarzony jest głównie z drugim zespołem, ma dopiero 18 lat i chcielibyśmy do końca sezonu mieć pewność, że poziom III ligi jest już w perspektywie kolejnego sezonu wyzwaniem dla niego zbyt słabym, że zawodnik na pewno wszedł na taki poziom, żeby do gry na poziomie III ligi już nie wracać. Do tego potrzebna jest odpowiednia liczba rozegranych spotkań, pewnych rzeczy nie przeskoczy się.
Wiosną w drugim zespole regularnie zaczęło pojawiać się na boisku trzech kolejnych juniorów: Kacper Smoliński, Kacper Kozłowski i Hubert Turski. Cała trójka w rundzie jesiennej decydowała o obliczu zespołu juniorów. Wiosną przeszli na wyższy szczebel i radzą sobie doskonale.
Smoliński (jesienią trzy gole i pięć asyst w CLJ) na siedem tegorocznych meczów w trzeciej lidze zagrał od pierwszej minuty w aż pięciu, zaliczył w tegorocznych meczach ponad 70 procent możliwych minut do rozegrania, ma za sobą zimowy okres przygotowawczy z pierwszym zespołem, jego kariera nabrała tempa, piłkarz ma 18 lat, jest reprezentantem Polski.
Perełki z rocznika 2003
Kozłowski z Turskim, to piłkarze z rocznika 2003, którzy w rundzie jesiennej praktycznie zdominowali rozgrywki na szczeblu juniorskim (Turski – 10 goli, Kozłowski – 9 goli). Na boiskach trzeciej ligi zadebiutowali w ostatnim meczu rundy jesiennej i było to dla nich wprowadzenie w dorosły świat futbolu bardzo wyraziste. Turski zdobył dwa gole, natomiast Kozłowski do gola dołożył jeszcze asystę.
Kozłowski na poziomie trzeciej ligi zagrał w pięciu meczach, zdobył gola i zaliczył dwie asysty, natomiast Turski w czterech spotkaniach ma na koncie cztery zdobyte bramki. Na dziś to najmłodsi z dziesięciu juniorów w drugim zespole, ale najbardziej utalentowani, popierający swoje występy liczbami, bezkompromisowi i z zuchwałością pokonujący kolejne szczeble.
Na dziś sytuacja w Pogoni wygląda w ten sposób, że jest dziesięciu juniorów, którzy weszli już na poziom piłki seniorskiej. Pięciu z nich to piłkarze z rocznika 2000 (Sadowski, Furst, Żurawski, Benedyczak, Kalenik), dwóch z rocznika 2001 (Grobelny, Smoliński), jeden z rocznika 2002 (Wędrychowski) i dwóch z rocznika 2003 (Kozłowski i Turski).
W Pogoni były już sytuacje i to całkiem niedawno, że piłkarze w wieku 16, lub 17 lat grali już w ekstraklasie (Paczuk, Walski, Wojtkowski, Listkowski), jednak dziś widzimy, że zbytni pośpiech, nadmierna promocja nie zawsze są wskazane.
Bywało już w Pogoni tak, że do pierwszego zespołu trafiali piłkarze z zespołu III-ligowych rezerw, którzy na tym poziomie zaliczyli zaledwie kilka występów. Zbyt szybki przeskok dla niektórych okazywał się zabójczy.
Najważniejsze, żeby z każdym kolejnym sezonem piłkarz wkraczał na kolejny poziom, żeby utalentowany gracz nie tkwił przez dwa sezony w tym samym miejscu. Proces wdrażania młodego, utalentowanego piłkarza do pierwszego zespołu, to jest duża umiejętność. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser