Poniedziałkowa wygrana Wisły Kraków nad Termaliką Nieciecza sprawiła, że drużyna Pogoni Szczecin już bez względu na wszystkie wyniki ostatnich trzech kolejek fazy zasadniczej sezonu zapewniła sobie udział w meczach grupy mistrzowskiej. Uczyniła to po raz trzeci z rzędu już na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego.
Przed rokiem Pogoń w analogicznym okresie była przed meczach z Cracovią na wyjeździe i Górnikiem Z. u siebie, które musiała bezwzględnie wygrać. Dziś jest w sytuacji zdecydowanie bardziej komfortowej.
- Nie zadowalamy się samym faktem znalezienia się w najlepszej ósemce - powiedział trener Czesław Michniewicz. - Chcemy tych punktów nagromadzić jak najwięcej. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania wśród kibiców są spore, a apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Ramię w ramię z Lechem i Legią
Pogoń znalazła się po raz trzeci w najlepszej ósemce polskich klubów piłkarskich i sam ten fakt należy docenić. Takich klubów w Polsce nie ma zbyt wiele. Może się okazać, że tylko trzy. Prócz Pogoni pewny udział w fazie mistrzowskiej ma bowiem Legia Warszawa i prawie pewny Lech Poznań.
Jest przesądzone, że wśród najlepszych zabraknie zarówno Wisły Kraków, jak i Górnika Zabrze, które w poprzednich dwóch sezonach kwalifikowały się do górnej połowy tabeli. Prócz Pogoni, Legii i Lecha jeszcze tylko Lechia Gdańsk (zajmuje obecnie 9 miejsce) ma szansę po raz trzeci znaleźć się w gronie mocniejszych ekip. Szansę jednak zdecydowanie mniejszą, niż wyprzedzające ją kluby.
Jeżeli zatem Pogoń okaże się jedną z trzech drużyn prócz Legii i Lecha, której udało się po raz trzeci z rzędu awansować do grona najlepszych ekip w kraju, a wiele na to wskazuje, to już sam ten fakt jest mocno budujący.
W grupie mistrzowskiej bez wygranej
Można oczywiście zarzucać drużynie, że dotąd w fazie mistrzowskiej nie wygrała jeszcze meczu. Jako jedyna. Ale zdecydowanie lepiej rok po roku kwalifikować się do finałowej ósemki i nie odgrywać w niej decydującej roli, niż drżeć o utrzymanie i Pogoni dotąd udaje się to znakomicie.
Pogoń będzie jedną z trzech, lub czterech drużyn, które po raz trzeci zakwalifikowały się do finałowej ósemki trzeci raz z rzędu. Legia, Lech i Lechia, to kluby mające duże, nowoczesne stadiony, generujące dodatkowe wpływy, mające zdecydowanie większe budżety, swoją siedzibę w dużych i silniejszych gospodarczo od Szczecina miastach. Mimo to Pogoń umie znaleźć się w jednym szeregu obok nich.
Wniosek jest oczywisty. Pogoń od trzech sezonów znajduje się w elitarnej krajowej grupie drużyn, które nadają ton rozgrywkom. Oczywiście, że szczeciński klub nie jest potentatem, ma swoje problemy, ludzie nim kierujący popełniają też błędy, ale finalnie potrafi się świetnie odnaleźć, wpasować do grupy tych lepszych, decydujących o obliczu polskiej piłki.
Pozycja była niezagrożona
Pozycja Pogoni w całym sezonie nie była praktycznie zagrożona. Pogoń może się rozwijać, może w dalszym ciągu budować swoją markę w oparciu o solidne fundamenty. Pod koniec dwóch poprzednich sezonów nie było.
Pogoń teoretycznie ma szanse na awans do europejskich pucharów. Nawet bardzo duże. Nikomu w klubie ani marzeń, ani aspiracji odbierać nie wolno. Nie powinniśmy jednak patrzeć na szczeciński klub w ten sposób.
Prawdziwa gra w Europie rozpoczyna się od fazy grupowej. Dopiero wtedy można się pokazać, zarobić. By tam się dostać, potrzeba wygrać wiele spotkań, a gwarancja sukcesu jest minimalna. Trzeba mieć tego świadomość.
Pogoń jest klubem na takim etapie, że wciąż musi budować i utwierdzać swoją markę - na razie na krajowym podwórku. Nie wolno też zapominać, że każde kolejne miejsce, to zarobek od stacji Canal plus trzystu tysięcy złotych.
Ponadto zajęcie czwartego miejsca w fazie zasadniczej spowoduje, że portowcy cztery, a nie trzy mecze rozegrają u siebie. To szansa na dodatkowy zarobek z racji sprzedanych biletów i oszczędność. Trzeba będzie bowiem zorganizować nie cztery, ale trzy dalekie, kosztowne i karkołomne wyjazdy. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser