Tylko Spas Delev i Mate Cincadze nie uczestniczyli w piątkowym treningu drużyny Pogoni Szczecin. Pozostałych piłkarzy trener Maciej Skorża ma do dyspozycji.
W piątek na pełnych obrotach trenował nawet Kamil Drygas, którego z powodu urazu zabrakło w składzie na środowy mecz kontrolny z III-ligowym Energetykiem Gryfino.
Drygas w ostatnim meczu z Piastem rozegrał dobre zawody, ale jego występ w wyjściowym składzie niedzielnego spotkania z Jagiellonią jest raczej mało prawdopodobny. Wszystko wskazuje na to, że jego miejsce zajmie o 10 lat starszy Rafał Murawski, który w pojedynku z Piastem rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.
- Doszło dwóch zawodników i rywalizacja jest większa co widać na treningach – powiedział Maciej Skorża. - Poprzeczka jest zawieszona wyżej jeśli chodzi o grę w wyjściowym składzie. Moją rolą jest dobrze zarządzać tymi zasobami ludzkimi. Adam Frączczak trenuje na pełnych obrotach i jest w coraz lepszej dyspozycji. To bardzo ważna postać w naszym zespole.
Wiele wskazuje na to, że w niedzielę Frączczak rozpocznie mecz jeszcze na ławce rezerwowych, podobnie jak pozyskany w tym tygodniu Lasza Dwali. Gruzin zagrał w środowym sparingu na środku defensywy z Jarosławem Fojutem, jednak z piątkowego treningu wynikało, że parę stoperów tworzyć będą: Sebastian Rudol i Jarosław Fojut.
Na prawą obronę powróci natomiast Cornel Rapa, który w dwóch poprzednich meczach grał na środku defensywy. Pokazał, że jest w dobrej formie, ale jego nominalną pozycją jest prawa obrona.
- Chciałbym, żebyśmy potrafili zmieniać taktykę w zależności od okoliczności – kontynuuje M. Skorża. - Szerszy wachlarz możliwości personalnych na pewno mi to ułatwi. Mam jeszcze dwa znaki zapytania co do składu.
Dużo wskazuje na to, że w wyjściowym składzie zagra Dariusz Formella. Niespełna 22-letni skrzydłowy jest w Pogoni dopiero tydzień, a zdążył już zdobyć swoją premierową bramkę w ekstraklasie, a w środka tygodnia dołożył dwie kolejne w meczu sparingowym z Energetykiem.
Trzeba jednak pamiętać, że przy obu sytuacjach to nasi 19-latkowie: najpierw Sebastian Kowalczyk, a następnie Marcin Listkowski rozpoczęli akcje, po których padły gole. To oni dogrywali piłki w pole karne do Huberta Matyni, który zaliczył dwie asysty przy golach Formelli. Dogrywali za każdym razem w tempo i bardzo dokładnie. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser