POGOŃ II Szczecin - KOTWICA Kołobrzeg 2:1 (1:0); 1:0 Mariusz Fornalczyk (41), 1:1 Oskar Frygier (69), 2:1 Mariusz Fornalczyk (72).
POGOŃ II: Bursztyn - Balcewicz, Łasicki, Kuzko, Pach - Wędrychowski (87 Kuśmierek), Cybulski (68 Wawrzynowicz), Ława, Łukasiak, Fornalczyk (79 Maćkowski) - Zaborski (85 Martyn)
KOTWICA: Trojanowski - Gęsior, Gieraga, Łysiak, Łukasz Staroń (82 Wysocki) - Kalupa (57 Gawron), Gancarczyk (71 Kolano), Włodyka (62 Jakubow), Kozajda, Sternicki - Koźlik (57 Frygier)
Sobotnie zachodniopomorskie derby miały duży ciężar gatunkowy, bo zwycięzca mógł zapewnić sobie miejsce w mistrzowskiej ósemce i dlatego sporo było walki, ostrych zagrań, fauli i w konsekwencji żółtych kartek.
Mecz rozpoczął się od ataków rezerw portowców, ale w 9 minucie gorąco zrobiło się w polu karnym Pogoni, gdy po starciu przewrócił się Gancarczyk, ale sędzia uznał, że to była próba wymuszenia rzutu karnego i ukarał piłkarza Kotwicy żółtą kartką. Pięć minut później Staroń strzelił nad poprzeczką szczecińskiej bramki. Chwilę później bardzo dobrą sytuację do objęcia prowadzania mieli gospodarze, gdy po dośrodkowaniu z prawej strony tuż sprzed bramki nie trafił w piłkę Zaborski. W 23 minucie po kontrataku faulowany w polu karnym był Gancarczyk i tym razem arbiter podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale rozproszył go Bursztyn, biegając po linii bramkowej, wyczuł intencje strzelca i obronił strzał oraz dobitkę, a przy drugiej dobitce wyręczyli bramkarza koledzy, wybijając piłkę z linii bramkowej. Kołobrzeżanie nie zrazili się przestrzeloną jedenastką i atakowali, a najlepszą okazję miał Kozajda. W 41 minucie Fornalczyk po ładnej akcji strzałem w tzw. długi róg pokonał Trojanowskiego. Na przerwę zadowoleni szczecinianie pojechali do szatni w konwoju osobowych samochodów, a goście regenerowali się w autokarze zaparkowanym tuż za boiskiem.
Pierwsza połowa toczyła się w promieniach wiosennego słońca, ale było bardzo zimno i momentami wietrznie. W przerwie nadciągnęły nad stadion czarne chmury, ale od 50 minuty przebiło się przez nie słońce. Oglądaliśmy dziwną sytuację, bo przez kilkanaście minut pod bramką Bursztyna padał deszcz, a na drugiej połowie boiska było sucho. Za bramką Kotwicy pojawiła się natomiast malownicza tęcza, która nie przyniosła gościom znad morza szczęścia...
Druga połowa obfitowała w obustronne ataki i strzały, a rosły i silniejszy fizycznie zespół gości uzyskał przewagę. Szczecinianie dość szybko zaczęli grać na czas i dlatego żółtą kartkę otrzymał Bursztyn, a po niej demonstracyjnie okazywał niezadowolenie, więc tylko tolerancji sędziego zawdzięcza, że przedwcześnie nie zakończył meczu. Sporo ożywienia do gry Kotwicy wniósł wysoki napastnik Frygier, który w 69 minucie po dośrodkowaniu z prawej strony kapitalną główką pokonał Bursztyna. Cztery minuty później portowcy odzyskali prowadzenie, gdy po podaniu z prawej strony, strzałem z pięciu metrów piłkę w siatce umieścił Fornalczyk, którego świetna gra robiła przysłowiową różnicę. Po jednej z kontr szczę.cia zabrakło zaś mocno atakowanemu Zaborskiemu. Niedługo po starcie bramki Kotwica miała okazję żeby wyrównać, ale Frygier strzelił minimalnie obok słupka.
Po ostatnim gwizdku sędziego szczecinianie tańcem zwycięstwa uczcili awans do mistrzowskiej ósemki, a spiker przywitał „wracającego do domu", ciągle uśnmiechniętego Ediego Andradinę. ©℗
(mij)