26-letni Paweł Cibicki ma być w rundzie wiosennej następcą sprzedanego za 4,2 mln euro Adama Buksy. Pogoń podpisała z piłkarzem 3,5-letni kontrakt. Według Sky Sports, transfer z angielskiego Leeds był bezgotówkowy. To nie jest klasyczny środkowy napastnik. Tylko w jednym z dotychczasowych swoich sezonów na najwyższym krajowym poziomie zdobył więcej niż pięć goli.
To jest też zawodnik dogrywający, bardzo często występujący na lewym skrzydle, wysoki, ale jednak dość wątły, mający problem z grą kontaktową. To może być jego problem. Z tego powodu nie zrobił dużej międzynarodowej kariery, a taką mu przepowiadano.
Z tego powodu nie sprawdził się w angielskiej Championship w legendarnym klubie Leeds United, do którego został sprzedany ze szwedzkiego Malmoe za 1,6 mln euro, a w którym w ciągu całego sezonu 2017/18 rozegrał zaledwie siedem ligowych meczów, spędził na boisku niecałe 400 minut i nie zdobył gola.
Transfer Pawła Cibickiego do Pogoni jest sporym piłkarskim wydarzeniem podczas zimowej przerwy w rozgrywkach z uwagi na jego piłkarską przeszłość, niekoniecznie związaną z konkretnymi sportowymi osiągnięciami. Zawodnik ma podwójne obywatelstwo, jego rodzice wyemigrowali do Szwecji, a piłkarz urodził się już w Malmoe i jest wychowankiem finalisty Pucharu Europy z roku 1979.
Powołanie od Sasala
W latach 2013 i 2014 polska federacja piłkarska toczyła bitwę o pozyskanie mającego polskie korzenie piłkarza i początkowo utalentowany napastnik skłaniał się do występów w polskiej reprezentacji. Swój debiut w narodowych barwach reprezentacji Polski zaliczył siedem lat temu podczas towarzyskiego meczu reprezentacji Polski juniorów przeciwko Gruzji.
Cibicki rozpoczął wtedy mecz na ławce rezerwowych, a w podstawowym składzie wystąpił ówczesny król strzelców Młodej Ekstraklasy z Pogoni Szczecin Kamil Zieliński. To nastolatek z Pogoni Szczecin miał wtedy wyższe notowania u trenera Marcina Sasala niż junior z Malmoe FF, który w tamtym czasie przymierzany był do występów w szwedzkiej Allsvenskan.
Cibicki nie zaaklimatyzował się w reprezentacji juniorów, trener Sasal nie powołał go do reprezentacji na eliminacyjny turniej do mistrzostw Europy, który dla Polski okazał się przegrany. Młody zawodnik jednak rozwijał się doskonale. Zadebiutował w Allsvenskan, w eliminacjach do Ligi Europy i wywalczył mistrzostwo kraju. Zieliński w tym czasie poprzestał na grze w III-ligowych rezerwach. Nigdy nie dostał szansy na grę w ekstraklasie.
Na Cibickiego w Malmoe był pomysł. W roku 2014 drużyna Malmoe uzyskała awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Szwedzi wyeliminowali Spartę Praga i RB Salzburg. Cibicki zaliczył cztery epizody w roli rezerwowego. W fazie grupowej mistrz Szwecji trafił do jednej grupy z Juventusem Turyn, Atletico Madryt i Olympiakosem Pireus.
Asysta w Lidze Mistrzów
Zderzenie z dużym europejskim futbolem było dla Malmoe FF bolesne. Zespół przegrał pięć spotkań, wygrał tylko raz z mistrzem Grecji i przy dużym udziale Cibickiego. 20-latek wszedł na boisko na ostatni kwadrans, zaliczył asystę, a jego zespół wygrał 2:0.
Młody napastnik dostał też szansę przeciwko Juventusowi. Zagrał 20 minut i mierzył się z obrońcami tej klasy, co: Bonucci, Chellini, a w składzie byli jeszcze między innymi: Pirlo, Pogba, Vidal i Tevez. Cibicki w roku 2014 był młodym 20-letnim rozwojowym piłkarzem, ale w klubie był graczem raczej drugiego planu. Nigdy nie był pierwszym wyborem.
Z tego powodu w roku 2016 został nawet wypożyczony do Jonkopings, dla którego strzelił 9 goli, dołożył do tego 7 asyst. Pod względem liczb był to dla niego najlepszy jak dotąd sezon w karierze. Nabrał pewności siebie przed powrotem do Malmoe FF i walką o dobry zagraniczny transfer.
W roku 2014 zdobył swoje pierwsze gole w Allsvenskan. Dwa z nich jako zmiennik, a tylko jednego będąc piłkarzem wyjściowego składu. W całym 2014 roku zagrał w 21 ligowych spotkaniach, ale tylko w jednym przez pełne 90 minut. W wieku 20 lat mógł się cieszyć z kolejnego mistrzowskiego tytułu, debiutu w fazie grupowej Ligi Mistrzów i swoich pierwszych ligowych goli. Szedł cały czas do przodu, ale wciąż nie wiedział, do której reprezentacji jest mu bliżej.
Debiut w Szczecinie
18 listopada 2014 roku reprezentacja Polski do lat 20 rozgrywała mecz w ramach Elite League do lat 20 z Niemcami w… Szczecinie. Nasz zespół przegrał z kretesem 0:2. Dla szczecińskich kibiców wydarzeniem były występy obrońców miejscowego klubu: Sebastiana Rudola i Huberta Matyni, natomiast dla trenera Marcina Dorny ważny był udział w meczu Cibickiego.
Młody napastnik przyjechał na zgrupowanie po zakończeniu sezonu w Szwecji. Swój ostatni mecz zagrał 1 listopada, świętował drugie mistrzostwo kraju, a podczas premierowego powołania do kadry młodzieżowej nie spotkał się ze zbyt wylewnym przyjęciem ze strony dotychczasowych reprezentantów.
Nie umiał się zaadaptować, nie znalazł bliższego kontaktu z żadnym z piłkarzy i był to jego ostatni kontakt z polską reprezentacją. Później reprezentował już barwy szwedzkie. Między innymi podczas finałowego turnieju młodzieżowych mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce w roku 2017, w których los nawet skojarzył reprezentacje Polski i Szwecji w jednej grupie. Na boisku padł remis 2:2, ale obie drużyny były słabsze w swojej grupie od Anglii i Słowacji i odpadły z turnieju.
Cibicki rok wcześniej został po raz trzeci mistrzem Szwecji, natomiast w letnim oknie transferowym roku 2017 został sprzedany do angielskiego Leeds United. W wieku 23 lat rozpoczęła się jego prawdziwa, dorosła kariera. Postawione zostały przed nim konkretne zadania, trafił do poważnej ligi z innego kraju i zaczęły się problemy.
Były mistrz Anglii postanowił wypożyczyć młodego napastnika po roku nieudanych prób o miejsce w składzie. Cibicki trafił do ligi norweskiej, do drużyny Molde rywalizującej o najwyższe krajowe cele, którego trenerem był słynny Ole Gunnar Solksjaer. Zawodnik jesienią 2018 roku grał regularnie.
O krok od Ligi Europy
W 13 meczach ligi norweskiej zdobył trzy gole, dołożył do tego trzy asysty, był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Molde w decydujących meczach minimalnie przegrało z Zenitem St. Petersburg, a Cibicki w zwycięskim meczu 2:1 zaliczył asystę, po której gola strzelił 18-letni wówczas Erling Haaland, dziś młodociana gwiazda europejskich boisk. Molde sprzedało norweskiego napastnika do RB Salzburg za 8 mln euro, a ostatnio Borussia Dortmund wykupiła go za 20 mln euro.
Wiosnę 2019 roku piłkarz znów spędził w innym klubie i innej lidze. Powrócił do Szwecji, ale już nie do Malmoe FF, ale do znacznie mniej renomowanego klubu Elfsborg, dla którego w czternastu meczach zdobył pięć goli i zaliczył jedną asystę.
Cały sezon 2018/19 zakończył zatem z ośmioma golami i czterema asystami w ligach: norweskiej i szwedzkiej, a więc według europejskiego rankingu, lepszych od polskiej. To całkiem niezłe statystyki jak dla piłkarza, który miał mało czasu na aklimatyzację, musiał szybko zacząć udowadniać swoją przydatność i nie był wcale piłkarzem pewnym miejsca w wyjściowym składzie.
Runda jesienna poprzedniego roku przyniosła piłkarzowi kolejną zmianę barw klubowych. Tym razem trafił do ligi holenderskiej, do przeciętnego zespołu Den Haag i rozczarowanie było ogromne. Piłkarz zagrał przez całą rundę w zaledwie trzech meczach, po raz ostatni pojawił się na boisku we wrześniu ubiegłego roku, była to dla niego najgorsza runda, tak złej pozycji nie miał nawet w Leeds United.
Zawodnik od trzech lat reprezentował aż pięć klubów, Pogoń jest jego szóstym. Polska ekstraklasa w ciągu niespełna trzech lat jest dla niego piątą ligą, zawodnik trafia do coraz gorszych klubów. W Pogoni przed piłkarzem stawiane są konkretne cele i wyzwania. Musi stanowić realną konkurencję dla słabych, ale bardziej doświadczonych napastników: Maniasa, Benyaminy i Frączczaka, może też być alternatywą na skrzydle.
Spotkanie z Łasickim i Matynią
W Pogoni spotkał dwóch piłkarzy, z którymi miał okazje zetknąć się podczas swojego pobytu w młodzieżowej reprezentacji Polski. Są to: Igor Łasicki i Hubert Matynia. Swój debiut na szczecińskim stadionie ma już za sobą, obecnie przed nim debiut w barwach miejscowego klubu.
Ciekawe, że sześć czy siedem lat temu Cibicki wydawał się dla reprezentacji młodzieżowej wartością dodaną, podczas gdy w tej reprezentacji byli tacy napastnicy, jak: Piątek, Niezgoda, Buksa, Stępiński czy Kownacki. Rówieśnikiem Cibickiego jest też Arkadiusz Milik, który sześć i siedem lat temu nie mógł nawet marzyć o grze w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a Cibicki wtedy realnie w tych rozgrywkach uczestniczył.
Każdy z wymienionych polskich napastników rozwinął się lepiej od Cibickiego, dla którego odbudowa w Pogoni jest jedną z ostatnich szans na powrót do gry na europejskim poziomie. Chcielibyśmy, żeby nie powtórzył się syndrom Nadira Ciftciego, choć kariery obu piłkarzy wyglądają bardzo podobnie, a moment przejścia każdego z nich do Pogoni wypada w mniej więcej identycznym dla piłkarzy czasie. Bardzo niefortunnym. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl