Proces Wita Ż., byłego obserwatora PZPN, niegdyś gwiazdy programów sportowych Canal Plus, który zajmował się omawianiem decyzji sędziowskich podczas meczów Ekstraklasy został w lipcu ubiegłego roku przeniesiony do Szczecina - informuje Blog Piłkarska Mafia, zajmujący się od lat korupcją w polskiej piłce nożnej.
Sprawę dostał Sąd Rejonowy Szczecin - Centrum, ale do tej pory nie skierował jej na wokandę. Szczeciński sąd chce oddać sprawę do innego ośrodka. Przez rok nie rozpoczął procesu, bo jak tłumaczy jego rzecznik sędzia Michał Tomala - uzupełniane był braki w aktach.
Już po uzupełnieniu dokumentacji sąd rejonowy postanowił przekazać sprawę do innej placówki, położonej bliżej miejsca zamieszkania oskarżonego i świadków. Swój wniosek do Sądu Okręgowego w Szczecinie uzasadniał ekonomiką procesową. Wniosek ma być rozpoznany jeszcze w tym tygodniu.
Decyzję o przeniesieniu procesu do Szczecina podjął w marcu ubiegłego roku wrocławski sąd, do którego trafił w czerwcu 2015 akt oskarżenia. Wrocławska prokuratura postawiła Witowi Ż. jeden zarzut dotyczący meczu z 28 kwietnia 2004 Pogoń Szczecin - RKS Radomsko 3:0. Spotkanie miał ustawić klub ze Szczecina.
Według prokuratury Wit Ż., jako członek zorganizowanej grupy przestępczej i obserwator PZPN, przyjął od działających wspólnie: ówczesnego działacza Pogoni Szczecin Dawida P. i Ryszarda F. pseudonim Fryzjer obietnicę korzyści majątkowej, a następnie korzyść majątkową w wysokości 20 tys. zł w zamian za pomoc Pogoni Szczecin w osiągnięciu korzystnego wyniku meczu poprzez udzielenie sędziom tego spotkania wysokiej oceny ich pracy bez względu na rzeczywisty poziom prowadzenia rozgrywek.
Wit Ż. według uzasadnienia aktu oskarżenia miał pośredniczyć między P. i F., a sędzią tego meczu Mariuszem P. Co ciekawe, jak opisuje prokurator Robert Tomankiewicz, podczas spotkania Ryszarda F. i Wita Ż. (i innych osób) w jednej ze szczecińskich restauracji Fryzjer miał się pomylić i kopertę z pieniędzmi zamiast do marynarki obserwatora PZPN, włożył do ubrania innego uczestnika spotkania. Szybko jednak zauważył pomyłkę. Arbiter miał dostać 20 tys. łapówki już po meczu.
Dawid P. i Mariusz P. przyznali się do zarzutu, natomiast nie przyznali się Ryszard F. i Wit Ż. Prokuratura dysponuje szczegółową analizą połączeń telefonicznych Ryszarda F., Dariusza P. i Wita Ż. z tamtego okresu. (par)