Świt Skolwin odniósł drugie w tym sezonie ligowe zwycięstwo i drugie w ciągu czterech ostatnich dni. Podopieczni trenera Tychowskiego zaaplikowali Lechii Zielona Góra w czwartek cztery gole, a w niedzielę o jednego więcej w meczu derbowym z Chemikiem Police. Gospodarze wygrali 5:1 (1:1), ale po pierwszej połowie nic na taki wynik nie wskazywało.
Świt szybko objął prowadzenie, Adam Ładziak sprytnie przelobował Patryka Brzozowskiego i wydawało się, że w kolejnych minutach będzie już tylko łatwo i przyjemnie. Tak jednak nie było. Świt grał statycznie, wolno, preferował grę środkiem, raczej nie forsował tempa i trochę rywala zlekceważył.
Chemik kierowany przez 41-letniego Bartosza Ławę poczynał sobie coraz śmielej, z łatwością przedostawał się pod bramkę rywala i zdołał wyrównać. Stało się to po dobrze rozegranym rzucie rożnym. Po dobrym dośrodkowaniu Jakuba Świdra gola zdobył Sebastian Rudnik.
Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Na boisku pojawił się Przemysław Brzeziański i wystarczyły mu trzy kwadranse, żeby zdobyć aż trzy gole i zapewnić drużynie wysokie zwycięstwo. Czwartego po przerwie gola dołożył Shuma Nagamatsu, który przed przerwą był mocno zagubiony. Golem nieco się zrehabilitował za słabą pierwszą część meczu.
Chemik nie wytrzymał meczu pod względem fizycznym. Po przerwie został przez gospodarzy stłamszony, pojawiło się więcej błędów indywidualnych, defensywa nie była już tak szczelna, a mobilizacja i koncentracja na zdecydowanie niższym poziomie, niż przed przerwą.
W zespole Chemika jest zbyt wielu piłkarzy bardzo młodych, bez seniorskiego doświadczenia. W Skolwinie w wyjściowym składzie zaprezentowało się aż pięciu piłkarzy urodzonych między 2001, a 2004 rokiem. Najmłodszy na boisku był 16-letni Cezary Stolz, 17 lat nie ma jeszcze ukończonych Dawid Szala. O punkty w kolejnych meczach tak młodej drużynie będzie bardzo trudno. (par)