Po czterech meczach bez zwycięstwa podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego wreszcie wygrali, a sukces jest tym cenniejszy, że uzyskany z silnym rywalem i to na wyjeździe.
II liga piłkarska: Hutnik Kraków - Świt Szczecin 1:3 (1:1); 1:0 Szymon Jopek (13), 1:1 Grzegorz Aftyka (41), 1:2 Krzysztof Ropski (55), 1:3 Aleksander Woźniak (65).
Hutnik: 31. Jacob Zagrodnik - 5. Dawid Burka, 45. Daniel Hoyo-Kowalski, 14. Krystian Bracik (87, 21. Karol Szablowski), 13. Maksymilian Gandziarowski (74, 96. Wilde-Donald Guerrier) - 47. Igor Gałek (62, 37. Artem Motrycz), 24. Ksawery Semik, 8. Szymon Jopek (87, 11. Anthony Ikwuka), 10. Mateusz Sowiński, 19. Kacper Rzepka (62, 9. Damian Śliwa) - 77. Kacper Prusiński
Świt: 76. Jakub Rajczykowski - 20. Damian Ciechanowski (84, 23. Szymon Nowicki), 32. Robert Obst, 4. Sebastian Rogala, 5. Jędrzej Góral, 22. Aleksander Woźniak (77, 24. Kacper Żendełek) - 80. Grzegorz Aftyka (85, 8. Maciej Koziara), 15. Kacper Wojdak, 10. Dawid Kort (77, 11. Kacper Nowak) - 14. Mikołaj Lebedyński (85, 13. Szymon Kapelusz), 9. Krzysztof Ropski.
Żółte kartki: Ikwuka - Góral, Aftyka, Obst. Sędziował: Mateusz Mastaj (Rzeszów).
Pierwsza połowa należała do hutników, którzy mieli sporo sytuacji podbramkowych, ale wykorzystali tylko jedną, gdy szczecinianie pozwolili rozegrać we własnym polu karnym i z bliska posłał piłkę do siatki Jopek. Przed przerwą świetną akcję przeprowadził Góral, w solowym rajdzie z własnej połowy mijając kilku rywali i podając do Aftyki, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem doprowadził do wyrównania.
W drugiej połowie zmienił się obraz gry i Świt śmiało zaatakował, a dobrą okazję miał bardzo aktywny w niedzielę Kort, zaś chwilę później Aftyka. Na prowadzenie wyprowadził szczecinian Ropski celną główką po rzucie rożnym. Skolwinianie podwyższyli prowadzenie po pięknej akcji, gdy Kort zacentrował do Ropskiego, a ten głową odegrał do Wożniaka, zaś młodzieżowiec ze Świtu wygrał pojedynek główkowy z obrońcą uzyskując trzecie trafienie. Dobrą okazję miał jeszcze Lebedyński, a po drugiej stronie najgroźniejszy był strzał z bliska z woleja Prusinowskiego, który Rajczykowski fantastycznie obronił. (mij)