Rozmowa z Wojciechem Polakowskim, trenerem Świtu Skolwin
Świt Skolwin zakończył III-ligowe rozgrywki na bezpiecznym 10. miejscu w środku tabeli z dorobkiem 24 punktów, a po ostatniej kolejce spotkań o rozmowę poprosiliśmy trenera szczecińskiej drużyny Wojciecha Polakowskiego, który przejął zespół na pięć ostatnich meczów, z których wygrał cztery.
- Prezes Świtu Paweł Adamczak po zatrudnieniu pana mówił, że będzie zadowolony ze zdobycia jesienią 20 punktów, co dałoby komfort spokojnej zimy. Plany jak widać wypełnił pan z nawiązką...
- Wspólnie z moim asystentem Jarosławem Chwastkiem dołożyliśmy swoją cegiełkę, ale przede wszystkim wspólnie z piłkarzami wypełniliśmy zadanie w stu procentach. Udało się odbudować zespół, wygrywając wszystkie cztery ostatnie spotkania. Ale tak pół żartem, pół serio, mógłbym powiedzieć, że wygraliśmy cztery i pół meczu, gdyż w moim debiucie zwyciężyliśmy także 2:0 w drugiej połowie pojedynku z rezerwami Lecha Poznań. Oczywiście nie chełpię się z tego rezultatu, bo przecież z rezerwami ekstraklasowego „kolejorza" przegraliśmy we Wronkach pierwszą połowę aż 0:5. Po tym meczu nie byłem jednak załamany i w rozmowie z „Kurierem Szczecińskim" podkreślałem, że widzę w zespole Świtu spory potencjał, a kolejne mecze to potwierdziły. Cieszę się, że zespół uwierzył w siebie, odzyskał świeżość i zapał oraz przyjął moją filozofię gry. Po ostatniej wygranej z Chemikiem Bydgoszcz był wesoły powrót do domu, ale piłkarze w pełni na to zasłużyli. Żałuję jedynie, że sezon już się skończył.
- Jakie są plany przygotowań do rundy wiosennej?
- Jeszcze zdecydowanie za wcześnie, żeby o tym mówić, bo dopiero w piątek spotkam się z prezesem klubu, by porozmawiać o przyszłości. Najważniejsze, że wygrzebaliśmy się ze strefy spadkowej, co zapewnia spokojną zimę. Na razie w Świcie nie podpisywaliśmy umów na piśmie, lecz umówiliśmy się na słowo, ale dla mnie „słowo ważniejsze pieniędzy", jak mówili słynni Kargul i Pawlak. Podobnie myśli zresztą prezes Paweł Adamczak, którego znam już długo i bardzo dobrze. Jest dobra wola z obu stron, by kontynuować pomyślnie rozpoczętą współpracę, ale pewne rzeczy trzeba jeszcze będzie poukładać. Mam pewne zobowiązania wobec Bałtyku Koszalin, a wyznaję zasadę, że trzeba dotrzymywać obietnic, więc będę prosił prezesa tego klubu o zrozumienie, ale ponieważ już raz dostałem zielone światło przechodząc do Skolwina na końcówkę rundy, więc z pewnym optymizmem patrzę na czekające mnie rozmowy.
- Jak ocenia pan pozostałych zachodniopomorskich III-ligowców w rundzie jesiennej?
- Rezerwy szczecińskiej Pogoni długo były negatywnym zaskoczeniem zamykając tabelę, ale później zespół się przełamał, zaczął zdobywać punkty i uciekł ze strefy najbardziej zagrożonej. Dobrze, że Pogoń II nie kontynuowała dobrej passy w pojedynku na Skolwinie przed tygodniem... Sporym zaskoczeniem in minus jest kołobrzeska Kotwica, która przed sezonem pozyskała wielu piłkarzy i ma duży potencjał, a w ostatnim meczu sezonu zaledwie zremisowała w wojewódzkich derbach z Gwardią Koszalin i zakończyła rok z zaledwie 5-punktową przewagą nad nami. Gwardziści zaś przeżywali kryzys, jak to często bywa po spadku, i teraz rywalizują z Bałtykiem o prymat w mieście. Natomiast ten ostatni klub to ekipa oparta na wychowankach i myślę, że jest to dobry kierunek, który dobrze prognozuje na przyszłość.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(mij)
Fot. R. Pakieser