Środa, 17 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Sezon, który się nie powtórzył

Data publikacji: 20 sierpnia 2020 r. 18:07
Ostatnia aktualizacja: 22 sierpnia 2020 r. 09:15
Piłka nożna. Sezon, który się nie powtórzył
 

20 lat temu rozpoczął się ostatni w historii Pogoni Szczecin sezon zakończony realnym sukcesem sportowym. Pogoń Szczecin będąca w rękach tureckiego przedsiębiorcy Sabriego Bekdasa wywalczyła tytuł wicemistrza Polski, jednak rozmach, z jakim działała w tamtym okresie, przejdzie do historii i prawdopodobnie nigdy się już nie powtórzy.

Pogoń w przerwie letniej sezonu 2000/01 pozyskała dwunastu nowych piłkarzy, z których tylko trzech było obcokrajowcami, ale jeden z nich w ogóle nie zagrał (Kore Gokmen). Później w trakcie sezonu dołączył jeszcze jeden – Oleg Salenko, król strzelców finałowego turnieju mistrzostw świata, będący jednak całkowicie bez formy.

Do Pogoni trafiali piłkarze z najlepszych polskich klubów, mający na koncie występy w reprezentacji Polski, tytuły mistrzów Polski, grę w europejskich pucharach. Kilku innych, jak: Radosław Michalski, Marcin Mięciel, Sylwester Czereszewski czy Cezary Kucharski mieli już gotowe umowy do podpisania, jednak Sabri Bekdas zorientował się, że w tych licznych transferach nie do końca chodzi o sportowe wzmocnienia, a bardziej o inne korzyści płynące w wyniku podpisywania umów.

To z tego powodu Janusz Wójcik nie został trenerem drużyny, choć to on zadbał o zbudowanie kadry zespołu. Do Pogoni przyjeżdżały całe pielgrzymki piłkarzy i to całkiem znanych. Blisko podpisania umów byli inni klasowi jak na polskie warunki piłkarze: Waldemar Jaskulski i Marcin Zając.

Grupa do gry i zabawy

Skończyło się na trzynastu włącznie z Olegiem Salenko nowych piłkarzach, którzy w Szczecinie świetnie się zaaklimatyzowali, wygrywali mecze, ale też znakomicie się zgrali poza boiskiem. Stanowili dobrze rozumiejącą się grupę.

To nie byli tylko piłkarze przyjezdni, mocną pozycję mieli też rodowici szczecinianie, wychowankowie. Radosław Majdan był kapitanem zespołu, pierwszoplanową postacią Paweł Drumlak, a z czasem miejsce w składzie wywalczył Bartosz Ława. W szerokiej kadrze byli też: Marek Walburg i Maciej Kaczorowski.

Drużyna z nowymi piłkarzami szybko zaczęła dominować na krajowym podwórku, a znany trener Orest Lenczyk prowadzący wówczas Wisłę Kraków nazwał szczecińską drużynę złośliwie składakiem. Do Pogoni trafiło między innymi aż czterech byłych wiślaków. Dwóch przeniosło się w wyniku transferu definitywnego: Kazimierz Węgrzyn i Brasilia, a dwóch na zasadzie wypożyczenia: Grzegorz Kaliciak i Daniel Dubicki.

To nie byli piłkarze, na których swoją siłę chciała budować Wisła, dlatego bez żalu się ich pozbyła. Ciekawa historia była z Węgrzynem. Otóż Wisła chciała z nim rozwiązać kontrakt, bo nie wiązała z 33-letnim obrońcą przyszłości, ale ostatecznie wstrzymała się z tym, gdy dowiedziała się, że zainteresowana jest jego pozyskaniem Pogoń.

Sabri Bekdas działał z dużym rozmachem, a po Polsce szybko rozchodziła się wieść, że turecki biznesmen jest bardzo hojny i mocno zaangażowany w sportowy projekt. Podobnie wyglądała sprawa z Brasilią. Wisła nie była już zainteresowana współpracą z tym piłkarzem, ale Pogoń jak najbardziej. Do Pogoni trafiali zatem uznani piłkarze, ale raczej nie tacy, którzy w Legii czy Wiśle odgrywali wiodące role i z którymi w tych klubach wiązano duże nadzieje na przyszłość.

Wójcik zadbał o transfery

Osobą odpowiedzialną za transfery był Janusz Wójcik. Sabri Bekdas początkowo ufał mu bezgranicznie. Wiedział, że były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski ma znakomite rozeznanie i tak skonstruuje zespół, by ten walczył o mistrzostwo Polski.

Janusz Wójcik miał zostać trenerem i miał już przygotowany kontrakt. Ostatecznie jednak go nie podpisał. Na tydzień przed inauguracją sezonu zorganizowano konferencję prasową połączoną z bankietem, na której w błysku fleszów i jupiterów miało dojść do podpisania umów z nowymi piłkarzami i trenerem Januszem Wójcikiem.

Nie obyło się bez komicznych zdarzeń. Każdy piłkarz podpisujący kontrakt miał całować sztandar Pogoni. Piłkarze trochę zaskoczeni nietypową otoczką, wykonywali polecenie tureckiego działacza Tekina Alkana z wyjątkiem jednego z nich. Jacek Bednarz odmówił. Jednocześnie wykazał się dużą inteligencją, błyskotliwością i sprytnie wytłumaczył, dlaczego tego nie uczynił. Stwierdził bowiem, że nie jest godzien całować sztandaru klubu tak zasłużonego. Tym samym jako jedyny wyłamał się z misternie przygotowanego scenariusza.

Wspomniany Tekin Alkan był postacią niezwykle barwną. Gdy przyjechał do Szczecina, postanowił odwiedzić piłkarzy w szatni. Chciał, żeby jego powitanie z drużyną zostało przez wszystkich zapamiętane. Wyjął nóż i odegrał tanią scenkę imitującą jego więź z klubem poprzez upływ krwi.

Szalony działacz z Turcji

To niejedyne zdarzenie Tekina Alkana. Podczas meczów rozgrywanych w Szczecinie szedł z grupą tureckich ochroniarzy na trybuny, wmieszał się w tłum kibiców, ale nie oglądał spokojnie meczu, reagował niezwykle żywiołowo, aż do przesady, robił z siebie widowisko.

Jego pobyt w Szczecinie był burzliwy, ale zakończył się po kilku tygodniach. Pewnego dnia postanowił mianować siebie prezydentem klubu i wysłał do wszystkich redakcji pismo, że właśnie z wiceprezesa klubu stał się prezydentem. Dla lokalnych dziennikarzy była to informacja komiczna, natomiast dla Sabriego Bekdasa był to ewidentny przejaw nadużycia kompetencji, władzy i Tekin Alkan wyjechał po tym do Turcji.

Podczas wspomnianej konferencji jako jedyny umowy nie podpisał Janusz Wójcik. Przez cały okres przygotowawczy pracował nad transferami, ale na tydzień przed inauguracją sezonu okazało się, że Pogoń wciąż jest bez trenera.

W kuluarach mówiło się, że Wójcik nadwyrężył zaufanie Sabriego Bekdasa. Jego negocjacje z piłkarzami odbywały się w dwuznacznych okolicznościach. Kulisy tych rozmów docierały do Bekdasa, który uznał, że Wójcik nie był lojalny i nie zasługuje na to, by być trenerem w jego klubie.

Lorens za Wójcika

Pogoń była wtedy klubem, który był w stanie zaoferować najwięcej nie tylko piłkarzom, ale również trenerom. Na kilka dni przed inauguracyjnym meczem z GKS w Katowicach funkcję trenera objął Edward Lorens, który prywatnie był zaciekłym wrogiem Janusza Wójcika.

Sabri Bekdas mocno się zawiódł na współpracy z Januszem Wójcikiem. Od tamtej pory coraz częściej otaczał się własnymi rodakami. Nie ufał też Lorensowi. Do roli trenera koordynatora zatrudnił swojego rodaka Omara Kanera. Był on w klubie jedynie figurantem. Można powiedzieć, że jego rola sprowadzała się do tego, że miał możliwość wejścia do szatni, obserwowania wszystkiego co tam się dzieje i być może relacjonował wszystko Sabri Bekdasowi.

Swoje porządki personalne zaprowadził też Edward Lorens. Kiedy był jeszcze trenerem Ruchu Chorzów, miał poważny zatarg z sędzią Andrzejem Czyżniewskim. To była zaufana osoba Janusza Wójcika, były znakomity bramkarz i świetny też trener bramkarzy. Gdy dowiedział się, że trenerem zostanie Lorens, nie czekał na jego decyzję, sam złożył wymówienie, a Pogoń pozostała bez trenera bramkarzy.

Co prawda dostała takiego – znów z Turcji, ale Hasan Akcayli nie znajdował kompletnie wspólnego języka z Radosławem Majdanem i Siergiejem Szypowskim. Z czasem sytuacja zrobiła się taka, że to drugi bramkarz Siergiej Szypowski był jednocześnie trenerem pierwszego bramkarza Radosława Majdana, ale tylko nieoficjalnie. To był pierwszy moment, kiedy Szypowski tak naprawdę zajął się pracą trenerską.

Ważna rola wychowanków

Pogoń w przerwie letniej pozyskała aż 13 piłkarzy, ale to wcale nie znaczy, że całkowicie zatraciła szczecińską tożsamość. Wcale nie, dużo było piłkarzy przez lata związanych ze szczecińskim klubem: Radosław Majdan, Dariusz Szubert, Bartosz Ława, Robert Dymkowski czy Paweł Drumlak byli wiodącymi piłkarzami w drużynie, bardzo ważnymi i wygrywającymi rywalizację z piłkarzami sprowadzonymi z innych klubów.

Drumlak właśnie wtedy miał swój najlepszy okres gry. Nie dość, że sprowadzony na jego pozycję Sergiusz Wiechowski nie miał najmniejszych szans na wygranie rywalizacji, to pod nieobecność Drumlaka gra całej Pogoni stawała się zdecydowanie gorsza.

30-letni Robert Dymkowski natomiast nie wystraszył się rywalizacji z o rok młodszym i zdecydowanie bardziej utytułowanym Grzegorzem Mielcarskim. Były reprezentant kraju, srebrny medalista olimpijski z Barcelony był najlepiej zarabiającym piłkarzem w Pogoni, a przez wiele meczów zaledwie rezerwowym. Mielcarski przechodził do Pogoni jako piłkarz z ligi hiszpańskiej, jako uczestnik Ligi Mistrzów, wielokrotny mistrz Portugalii, gracz słynnego Porto. W Pogoni częściej jednak przegrywał rywalizację z Dymkowskim.

Pogoń pozyskiwała też znanych działaczy. Jednym z nich był Zbigniew Koźmiński, wcześniej przez lata związany z Wisłą Kraków, znakomity kompan Janusza Wójcika. Do Pogoni trafił w charakterze doświadczonego działacza z klubu z mistrzowskimi aspiracjami.

Przed laty był osobą umiejącą świetnie funkcjonować w polskim futbolu. W Pogoni ważnym działaczem był nawet dwa razy – za pierwszym razem, kiedy ściągnął go Janusz Wójcik i kilka lat później, kiedy zapragnął go mieć w swoim klubie Antoni Ptak.

Jeżeli spojrzeć na jego „działaczowską” przeszłość, to trudno zrozumieć, jakie racjonalne przesłanki spowodowały, że była to osoba poruszająca się po piłkarskich salonach w tak sprawny sposób, że niemal zawsze znajdująca się na samym świeczniku. Umiał odnajdywać się w różnych okolicznościach, świetnie znał się z Januszem Wójcikiem, ale dobre relacje miał też z odwiecznym wrogiem Wójcika – Edwardem Lorensem.

Pogoń rodząca się 20 lat temu wzmacniała się w każdym możliwym elemencie, ale trwało to bardzo krótko. Sabri Bekdas nigdy nie ukrywał, że przyjechał robić do Szczecina biznes. Miasto nie wywiązywało się z obietnic, więc euforia spowodowana krótkotrwałymi sukcesami szybko przeminęła. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Az
2020-08-22 09:15:14
Dziękuję Sabriemu Bekdasowi za piękne chwile i wicemistrzostwo Polski.
Krótko i na temat
2020-08-21 11:24:33
Do aee czy jak mu tam. Jeśli Begdas wbijał w Pogoń i zrobił nią wice mistrza i to na przykręconym kurku to jak musi wbijać w nią Mroczek który zadłużając ją na miliony robi z niej co rok pośmiewisko na najmniej ambitny klub ligi.
tak było
2020-08-21 08:37:30
Niestety ale "eea" ma rację. Smutne to ale niestety to prawda.
Obiektywny
2020-08-21 06:58:54
Co ty wypisujesz. Nie było do tej pory w Szczecinie gościa, który wykładał takie pieniądze i który na końcu został oszukany przez polityków miejskich, liczących na jego kasę
gość
2020-08-21 06:30:50
Można krytykować,można się śmiać,ale jedno zostaje,wicemistrzostwo kraju!Kiedy będzie podobny sukces???
eea
2020-08-20 19:52:44
Bekdas miał wyje ... ne na klub liczyły się tylko tereny pod deweloperke !a szum z transferami miał zamydlic oczy...to samo w olsztynie i innym miescie...Widac ze redaktorek jest wielkim jego fanam a raczej pucybutem.na mroczka jedzie a bekdasa po tyłku całuje ...niech mu paczki do wiezienia śle.
Jut
2020-08-20 18:25:00
WSZYSCY PIŁKARZE I DZIAŁACZE CHWALILI BEKDASA ALE JAK ZWYKLE W WIOSCE Z TRAMWAJAMI POLITYCY DALI CIAŁA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA