W sobotnich meczach dwóch najważniejszych polskich reprezentacji: pierwszej i młodzieżowej role dyrygentów i głównych reżyserów poczynań drużyny pełnili piłkarze wywodzący się z Salosu Szczecin: Filip Starzyński i Patryk Lipski.
Obaj przeszli bardzo podobną drogę. W Salosie błysnęli, jak jeszcze Pogoń nie była na tyle prężnym klubem, by móc konkurować z tymi grającymi w ekstraklasie. To dlatego Starzyński i Lipski przenieśli się do dalekiego Chorzowa i z tamtejszego Ruchu wypłynęli na szersze wody.
Miniona sobota przebiegała pod znakiem meczów reprezentacji w różnych kategoriach wiekowych. Młodzieżówka pokonała 3:0 Białoruś, a Lipski nie był jedynym byłym piłkarzem Salosu, jaki otrzymał powołanie do tej reprezentacji. Dostali je też aktualni gracze Pogoni Szczecin: Sebastian Rudol i Hubert Matynia.
Ten pierwszy zagrał przez 25 minut, a ten drugi całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. Rudol i Matynia są o rok młodsi od Lipskiego i aż o cztery od Starzyńskiego. Ich było już łatwiej przekonać do pozostania w Szczecinie i przenosin do Pogoni, choć Rudol do ostatniej chwili wahał się, bo miał konkretną propozycję z Legii Warszawa.
Matynia natomiast do Pogoni trafił trochę okrężną drogą, w wieku juniora wcale nie uchodził za wybitny talent, a do poziomu piłkarza ekstraklasy i reprezentanta kadry młodzieżowej doszedł głównie pracą i cierpliwością.
Wymienieni, to nie jedyni reprezentacyjni gracze wywodzący się z Salosu. Na turniej eliminacyjny mistrzostw Europy juniorów do lat 19 dowołany został Patryk Adamczuk – syn Dariusza, wychowanka Pogoni, byłego reprezentanta Polski, a obecnie prezesa Akademii Piłkarskiej w Pogoni.
Adamczuk junior podobnie, jak Rudol trafił do Pogoni z Salosu. W pierwszych dwóch eliminacyjnych meczach turnieju rozgrywanego w Holandii nie grał, ale w trzecim, decydującym o awansie ma szansę wystąpić. Za żółte kartki nie zagra bowiem etatowy prawy obrońca Gumny, a Adamczuk jest jego naturalnym zmiennikiem. ©℗ (par)