Czy jest możliwe, by w sposób obiektywny ocenić, który rok kalendarzowy był w 70-letniej historii Pogoni Szczecin najlepszy? Z pewnością decydujące są wyniki sportowe, ale nie tylko. Ważne są spektakularne zwycięstwa, a także sukcesy indywidualne, występy w reprezentacji. Biorąc te elementy pod uwagę, ewidentnie wynika, że takim rokiem był 1983.
Pogoń w roku 1983 nie wywalczyła żadnego trofeum, ale rozpoczęła sezon, w którym po raz pierwszy w historii stanęła na podium. To był rok efektownych zwycięstw nad najsilniejszymi polskimi drużynami liczącymi się nawet w rywalizacji europejskiej.
To był poza tym rok debiutów w pierwszej reprezentacji Polski aż trzech piłkarzy Pogoni i rok sukcesu młodzieżowego reprezentanta Polski Marka Leśniaka, który wywalczył brązowy medal młodzieżowych mistrzostw świata.
W roku 1983 Pogoń wygrywała mecze z kilkoma renomowanymi europejskimi firmami, wygrała swoją grupę w Pucharze Intertoto. Naprawdę trudno było osiągnąć więcej, choć niewiele brakowało, by Szczecin świętował nawet mistrzostwo Polski.
Lider i kandydat do tytułu
Pogoń na siedem kolejek przed zakończeniem sezonu 1982/83 była liderem tabeli, grała widowiskowo i efektownie. Po 23 meczach miała najwięcej strzelonych goli – 36, była niepokonana na własnym boisku – w 12 spotkaniach, w Szczecinie straciła najmniej goli – 5. Miała fantastyczny terminarz.
W ostatnich czterech meczach miała zmierzyć się z czterema zespołami (Zagłębie S., Cracovia, Gwardia, Stal M.) z sześciu najsłabszych w ekstraklasie i dwa z nich przegrała (Zagłębie S., Cracovia). Podobno po niezbyt czysto rozegranych spotkaniach. Gdyby choć jeden z nich wygrała, to zakończyłaby sezon na trzecim miejscu, ostatecznie uplasowała się na czwartej pozycji, która i tak była najlepszym osiągnięciem w historii klubu.
Szansę na tytuł mistrzowski Pogoń zaprzepaściła trochę wcześniej – dokładnie 1 czerwca 1983 roku, przegrywając u siebie 0:1 z Widzewem Łódź, wtedy półfinalistą Pucharu Europy. Mecz przeszedł do historii z uwagi na szczelnie wypełnione trybuny, a także bieżnie przy liniach końcowych boiska. W takich warunkach, w takiej atmosferze przy 30-stopniowym upale toczył się mecz eliminujący portowców z gry o mistrzostwo Polski, które było na wyciągnięcie ręki.
Ostatnia wygrana w Warszawie
To w rundzie wiosennej roku 1983 Pogoń pokonała w Warszawie Legię 3:2 i do dziś pozostaje to ostatnia wygrana nad zespołem ze stolicy na boisku rywala. Mistrzem Polski został wtedy Lech Poznań – po raz pierwszy w historii, ale w bezpośredniej rywalizacji z Pogonią nie miał szans.
Wiosną 1983 roku portowcy wygrali z Lechem 2:0, a w identycznym stosunku rozprawili się z poznańską drużyną jesienią, gdy Lech ponownie kroczył po mistrzowską koronę, zdobywając też Puchar Polski. Lech był krajowym dominantem, przegrywającym jednak z Pogonią regularnie i wyraźnie.
Pogoń w roku 1983 grała bez kompleksów wobec największych tuzów polskiego futbolu. To nie był jeszcze czas prosperity GKS Katowice, ale Pogoń pokonała tą drużynę aż 6:0. To była najwyższa wygrana portowców na boiskach ekstraklasy, wcześniej tylko raz w identycznym stosunku Pogoń pokonała rywala, konkretnie Wisłę Kraków w roku 1964.
Sezon 1982/83 Pogoń zakończyła efektownym zwycięstwem nad Stalą Mielec 4:1, ale wyjątkową skutecznością popisał się wtedy rozgrywający swój ostatni mecz w barwach szczecińskiego klubu najskuteczniejszy napastnik szczecinian trzech ostatnich sezonów Zbigniew Stelmasiak. Zdobył wszystkie cztery gole, co było wydarzeniem bez precedensu. Jego osiągnięcie przebił dopiero w roku 2014 Marcin Robak, strzelając w jednym spotkaniu pięć bramek.
Lato pełne sukcesów
Pogoń miała bardzo aktywny okres w przerwie letniej. Uczestniczyła w rozgrywkach o Puchar Intertoto, które w tamtych czasach poziomem i atrakcyjnością dorównywały dzisiejszej Lidze Europy. Pogoń wygrała swoją grupę, mając takich rywali, jak: Werder Brema, Malmoe i St. Gallen.
Pogoń pokonała wicemistrzów niemieckiej Bundesligi 2:1, dwukrotnie wygrała z Malmoe, finalistą Pucharu Europy sprzed czterech lat – 2:0 u siebie i 2:1 na wyjeździe i dwukrotnie zremisowała z St. Gallen – 3:3 i 1:1.
Tuż przed rozpoczęciem sezonu portowcy wzięli udział w silnie obsadzonym turnieju międzynarodowym z udziałem Borussi Dortmund, FC Brugge i PSV Eindhoven i wygrali ten turniej. Pokonali w półfinałowym spotkaniu finalistę Pucharu Europy sprzed pięciu lat FC Brugge 2:1, a w finale Borussię 2:0. Pogoń była wtedy europejskim nowicjuszem, a w rywalizacji międzynarodowej grała bez kompleksów z klubami utytułowanymi, z najlepszych lig Europy.
Najwyższa porażka niebieskich
Szczecinianie w rundzie jesiennej kontynuowali znakomitą passę. Pokonali w wyjazdowym meczu lidera tabeli Ruch Chorzów 4:0 po hat tricku 19-letniego wówczas Marka Leśniaka. To była traumatyczna porażka niebieskich, najwyższa w historii poniesiona na własnym boisku, przy nadkomplecie publiczności. Jesienią 1983 roku Pogoń zrewanżowała się Widzewowi Łódź za czerwcową porażkę i wygrała 2:0 z półfinalistą Pucharu Europy.
Rok 1983 był poza tym wyjątkowy dla Pogoni pod względem debiutów w reprezentacji. Wiosną na eliminacyjny mecz do mistrzostw Europy przeciwko ZSRR powołani zostali po raz pierwszy: Adam Kensy i Jarosław Biernat.
Ten pierwszy wystąpił w podstawowym składzie, zagrał u boku Zbigniewa Bońka i nawet swoim znakomitym występem usunął w cień gwiazdora Juventusu Turyn. Biernat szykował się wtedy do roli zmiennika, ale ostatecznie na boisko nie wszedł i nigdy później nie był już tak blisko debiutu w reprezentacji.
Cztery reprezentacyjne powołania
Kensy do reprezentacji powoływany był również jesienią, grał między innymi w przegranym 0:1 eliminacyjnym spotkaniu z Portugalią. W meczu tym debiutował kolejny z piłkarzy Pogoni Marek Ostrowski, który pozostał w kadrze Piechniczka na dłużej, grał w pierwszej reprezentacji aż cztery lata. Jesienią 1983 roku debiutował też Krzysztof Urbanowicz, który podobnie jak Kensy też zbyt długo w kadrze nie zakotwiczył.
Liczne powołania piłkarzy Pogoni wskazywały na ogromną siłę klubowej jedenastki. Skład był wyrównany, kadra bardzo szeroka, trener Ksol miał z kogo wybierać i wprowadził na reprezentacyjny poziom przynajmniej czterech piłkarzy. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie było takiego roku kalendarzowego, w którym w pierwszej reprezentacji debiutowało aż trzech portowców, a czwarty był powołany na eliminacyjny występ.
To była sytuacja szczególna też z tego powodu, że Pogoń dopiero drugi sezon grała w ekstraklasie, wcześniej przez dwa sezony występowała w II lidze. Tych reprezentantów mogło być nawet więcej, gdyby latem 1982 roku do Legii przymusowo nie został wcielony Janusz Turowski, który cały czas znajdował się blisko reprezentacji, ale w warszawskim klubie nieco stracił na swojej wartości.
Rok 1983 był pierwszym po pięciu latach, w którym Pogoń mogła pochwalić się reprezentantami Polski. Wcześniej po raz ostatni powołany był Henryk Wawrowski – w roku 1978.
Taki rok jak ten sprzed 35 lat raczej się już nie powtórzy, powinien być jednak wyznacznikiem, pewnym pułapem, do którego trzeba dążyć. Tak blisko mistrzostwa Polski Pogoń nie była nigdy później, nawet w sezonach, kiedy kończyła rozgrywki na drugim miejscu. ©℗
Wojciech PARADA