W niedzielnym spotkaniu piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy portowcy zremisowali na wyjeździe z kolejorzem i nadal liczą się w walce o europejskie puchary, a może nawet miejsce na najniższym stopniu podium, ale punkt okupili co najmniej dwoma kontuzjami...
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: LECH Poznań - POGOŃ Szczecin 2:2 (1:1); 1:0 Jesper Karlström (26), 1:1 Kamil Grosicki (45+10 karny), 1:2 Alexander Gorgon (63), 2:2 Mikael Ishak (65).
Lech: 35. Filip Bednarek - 2. Joel Pereira, 18. Bartosz Salamon, 16. Antonio Milić, 5. Pedro Rebocho - 21. Michał Skóraś, 22. Radosław Murawski (80, 30. Nika Kwekweskiri), 6. Jesper Karlström, 7. Afonso Sousa (61, 11. Filip Marchwiński), 23. Kristoffer Velde (61, 50. Adriel Ba Loua) - 9. Mikael Ishak.
Pogoń: 1. Dante Stipica (45, 81. Bartosz Klebaniuk) - 28. Linus Wahlqvist (46, 33. Mariusz Malec), 13. Kóstas Triantafyllópoulos, 23. Benedikt Zech, 32. Leonárdo Koútris - 27. Sebastian Kowalczyk (85, 68. Danijel Lončar), 8. Damian Dąbrowski, 99. Mateusz Łęgowski, 10. Luka Zahovič, 11. Kamil Grosicki (85, 22. Wahan Biczachczjan) - 9. Pontus Almqvist (10, 20. Alexander Gorgon).
Żółte kartki: Skóraś - Zahovič, Triantafyllópoulos, Koútris, Dąbrowski. Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 32 119.
W spotkaniu było wiele emocji, sporo walki, kontuzje wśród szczecinian, kontrowersyjne decyzje arbitra i dwa rzuty karne, z których pierwszy wykonywany przez Mikaela Ishaka, Dante Stipica obronił, a drugi wykorzystał Kamil Grosicki, choć strzelał bardzo ryzykownie.
W 2. minucie po dobrym podaniu Almqvista (który już w 10. minucie opuścił boisko z powodu kontuzji), w sytuacji sam na sam z Bednarkiem znalazł się Grosicki, lecz bramkarz zdołał odbić piłkę na słupek. Trzy minuty później w podobnej sytuacji znalazł się Skóraś, a Stipica wybił piłkę na rzut rożny. Następnie oglądaliśmy kilka dośrodkowań Grosika i jego strzał zablokowany przez Salamona. Pod drugą bramką Murawski strzelił nad poprzeczką, a uderzenie Sousy zostało obronione. W 23. minucie Skóraś podał Sousie, a ten strzelił z bliska koło słupka. Po trzech minutach Triantafyllópoulos wybił piłkę głową przed pole karne pod nogi Karlströma, który z 20 metrów mocno strzelił w wewnętrzną część słupka, po czym piłka wpadła do siatki. W 29.minuci8e po rajdzie Łęgowski strzelił nad bramką. Bardzo istotne wydarzenia zaczęły się w 35. minucie, gdy Dąbrowski stracił piłkę, a później Skóraś ograł Stipicę i był przed pustą bramką, ale pod bardzo ostrym kątem i nie zdecydował się na strzał, lecz na podanie, którego nie opanowali partnerzy. Jednak wcześniej w tej akcji Triantafyllópoulos wpadł na Stipicę uderzając go w głowę, a ręką w piłkę. Długo trwała analiza VAR, po czym sędzia podyktował rzut karny, ale Grekowi chyba zbyt pochopnie dał żółtą kartkę. Dopiero po pięciu minutach do piłki na 11. metrze podszedł Ishak, którego strzał obronił Stipica, choć nie mamy pewności, czy nie opuścił zbyt szybko linii bramkowej... Później nasz bramkarz kilka razy łapał się za głowę i w efekcie starcia z 35.minuty, w doliczonym czasie pierwszej połowy poprosił o zmianę. W ósmej doliczonej minucie tej części gry podanie Grosickiego trafiło w polu karnym w rękę Murawskiego i arbiter po konsultacji z VAR-em po raz drugi podyktował rzut karny. Przed jego wykonaniem Bednarek podszedł do strzelca, chcąc go zdeprymować i powiedział, że wie, gdzie strzeli. Grosicki po długim rozbiegu poczekał na paradę golkipera i strzelił lekko tzw. podcinką w sam środek bramki, a poznaniak próbował jeszcze wstawać by obronić, ale bez powodzenia. Tuż przed przerwą Triantafyllópoulos przerwał faulem kontrę gospodarzy, a arbiter zastosował przywilej korzyści, zaś po akcji odstąpił od pokazanie drugiej żółtej kartki Grekowi. Może dlatego, że pierwszy kartonik był problematyczny...
Drugą połowę podopieczni szwedzkiego trenera Jensa Gustafssona rozpoczęli z nieoczekiwaną zmianą, bo Wahlqvista (chyba trzecia kontuzja w naszym zespole lub zmęczenie reprezentacyjnymi występami) zastąpił bardzo pewnie grający stoper Malec, a na prawej obronie Szweda zastąpił wcześniejszy środkowy obrońca Zech, który w 50. minucie miał bramkową szansę, lecz główkował nieczysto. Od tego momentu Lech przystąpił do zmasowanych ataków i świetną okazję miał w 57. minucie, gdy Klebaniuk obronił strzał Ishaka oraz dobitkę Skórasia. Nieoczekiwanie w 63. minucie po wybiciu piłki przez bramkarza Lecha, Kowalczyk uprzedził Marchwińskiego i choć był faulowany, idealnie podał Gorgonowi, który z 10 metrów wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Radość nie trwała długo, bo w następnej akcji, po dekoncentracji szczecińskich stoperów, Ishak z bliska wyrównał. W końcówce gospodarze atakowali z duża determinacją, ale bardzo pewnie w bramce portowców spisywał się nasz młodzieżowiec, m.in. broniąc strzał Marchwińskiego w doliczonym czasie.
(mij)
Pełna relacja z wypowiedziami i statystykami, we wtorkowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego".