10-latki z Football Academy Szczecin po raz drugi z rzędu wygrali całą edycję największego piłkarskiego turnieju w Polsce dla dzieci „Z Podwórka na Stadion” o puchar Tymbarku.
Zarówno rok temu, jak i obecnie trenerem był ten sam szkoleniowiec, zaledwie 27-letni Sławomir Kłos. To nie może być przypadek, że po raz drugi z rzędu wygrywa ogólnopolski turniej ten sam klub z tym samym trenerem.
– Co oznacza wygranie tak gigantycznego turnieju drugi raz z rzędu? Czy rzeczywiście wasz klub najlepiej pracuje z tymi najmłodszymi?
– Wygraliśmy dwa razy i to jest fakt, ale nie odważę się powiedzieć, że pracujemy najlepiej w Polsce. Na pewno chcemy pracować dobrze, sumiennie i rzetelnie. Pod swoją opieką mamy chłopców niespełna 10-letnich, więc potrzeba odpowiedniego podejścia. Praca nad elementami piłkarskimi to jedno, ale wychowanie i radość z tego, co się robi, to drugie. Wszystko jest tak samo ważne.
– Czy klub prowadzi jakąś umiejętną selekcję już na tym etapie rozwoju?
– Tu nie chodzi o selekcję, choć ta w dalszym etapie szkolenia jest bardzo ważna. Prowadzimy klasę sportową od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Mijają właśnie trzy lata naszej wspólnej pracy, więc można mówić o pierwszych efektach, które są widoczne. Trenujemy codziennie na orlikach, zimą nie zmieniamy miejsca na salę gimnastyczną, jest kilku chłopców z regionu, ale uczących się w innych szkołach. Rodzice dowożą ich na popołudniowe treningi. Na nich mamy grupę od 12 do 15 chłopców, do dyspozycji dwóch trenerów, komfort pracy jest duży.
– Czy w związku z tym, że wygraliście już drugą edycję pucharu Tymbarka, to pojawia się większe zainteresowanie waszym klubem ze strony rodziców?
– Gdy w ubiegłym roku wygrywaliśmy, to następnie pozyskaliśmy aż dziesięciu moim zdaniem najbardziej utalentowanych chłopców z rocznika 2005 i oni są już z nami. Sami poprzez swoich rodziców zgłaszają się do nas, bo tak to pracuje. Na pierwszy sukces trzeba ciężko zapracować, ale gdy już się on pojawi, to trzeba umiejętnie go skonsumować po to, by się rozwijać, by stawiać sobie nowe cele i wyzwania. Nie wiem jak będzie po naszym tegorocznym sukcesie, ale spodziewam się kolejnych telefonów i kolejnej fali zainteresowania bycia w naszym klubie.
– Po drodze wygrywaliście z drużyną Wielkopolski opartą o piłkarzy Lecha, a wiadomo, że szkolenie w Poznaniu, to dziś piłkarska wizytówka naszego kraju.
– Pokonaliśmy drużynę z Poznania w ubiegłym roku i w obecnym również. Nasz tegoroczny mecz obserwował między innymi Zbigniew Boniek i wielu innych znanych gości i po turnieju zgodnie orzekli, że był to najlepszy mecz w całym turnieju, stał na najwyższym poziomie technicznym.
– Czym wasz klub różni się od Lecha w kwestii szkolenia najmłodszych?
– My jesteśmy klubem mniejszym, o mniejszym zasięgu, ale też bardziej takim rodzinnym i przyjaznym. U nas też są nieprzyjemne sytuacje, kiedy trzeba powiedzieć rodzicom, że ich syn nie rokuje i musi odejść. To jest selekcja i aby był rozwój, to tak musi się dziać. W Poznaniu dzieje się to w sposób bardziej instrumentalny, ale nie jest to krytyka z mojej strony, tak się po prostu zdarza.
– Czy na takich turniejach pojawiają się już skauci?
– Zaczynają obserwować. O jednego z naszych 11-latków pytała już Legia Warszawa. Skauci jeżdżą później na różne turnieje ogólnopolskie, zbierają informacje i proponują transfer, najczęściej jak chłopcy zmieniają szkołę podstawową na gimnazjum. Ostatnio był u nas skaut Evertonu. Był na testach do gimnazjum, był pod wrażeniem ich organizacji i zanotował nazwiska dwóch chłopców. Będzie ich obserwował w kolejnym etapie szkolenia. Naszym celem jest wyszkolenie na jak najwyższym poziomie jak największej rzeszy młodych, utalentowanych chłopców. Chcielibyśmy, żeby wszyscy trafiali do Pogoni, ale to również, a może przede wszystkim zależy od Pogoni.
– Trenerzy z waszego klubu jeżdżą też na staże zagraniczne. Pan był ostatnio w Sportingu Lizbona. Co pan tam zaobserwował?
– Tam jest większa pasja, zaangażowanie, miłość do piłki. Trenerzy mają większą swobodę w działaniu. Nie wiem, czy to jest dobre, ale mogą bez porozumienia zmieniać proces treningów, tyle zaobserwowałem.
– Trenerzy z waszej akademii często wyjeżdżają na zagraniczne staże. W jaki sposób są zorganizowane?
– Football Academy jest klubem działającym w całej Polsce, w Szczecinie jest tylko jedna z placówek. Właściciele akademii bardzo dbają o rozwój trenerów. Ja byłem na stażu w Sportingu Lizbona, dwóch moich kolegów ze Szczecina było w niemieckim Hoffenheim, a wkrótce kolejni wyjadą na staż do Deportivo La Coruna.
– Ostatnio ogłoszono stworzenie Narodowego Modelu Gry. Czy dla waszego klubu dużo to zmieni?
– Wszyscy w klubie zapoznaliśmy się z książką i jesteśmy pod wrażeniem. My jednak w klubie mamy swój model, opracowany przez trenera koordynatora Macieja Mateńkę i realizujemy go. Efekty są coraz bardziej widoczne. Nie twierdzę, że nasz model jest lepszy, na pewno skorzystamy z wielu propozycji z Narodowego Modelu Gry, bo jest tam wiele pouczających kwestii. Nie chcemy jednak wyrzucać do kosza czegoś, co od niedawna funkcjonuje i zastępować tego czymś innym.
– Został pan wybrany na najlepszego trenera pucharu Tymbarka. W nagrodę pojedzie pan na Letnią Akademię Młodych Orłów. To duże wyróżnienie?
– Dla mnie ogromne. Na LAMO obecni są trenerzy kadry: Marcin Dorna, Bartłomiej Zalewski, Robert Wójcik. Obecni będą najbardziej utalentowani chłopcy w kraju do lat 12.
– Czy trzeba mieć jakieś szczególne podejście, gdy pracuje się z chłopcami 10-letnimi?
– W naszym klubie przyjęliśmy zasadę, że najważniejszy jest trening, na nim skupiamy całą swoją energię, natomiast w trakcie meczu trener powinien być bardziej przewodnikiem, nie chcemy wprowadzać nerwowej atmosfery. Każdemu zależy na zwycięstwie, ale wygrana nie może przesłaniać całego świata.
– Wszyscy trenerzy tak mówią, a potem jest różnie. Różnie zachowują się też rodzice, jak sobie radzicie z tymi najbardziej krewkimi?
– Myślę, że nasze sukcesy są pochodną między innymi umiejętności radzenia sobie właśnie z tymi sytuacjami. Zachowujemy spokój, tłumaczymy i pracujemy. Jak widać, to dobra metoda.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada