Lech Poznań - Pogoń Szczecin 2:0 (1:0) 1:0 Jevtic (20), 2:0 Dilaver (81).
Żółte kartki: Trałka, Jevtic, (Lech), oraz Drygas, Zwoliński, Fojut, Piotrowski (Pogoń).
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 14 348.
Lech: Burić - Gumny, Dilaver, Vujadinović, Kostewycz - Jevtić (90, Klupś), Gajos, Trałka, Majewski (68, Răduț), Šitum - Gytkjær (60, Chobłenko).
Pogoń: Załuska - Râpă, Fojut, Dwali, Nunes - Frączczak, Piotrowski, Murawski (53, Listkowski), Drygas (82, Rasmussen), Delew (62, Buksa) - Łukasz Zwoliński.
Piłkarze Pogoni przegrali mecz w Poznaniu i powrócili na ostatnie miejsce w tabeli. Szczecinianie zderzyli się z dużo większym oporem, niż przed tygodniem w meczu z Sandecją, napotkali rywala zdecydowanie mocniejszego, który potrafił narzucić styl gry, zdominował portowców w środkowej strefie boiska, był szybszy, bardziej kreatywny, zadziorny, agresywny, miał więcej piłkarskich atutów.
Pogoń szczególnie źle prezentowała się przed przerwą. Oddała inicjatywę, nie umiała stworzyć sytuacji strzeleckich, nie potrafiła nawet doprowadzić akcji do pola karnego rywala. Strata tylko jednego gola przed przerwą była najmniejszym wymiarem kary, Lech zasłużył na wyższe prowadzenie. Oddał przed przerwą aż osiem strzałów, z tego pięć celnych, wykonywał cztery rzuty rożne.
Lech doskonale odczytał atuty portowców i wyeliminował silne strony. Całkowicie odciął od podań skrzydłowych, ci nie dostawali praktycznie żadnych piłek, sami mieli spory kłopot z wygrywaniem pojedynków, stąd bardzo niska ocena ich występu.
Zawiedli boczni obrońcy
Zawiedli również nasi boczni obrońcy. Przed tygodniem to były koła zamachowe wszystkich ofensywnych akcji portowców, tym razem musieli baczniejszą uwagę zwracać na defensywę i nie radzili sobie zbyt dobrze w grze pod presją.
Pogoń znacznie ożywiła się po przerwie, udało jej się przenieść ciężar gry na połowę przeciwnika, dużo dobrego dała zmiana Listkowskiego za Murawskiego, gra była szybsza, bardziej nieprzewidywalna, coraz lepiej i z większą swobodą zaczął poczynać sobie Piotrowski.
Pogoń stworzyła jedną znakomitą okazję, której nie wykorzystał Zwoliński, ale miała przewagę, zanosiło się na wyrównanie, wykonała po przerwie cztery rzuty rożne, próbowała strzałów z dystansu, aż cztery uderzenia zostały zablokowane.
Lech dobrze bronił, trzymał koncentrację, był dobrze w defensywie ustawiony, ale Pogoń nie ustępowała. Mogła się po zmianie stron podobać, choć miało się wrażenie, że zdobyć jej gola będzie trudno. Tak też się stało. Szczecinianie zamiast gola strzelić, to go stracili. Od tamtej pory mecz praktycznie się zakończył, Pogoń już nie zagroziła, straciła impet, wiarę i pomysł.
Mecz bez gola
To był pierwszy występ od bardzo długiego czasu, w którym portowcom nie udało się strzelić gola. Wiadomo było, że w Poznaniu nie jest o to łatwo, w mieście tym jest prawdziwa twierdza, Lech w całym sezonie stracił u siebie zaledwie pięć goli. Pojedynek najlepszej w ostatnim czasie ofensywy z najlepszą defensywą zakończył się pełnym sukcesem gospodarzy, którzy potwierdzili swoje defensywne atuty i dołożyli jakość w ofensywie.
Portowcy spadli na ostatnie miejsce w tabeli, tym razem wyniki innych meczów ułożyły się niekorzystnie, walka o utrzymanie wciąż trwa, a mecz w Poznaniu pokazał, że drużyna, choć znacznie odmieniona wciąż ma wiele piłkarskich ograniczeń, przy przeciwniku bardziej agresywnym bywa bezradna, a przy wzmocnionej defensywie jest zbyt mało kreatywna.
Tym razem była groźniejsza przy stałych fragmentach gry, mogła przynajmniej po dwóch z nich zdobyć gola (Fojut przed przerwą, Zwoliński po przerwie). Musi jednak trzymać koncentrację we własnym polu karnym, drugi gol dla Lecha padł praktycznie po strzale nieatakowanego przeciwnika. ©℗ Wojciech Parada